Sytuacji tej zupełnie nie odpowiada obecny układ PlusLigi, ponieważ zainteresowane zespoły sąsiadują ze sobą w ligowej tabeli. Domex Tytan AZS Częstochowa zajmuje siódme miejsce, a tuż za nim plasuje się właśnie ekipa Jadaru Radom. Jednak wydarzenia ostatnich dni, a więc słynny awans podopiecznych Radosława Panasa do kolejnej rundy Ligi Mistrzów teoretycznie przekreśla szanse walczących o utrzymanie siatkarzy Jana Sucha.
Jednak szkoleniowiec gości nie składa broni i wspomina pojedynek pomiędzy Częstochową a Delectą, w którym to bydgoszczanie okazali się lepsi, zwyciężając 3:2. - Delecta zagrała słabo w każdym elemencie, a mimo to wygrała - przyznaje Such. Nie znajduje jednak żadnej logiki w grze ekipy spod Jasnej Góry. - Fakt, że Częstochowa z meczu w Bydgoszczy i meczu Ligi Mistrzów to trzy klasy różnicy. Nie rozumiem jak bydgoszczanie, których zdeklasowaliśmy, zdołali wygrać z jednym z najlepszych europejskich zespołów - dodaje.
Co więcej, Jan Such obawia się wyniku z Olsztyna, gdzie miejscowy AZS podejmie głównego rywala Jadaru w walce o ósemkę - właśnie Delectę Bydgoszcz. Najważniejsze to jednak skoncentrować się na własnej grze i dobrze "odczytać" zamiary przeciwnika. - Przy dobrym przyjęciu potrafią zagrać wszystko, nie ma jakiegoś schematu, według którego postępują. Grają z krótkiej, skrzydłami, z drugiej linii i są przy tym bardzo skuteczni - ocenia częstochowian.
Trener Jadaru wie, że jego zawodnicy muszą zagrać na sto dwadzieścia procent i dać z siebie wszystko. - Rozmawiałem z nimi przede wszystkim o tym, że muszą grać równo. Hernandezowi nie mogą przytrafiać się takie wpadki, jak w meczu ze Skrą Bełchatów. Wiem, że cała drużyna czuje wagę meczu i wierzę, że wszyscy, nie tylko Żaliński i Pawliński, zagrają znakomicie. Liczę również na sportową i profesjonalną postawę ekipy z Olsztyna - kończy Such.