Choć Biało-Czerwoni pokonali Ukrainę w trzech setach, to nie była to łatwa przeprawa. W premierowej partii rywale wysoko postawili poprzeczkę i prowadzili nawet 18:16, lecz przypomniał o sobie Jakub Ziobrowski, dzięki czemu tę odsłonę wygrali Polacy.
- Nerwy są zawsze, tym bardziej na takich imprezach. Po chłopakach było jednak widać większe skupienie, i to od początku spotkania. Nie byli tak nerwowi, jak w piątek. Ten mecz z Francją był przestrogą, że nie można czekać, aż mecz sam się wygra. Obojętnie kto stoi po drugiej stroni siatki należy ciężko pracować, by odnieść zwycięstwo - powiedział Sebastian Pawlik.
Trener mógł być zadowolony ze swoich podopiecznych. Na przestrzeni całego spotkania polscy juniorzy zanotowali 65 proc. skuteczności ataku, zdobyli 7 punktów blokiem i posłali aż 9 asów.
- Graliśmy skuteczniej, szczególnie w ataku. Niektórzy zawodnicy zaczęli dobrze i groźnie serwować, choć uważam, że w tym elemencie wciąż mamy rezerwy i w dalszej części turnieju musimy go poprawić. To nasza mocna strona. Niemniej cieszy mnie, że nawet w momencie, gdy ten serwis nam nie wychodzi, to potrafimy w inny sposób zakończyć akcję na naszą korzyść - ocenił Pawlik.
W niedzielę Biało-Czerwoni zagrają z Niemcami. Początek meczu o godzinie 19:00 czasu polskiego.
ZOBACZ WIDEO: Kaja Grobelna już w barwach Budowlanych Łódź