Szybko potoczyła się wtorkowa potyczka Biało-Czerwonych w Tokio. Reprezentacja Polski mężczyzn potrzebowała tym razem tylko trzech setów, by odprawić gospodarzy i sięgnąć po pełną pulę.
- Wszyscy godnie reprezentowaliśmy nasz kraj. Cieszymy się, że wygraliśmy, bo mieliśmy przestrogę z Pucharu Świata. Z Japonią gra się trudno, szczególnie przed ich publicznością. Zrobiliśmy to, co do nas należało, to kolejny krok w stronę do Rio - powiedział Paweł Zatorski.
Tradycyjnie za drużyną pojechała liczna grupa fanów, która wspiera ich w każdym spotkaniu. - Bardzo doceniamy to, że kibice są z nami, bo wiemy jak daleko od domu jesteśmy. Podziwiam kolegów, którzy jadą za nami przez cały świat. To naprawdę dla nas bardzo miłe i motywujące - przyznał libero.
ZOBACZ WIDEO Kwalifikacje do IO: Polska - Japonia 3:0 (skrót) (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Japońska publiczność dopinguje swój zespół w specyficzny sposób. Wypełnione do ostatniego miejsca trybuny nie były jednak problemem dla Polaków. - Dla nas to normalne, w Polsce gramy przy pełnych halach czy to w PlusLidze, czy w Memoriale Wagnera. To żadna nowość, raczej musimy się przystosować, kiedy hala jest pusta. Rodzaj dopingu nie ma dla nas znaczenia, nie wsłuchujemy się w styl ani ich przyśpiewki - zapewnił Zatorski.
W środę rywalami Biało-Czerwonych będą inni Azjaci, który mają na koncie dwa zwycięstwa. - Nie kojarzę żadnego nazwiska Chińczyków. Wiemy, że są wielcy, widzieliśmy ich w hotelu, a także ich mecze. Będziemy musieli być gotowi na trudny mecz - powiedział siatkarz. - Na pewno będzie ciężej, postawią nam się warunkami fizycznymi, ale są gorzej wyszkoleni technicznie. W tym swoim stylu i technice są bardzo dziwni - zakończył.
Dominika Pawlik z Tokio
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)