Górnik Radlin - Bzura Ozorków 3:1 (23:25, 25:21, 25:18, 25:17)
Górnik: Adam Barteczko, Piotr Kermel, Marek Mandrela, Artur Kabziński, Łukasz Taterka, Rafał Rybarczyk, Witold Słanina (libero) oraz Dariusz Łasiewicki, Dawid Błoński, Mateusz Maciończyk, Rafał Scheit.
Bzura: Rafał Grabarczyk, Kamil Wójcik, Krzysztof Domagała, Daniel Sęk, Artur Grzelik, Marcin Sadecki, Damian Sobczak (libero) oraz Piotr Janiak.
Przed tygodniem radlinianie nie mieli wiele do powiedzenia w starciu z wyżej notowaną Bzurą. Siatkarze z Ozorkowa jedynie w pierwszym secie spisywali się poniżej oczekiwań. W następnych partiach narzucili rywalowi swój styl gry i pewnie zwyciężyli 3:1. Przed spotkaniem rewanżowym zespół z województwa łódzkiego marzył o powtórce z inauguracyjnej kolejki tego sezonu, kiedy wygrał w Radlinie 3:2.
Początek spotkania przebiegał po ich myśli. Dysponujący dobrym przyjęciem Rafał Grabarczyk swobodnie rozgrywał kolejne akcje a atakujący Bzury popisywali się efektownymi zbiciami. Rozgrywający gości często korzystał z usług swoich środkowych, którzy w tym okresie gry byli nie do zatrzymania. Po jednym z takich ataków ozorkowianie objęli prowadzenie 14:9 a jednym jasnym punktem w szeregach Górnika był Rafał Rybarczyk. Atakujący ze Śląska dwoił się i troił, lecz w końcu także on zaczął się mylić. Kiedy wydawało się, że przyjezdni spokojnie dowiozą zwycięstwo do końca, zaczęły się problemy z przyjęciem. Skuteczne zagrywki podopiecznych Dariusza Taterki pozwoliły nawet wyjść na prowadzenie 23:22, jednak ostatnie słowo należało ponownie do Bzury.
Wygrany set wyraźnie podłamał gospodarzy, którzy rozpoczęli drugą partię od serii własnych błędów. Zirytowany tym faktem Taterka postanowił dokonać podwójnej zmiany i desygnował na parkiet Dariusza Łasiewickiego oraz Dawida Błońskiego. Ten pierwszy powrócił do zespołu na decydujące mecze sezonu za namową szkoleniowca. Jak się później okazało, był to strzał w dziesiątkę. Doświadczony rozgrywający wprowadził dużo spokoju w szeregi radlinian a ponadto nękał przeciwnika szybującą zagrywką. Kiedy tym samym elementem postraszył Błoński, na tablicy wyników pojawił się remis, 14:14. Górnik uwierzył wreszcie, ze stać go na zwycięstwo i szybko poszedł za ciosem. Do punktującego raz za razem Rybarczyka dołączył Marek Mandrela, który wygrał kilka ważnych akcji na siatce.
Kolejne dwa sety to prawdziwy pogrom Bzury. Goście zupełnie nie potrafili poradzić sobie z zagrywką śląskiego zespołu, zarówno tą mocną jak i szybującym flotem. Jeśli już udawało się przyjąć serwis, to atakujący musieli radzić sobie z sytuacyjnych piłek, co zawsze jest dużym utrudnieniem. W trzeciej odsłonie zagrywką postraszył Łukasz Taterka a kapitan Górnika, Artur Kabziński postawił przysłowiową kropkę nad "i", popisując się skutecznymi akcjami z lewego skrzydła. Goście nie podnieśli się już w czwartym secie a ich największym mankamentem był wciąż fatalny odbiór, a właściwie jego brak. Tym samym Górnik wyrównał stan rywalizacji i decydujący, trzeci mecz odbędzie się w Ozorkowie, w najbliższą środę. Zwycięzca tej batalii zapewni sobie utrzymanie na drugoligowym froncie, z kolei przegrany będzie musiał rozgrywać kolejne mecze.
- To zwycięstwo było dla nas niezwykle ważne, chociaż i na parkiecie Bzury mogliśmy coś ugrać. Gdyby tam udało się wygrać, teraz cieszylibyśmy się już z utrzymania. Chcę podkreślić, że wszyscy chłopcy zagrali na równym, wysokim poziomie a na dodatek włożyli w ten mecz dużo zaangażowania. Jeśli nadal będziemy się tak prezentować, to jestem spokojny o wynik. Kluczowy okazał się serwis. Zawodnicy zagrywali na tych zawodników, którzy mieli problemy z przyjęciem. Podobny scenariusz miał miejsce w pierwszym secie spotkania w Ozorkowie. Poprosiłem Darka Łasiewickiego żeby nam pomógł w meczach o utrzymanie i ten pomysł okazał się trafiony. W środę musimy wygrać, nie możemy takiej szansy przepuścić! Nie mamy ochoty grać do połowy kwietnia, zwłaszcza że następuje jeszcze 3-tygodniowa przerwa - powiedział Dariusz Taterka, szkoleniowiec Górnika Radlin.