Od meczu Francuzów z Włochami rozpoczął się turniej Liga Światowa w Sydney, w którym uczestniczą również Australijczycy i Belgowie. Faworytami pierwszego pojedynku byli Włosi, którzy nie musieli walczyć o awans olimpijski w Tokio przed dwoma tygodniami.
Jednak to mistrzowie Europy od początku narzucili swój rytm gry wywierając ogromną presję na rywali swoją zagrywką. Prawie każdy z podopiecznych trenera Laurenta Tillie prezentował się doskonale i regularnie w tym elemencie, a Włosi wyraźnie się gubili. W ogóle nie pojawił się na boisku Osmany Juantorena, a przeniesiony na przyjęcie Iwan Zajcew był niewidoczny. W końcówce seta podopieczni trenera Gianlorenzo Blengini zmobilizowali się i zniwelowali prawie całą przewagę, w czym mocno pomógł im mylący się na potęgę Antonin Rouzier. Jednak dwie kluczowe piłki padły łupem Francuzów i to oni wygrali pierwszego seta.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Polacy w znakomitej sytuacji po meczu z Niemcami. "To fantastyczne uczucie"
W drugiej odsłonie spotkania Tillie zdecydował się na wystawienie nowego nabytku Asseco Resovii, czyli przyjmującego Thibaulta Rossarda, na ataku, nie zabrał bowiem do Sydney Mory'ego Sidibe. Był to doskonały ruch, bo po otrząśnięciu się z początkowej presji i stresu młody zawodnik radził sobie bardzo dobrze i włoscy blokujący nie mogli go zatrzymać. Ogromnym atutem Francuzów oprócz zmiennej i trudnej zagrywki było rozegranie, bo Benjamin Toniutti nawet z nie najlepszych piłek umiał zgubić rywali. Na tle jego błyskotliwego rozegrania Simone Giannelli po drugiej stronie siatki wyglądał dosłownie na juniora (którym jeszcze niedawno był). Przeciwników dobił w końcówce seta Rossard niezwykle precyzyjnym serwisem, który trafił w narożnik tuż za Zajcewem.
Trzeci set meczu to była jeszcze większa dominacja mistrzów Europy. Prym wiódł Rossard, a dobrze wspierał go Tillie, a po drugiej stronie to Włosi wyglądali, jak by dopiero co zakończyli jakiś trudny turniej i do tego mieli problem z aklimatyzacją do innej strefy czasowej. Próbował walczyć Zajcew, ale i on miał problemy ze skutecznością przy niedokładnych wystawach Giannellego. Francuski blok zawsze jest niebezpieczny, a w tym meczu miał piłki podane wręcz na talerzu. Druga połowa tej partii przebiegła już całkowicie pod dyktando obrońców tytułu.
Francja - Włochy 3:0 (25:23, 25:22, 25:18)
Francja: Toniutti, Tillie, Le Roux, Le Goff, Rouzier, Marechal, Grebennikow (libero) oraz Rossard, Pujol.
Włochy: Gianelli, Lanza, Zajcew, Vettori, Buti, Piano, Colaci (libero) oraz Antonov, Maruotti, Sottile, Cester.
Będzie w końcu przełamanie w dzisiejszym meczu?