Przegrana 2:3 nie stawia Jastrzębskiego Węgla w komfortowej sytuacji przed środowym pojedynkiem, choć wynik z pierwszego spotkania mógł wyglądać zgoła inaczej. Podopieczni Roberto Santilliego dyktowali warunki w pierwszej części gry i mogli pokonać słynny włoski zespół nawet w 3 setach. Niestety zmiany dokonane przez szkoleniowca gości zupełnie odmieniły obraz gry i po ponad 2-godzinnej walce siatkarze z północy Włoch odnieśli zwycięstwo. - Tak naprawdę to nic nie znaczy, że byliśmy blisko zwycięstwa. Lepiej chyba przegrać 0:3, niż zakończyć mecz w takim stylu. Gdybyśmy grali na swoim normalnym poziomie, mogliśmy ich pokonać. Jeśli jednak gramy tak jak w końcówce, to każdy może z nami wygrać - mówił wówczas Guillaume Samica.
Oba zespoły powróciły w weekend do ligowej rzeczywistości i… solidarnie przegrały. Sisley nie poradził sobie we własnej hali z RPA-Luigibacchi Perugia, przegrywając wyraźnie 1:3. Siatkarze trenera Francesco Dall’Ollio w dwóch setach zdobywali ledwo po 16 punktów a najlepszym ich zawodnikiem był Alberto Cisolla (11 punktów). Zawiódł z kolei Alessandro Fei, który zaprezentował fatalną skuteczność w ataku (3/16 - 19%). Po 21. kolejkach Sisley zajmuje 7. miejsce z bilansem 11 zwycięstw oraz 10 porażek i traci już 17 punktów do lidera.
Równie słabo spisali się siatkarze z Szerokiej, którzy polegli w starciu z Asseco Resovią Rzeszów. Na hali Podpromie jastrzębianie jedynie w pierwszym secie stawiali zacięty opór zawodników Ljubomira Travicy, lecz ostatecznie polegli do zera. A ataku nieskuteczny był Robert Prygiel a problemy w przyjęciu miał zarówno Samica jak i filar defensywy Paweł Rusek. Przegrana ta zepchnęła śląską drużynę na 4. lokatę w PlusLidze. - Graliśmy bardzo słabo w przyjęciu, co utrudniało grę na siatce. Rzeszów z kolei dobrze pracował w bloku i obronie. Myślę, że te elementy okazały się kluczowe. My mieliśmy problemy od samego początku spotkania, oni natomiast cały czas nie schodzili poniżej pewnego poziomu. Pierwszy set podciął nam skrzydła, mieliśmy w nim piłkę setową w górze. Był to bardzo ważny moment, szkoda że nie udało się tego skończyć. Gdybyśmy wtedy wygrali, mecz mógłby potoczyć się zupełnie inaczej. Od drugiego seta nic nam nie wychodziło, byliśmy skazani na porażkę - komentował sobotni występ libero jastrzębian.
Rusek przyznał, że dyspozycja Jastrzębskiego Węgla znów pozostawia wiele do życzenia. Jego zdaniem zespół musi szybko powrócić do dobrej gry sprzed kilku tygodni. - Nasza dyspozycja nie jest dobra, musimy dojść do siebie i zacząć grać tak jak w meczach przeciwko Częstochowie i Olsztynowi. Jeszcze w meczu z Treviso graliśmy trzy dobre sety, później spisywaliśmy się tak, jakby ktoś wyciągnął nam wtyczkę z kontaktu - powiedział.
Przed rokiem jastrzębianom udało się wygrać na parkiecie w Treviso, lecz przed środowym pojedynkiem Rusek nie potrafił wskazać faworyta. - W rewanżu z Sisley’em szanse oceniam po równo, 50 na 50. Na parkiecie w Treviso na pewno będzie ciężej niż u siebie. To jest jednak sport, należy myśleć pozytywnie i mieć wiarę w zwycięstwo - zakończył.
Początek środowej potyczki o godzinie 20:30.