Laurent Tillie: Mówiłem im: "wyjedźcie za granicę!"

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Wielka radość z powodu awansu reprezentacji Francji do Rio udzieliła się także selekcjonerowi drużyny, Laurentowi Tillie. W rozmowach z dziennikarzami podkreślał, że na ten moment radości po meczu z Wenezuelą w Tokio wszyscy pracowali cztery lata.

By zabukować sobie bilety do Rio, francuscy siatkarze potrzebowali jednego punktu do tabeli, czyli dwóch wygranych partii. Gdy w starciu z Wenezuelczykami objęli prowadzenie 2:1, szkoleniowiec Les Bleus wymienił na boisku prawie całą szóstkę graczy i dał pograć tym, którzy dotąd w Tokio występowali najmniej.

- Potrzebowaliśmy dwóch setów do awansu i towarzyszyło nam mnóstwo stresu przed meczem z Wenezuelą. Cieszę się bardzo, że wygraliśmy mecz używając całej czternastki zawodników. To uwieńczyło nasze cztery lata przygotowań - ocenił Laurent Tillie.

Nie jest tajemnicą, że sobotni pojedynek nie wyszedł gwiazdorowi reprezentacji Francji, Earvinowi Ngapethowi. Francuski trener odniósł się również do jego występu.

ZOBACZ WIDEO Andrzej Niemczyk o swojej autobiografii: Nie można pisać tylko o fajnych rzeczach (Źródło TVP)

{"id":"","title":""}

- Wyszliśmy z Ngapethem, bo jest fizycznie i mentalnie znakomity, ale w tym meczu nie wniósł wiele do naszej gry. A Marechal, który go zastąpił, zagrał bardzo, bardzo dobrze - skomentował selekcjoner Trójkolorowych.

Następnie Tillie opowiedział nieco więcej o tym, jak wyglądała praca z kadrą, która przez całe cztery lata przygotowywana była do tego, by zagrać na Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro.

- Szóstka konstruowana była przez cztery lata. Najwięcej pracy trzeba było włożyć w wyrównanie różnic między atakiem a obroną między zagrywką a przyjęciem. Jesteśmy drużyną, która nie ma dobrego bloku, ale akceptuje grę siłową, to znaczy wymianę ciosów z przeciwnikiem - tłumaczył Francuz.

Oczywiście nie wszystko przebiegało sielankowo. Nie brakowało trudnych sytuacji, także wewnątrz zespołu, z którymi należało sobie poradzić.

- Trzeba sprawić, by zawodnicy nauczyli się ze sobą żyć. Było w drużynie mnóstwo konfliktów, a nam udało się przekuć złe zachowania w dobre. A z rzeczy sportowych wykonaliśmy sporo pracy nad zagrywką i nad obroną. Aktualnie to nasze najsilniejsze punkty, z tego jesteśmy znani - przypomniał.

Duża wagę Tillie przywiązywał do wyszkolenia zawodników w zagranicznych klubach. To wtedy właśnie do Polski przybyli grać m.in. Nicolas Marechal czy Antonin Rouzier.

- Ciągle powtarzałem swoim zawodnikom: wyjedźcie za granicę przed mistrzostwami świata w 2014 roku. Miałem wówczas w składzie pięciu siatkarzy, którzy w ogóle w swoich klubach praktycznie nie grali, a teraz zrobili ogromny postęp - zaznaczył Laurent Tillie.

Na zakończenie zmagań w stolicy Japonii Francuzi zmierzą się z reprezentacją Japonii. Początek meczu o 12:10 czasu polskiego. Portal WP SportoweFakty przeprowadzi z niego relację na żywo.

Źródło artykułu: