Srećko Lisinac: Ten medal nie wynagrodzi nam nieobecności w Rio

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski

Serbowie po wygranej nad Brazylią w finale Ligi Światowej cieszyli się ze złota. Jednak ten sukces, jak sami przyznali, nie może zrekompensować im nieobecności w turnieju olimpijskim.

W tym artykule dowiesz się o:

Aż trudno w to uwierzyć, ale w dotychczasowych siedemnastu występach Serbia, licząc jeszcze wcześniej jako Jugosławia, a potem Serbia i Czarnogóra, nigdy nie stanęła na najwyższym stopniu podium Ligi Światowej. Nawet kiedy Serbowie zdobywali olimpijskie złoto, a w drużynie grały takie tuzy jak Nikola Grbić czy Ivan Miljković. Ta sztuka udała się dopiero za osiemnastym podejściem. - Bardzo się cieszymy, że mogliśmy po raz pierwszy w historii sięgnąć po ten medal. Aż nie wiem, co powiedzieć - nie krył radości Srećko Lisinac.

Plavi dosyć sprawnie rozprawili się ze swoimi rywalami, bo potrzebowali na to zaledwie trzech setów. Oni sami nie spodziewali się nawet, że ten mecz skończy się tak szybko. - Nawet prowadząc 2:0 w setach nie mieliśmy pewności, że wygramy, i to w dodatku 3:0. To w końcu nadal jest Brazylia, drużyna, która zawsze gra do końca. Były przecież takie mecze, w których przegrywali 0:2 i nadal potrafili odwrócić losy spotkania i wygrać. Bardzo się cieszymy, że kontrolowaliśmy mecz od początku do końca - powiedział zawodnik.

Podopieczni Bernardo Rezende w meczu finałowym nie prezentowali się tak, jak w poprzednich spotkaniach. Wyglądali na nieco stłamszonych, Serbowie bowiem od początku doskonale realizowali strategię neutralizowania ich atutów.  - Myślę, że nikt nie oczekiwał, że zagramy tak od początku. Później może dopadło ich zmęczenie. Musimy zobaczyć mecz jeszcze raz, żeby wiedzieć jak to wyglądało z drugiej strony. Jeżeli o nas chodzi, to graliśmy pełni energii - opisywał przebieg boiskowych wydarzeń Srećko Lisinac.

ZOBACZ WIDEO Lisinac: Polaków stać nawet na złoto w Rio (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Droga do sukcesu bałkańskiej drużyny wcale nie była usłana różami. Po zeszłorocznym przegranym finale Ligi Światowej, Serbowie nic nie ugrali w mistrzostwach Europy, a potem w kontynentalnym turnieju kwalifikacyjnym w Berlinie, stracili szansę na wyjazd na igrzyska olimpijskie. - Przez ostatni rok nie omijały nas problemy. Część zawodników dopadły kontuzje. Nie graliśmy tak ładnej siatkówki, jak w tym finale, całym turnieju Final Six czy w ogóle tegorocznej Lidze Światowej. Dostaliśmy przez te ostatnie dwanaście miesięcy bardzo dobrą szkołę. Bardzo dużo się dzięki temu nauczyliśmy - przyznał środkowy serbskiej ekipy.

Chociaż zwycięstwo w Lidze Światowej to naprawdę duży sukces, to jak przyznał siatkarz, nie zrekompensuje to nieobecności jego drużyny w najważniejszym turnieju czterolecia. - Ten jeden medal nie może wynagrodzić tego, że nie jedziemy na igrzyska olimpijskie. Jesteśmy bardzo smutni z tego powodu, ale cieszymy się, że udało nam się wygrać Ligę Światową - powiedział siatkarz reprezentacji Serbii.

Serbowie w Rio nie wystąpią, ale Srećko Lisinac będzie śledzić rozgrywki i już wie, za kogo będzie trzymać kciuki w turnieju. - Będę kibicował Polsce, dlatego, że jak koledzy późno wrócą z igrzysk, to nie będziemy trenować w klubie tak mocno od początku - powiedział żartobliwie. - Myślę jednak, że dużo zespołów ma szansę wygrać, przede wszystkim Brazylia, Polska, Rosja i Francja. Inni też mogą, ale te cztery drużyny mają największe szanse - zakończył swoją wypowiedź zawodnik PGE Skry Bełchatów.

Źródło artykułu: