Po dwóch setach, przegranych przez radomian w końcówce, kibice w Hali MOSiR-u przecierali oczy ze zdumienia. Na ich szczęście Cerrad Czarni od trzeciej partii poprawili swoją grę i w pojedynku z BBTS-em Bielsko-Biała triumfowali po tie-breaku.
Obie drużyny również w Bielsku-Białej podzieliły się punktami, ostateczny rezultat był ten sam, choć podopieczni Raula Lozano prowadzili wówczas 2:0. - Faktycznie identycznym wynikiem zakończył się mecz w Bielsku-Białej, ale nie powiedziałbym, że BBTS nam nie leży. Po prostu w dwóch pierwszych setach zdecydowanie słabiej zagraliśmy. Mieliśmy po swojej stronie sporo kontr, których nie skończyliśmy. Na szczęście dobra postawa całej drużyny wpłynęła na to, że udało nam się wrócić do gry i wygraliśmy całe spotkanie po tie-breaku - analizował Michał Ostrowski.
W pierwszej rundzie zawodnicy z województwa mazowieckiego nie mieli większych problemów ze zdobywaniem kompletu punktów z ekipami, które prezentowały podobny poziom lub znajdowały się niżej w tabeli. Wyjątkiem był właśnie mecz z BBTS-em. W rundzie rewanżowej te pojedynki nie były już takie jednostronne, radomianie sporo męczyli się ze słabiej notowanymi rywalami. - Trudno powiedzieć, skąd się biorą te nasze ostatnie wahnięcia formy. Do każdego pojedynku staramy się podchodzić z taką samą motywacją i zaangażowaniem. Nikogo nie lekceważymy, po prostu pewne elementy nie wychodzą nam tak, jak powinny. Mamy nadzieję, że szybko to poprawimy - podkreślił zawodnik.
W związku z tym, że obecnie między drugą a siódmą drużyną jest zaledwie sześć "oczek" różnicy, porażka Cerrad Czarnych 0:3 czy 1:3 mogłaby spowodować spadek z piątej lokaty. - Pojedynek z bielszczanami można zaliczyć do tego jak z Effectorem Kielce: czyli dopisaliśmy na swoje konto punkty i więcej nie należy tego rozpamiętywać - zaznaczył środkowy.
Zdaniem zawodnika oprócz końcowej zdobyczy liczy się także fakt, że ekipa prowadzona przez Raula Lozano zdołała odwrócić negatywny wynik. - Myślę, że ważniejsze od dwóch "oczek" jest to, że pokazaliśmy, że możemy grać na dobrym poziomie, a ostatnio nie było to takie oczywiste. Nasza gra falowała, więc miejmy nadzieję, że nabierzemy więcej pewności siebie i będziemy grać tak, jak w tych trzech ostatnich partiach - dodał wychowanek radomskiego klubu.
Pojedynek z bielszczanami Michał Ostrowski rozpoczął z ławki, jednak wszedł w końcówce czwartego seta i pozostał na boisku. Wprawdzie blokiem zdobył jeden punkt, jednak dzięki jego wyblokom udało się utrzymywać piłkę w grze. - To nie jest ważne, kto gra. Najważniejsze jest to, że wygrywamy - zakończył.
Zobacz wideo: Bedorf o ciosie poniżej pasa: mam tytanowe "zabawki"