Dramatyczne zdarzenie miało miejsce w piątkowy wieczór, kiedy William Arjona wraz z rodziną udał się na wspólną kolację w jednej z dzielnic Sao Paulo. W momencie gdy powadzony przez zawodnika samochód zatrzymał się na czerwonym świetle do akcji wkroczył napastnik, który zrabował cenne rzeczy należące do 37-latka oraz jego bliskich. Wśród nich był telefon, zawierający zdjęcia i nagrania z igrzysk olimpijskich. W całym zdarzeniu na szczęście nikt nie ucierpiał.
- Poprosiłem, aby zachował spokój. Powiedziałem, że damy mu wszystko o co prosi i nie zamierzamy protestować. Tam była obecna moja rodzina. Okno po stronie mojej mamy było otwarte, podszedł napastnik i powiedział, że to jest napad. To było traumatyczne, nigdy nie zostałem okradziony w Sao Paulo, w mieście, w którym się urodziłem - powiedział siatkarz.
Skradziony telefon został wcześniej ufundowany przez jednego ze sponsorów igrzysk olimpijskich. Jego wartość szacowana jest na około 4,5 tysiąca reali brazylijskich. Dla zawodnika cenniejsze od urządzenia są materiały, które on zawierał.
- Najsmutniejsze jest to, to urządzenie zawierało nagrania z igrzysk olimpijskich. Były tam moje wszystkie zdjęcia. Mam nadzieję, że dzięki pomocy operatora uda mi się je odzyskać - powiedział reprezentant Brazylii.
ZOBACZ WIDEO Kamil Glik: Po Euro jestem bardziej rozpoznawalny (źródło TVP)
{"id":"","title":""}