Pierwszy set spotkania z BKS-em Profi Credit Bielsko-Biała nie napawał optymizmem. Przyjezdne ostrzeliwały zagrywką Megan Courtney i błyskawicznie zbudowały bezpieczną przewagę. Choć Impel Wrocław otrząsnął się w połowie partii, to strat nie udało się już odrobić. Wynik 20:25 nie oddaje dominacji bielszczanek w premierowej odsłonie.
- Trzeba przyznać, że BKS dobrze zagrywał. My z kolei prezentowaliśmy się fatalnie w serwisie i popełniliśmy mnóstwo błędów. Potem trochę podratowaliśmy wynik dzięki umiejętności gry w bloku i kontrataku - analizuje trener wrocławianek Marek Solarewicz.
Impelki szybko opanowały pożar na pokładzie. W kolejnych setach nie pozostawiły wątpliwości i udowodniły, że pomimo przedsezonowych zmian, mogą się liczyć w walce z ligową czołówką. - W drugim secie gra się nam lepiej ułożyła. Byliśmy bardziej stabilni w zagrywce i mogliśmy pokazać swoje warianty w ataku - ocenia szkoleniowiec.
Gospodyniom nie przeszkodziła nawet absencja kontuzjowanej Joanny Kaczor. Atakującą godnie zastąpiła Katarzyna Konieczna, która wraca do gry po urlopie macierzyńskim. - Uspokajam ją, że ma jeszcze czas, ale już prezentuje dobrą formę - podkreśla Solarewicz.
[color=black]ZOBACZ WIDEO Zbigniew Bródka w ogniu przygotowań, czyli mistrz olimpijski odzyskuje moc (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
[/color]