Dwa pierwsze sety piątkowego pojedynku były bardzo zacięte, BBTS Bielsko-Biała wygrał 25:23. Z tą różnicą, że w premierowej odsłonie już na samym początku wypracowali sobie trzypunktową przewagę i z każdą kolejną akcją ją powiększali. Po zmianie stron Cerrad Czarni Radom prowadzili nawet 8:3, ale nie potrafili utrzymać swojego rytmu i w końcówce to rywale wyszli na dwupunktowe prowadzenie, nie oddając go już do końca. Trzy kolejne partie należały już do miejscowych, choć niewiele zabrakło, by bielszczanie wygrali całe spotkanie 3:1.
- Twardy, niezły mecz w wykonaniu obu drużyn. BBTS miał szanse wygrać za trzy punkty, ale fakt jest taki, że jeden z tych dwóch pierwszych setów powinien być rozstrzygnięty na naszą korzyść. Przegrywaliśmy 0:2, ale pokazaliśmy charakter i wróciliśmy do gry. Z pewnością to jest najważniejsza informacja. Nie będę patrzył na to spotkanie przez pryzmat tego, że jeden punkt nam uciekł, wręcz przeciwnie. Wróciliśmy z dalekiej podróży, wywalczyliśmy dwa "oczka" i to z zespołem, który w ostatnim czasie gra dobrą siatkówkę - ocenił Daniel Pliński.
Co ciekawe, starcie obu drużyn w pierwszej rundzie również zakończyło się po tie-breaku. W Bielsku-Białej radomianie prowadzili 2:0, ale na dwa sety oddali inicjatywę przeciwnikom, by pewnie triumfować w piątej partii. - Scenariusz faktycznie dość podobny, bo znowu tie-break, ale w pierwszym meczu to my prowadziliśmy 2:0. Drużyny zbliżone do siebie, mamy więcej punktów, ale jak spojrzymy po zawodnikach, to w BBTS-ie ma kto grać. Na początku potracili sporo punktów, na dodatek mieli swoje problemy zdrowotne, ale wracają już do dobrego grania - skomentował kapitan Cerrad Czarnych Radom.
Zbyt wiele do powiedzenia po piątkowym spotkaniu nie miał Raul Lozano. - Przez dwa pierwsze sety to był dla nas bardzo trudny pojedynek. W końcówkach to rywale zachowali więcej zimnej krwi, potrafili skończyć ważne akcje i dlatego w pełni zasłużenie prowadzili 2:0. Z BBTS-em graliśmy dwa razy i ten wynik był identyczny, co oznacza, że jesteśmy drużynami na podobnym poziomie - przyznał Argentyńczyk.
Po raz pierwszy w tym sezonie mecz w "szóstce" rozpoczął Zack La Cavera. Amerykanin nie sprostał sytuacji, bowiem w dwóch setach skończył zaledwie 3 z 12 ataków. Dlatego od początku trzeciej partii na boisku pojawił się Bartłomiej Bołądź. Młody atakujący rozegrał dobre zawody, na punkty zamieniając 17 z 30 wystaw. Uzyskał 57-procentową skuteczność. - Na nasze szczęście uaktywnił się Bartek Bołądź, dzięki temu mogliśmy się odbudować i wygraliśmy całe spotkanie - zakończył trener Cerrad Czarnych Radom.
Zobacz wideo: Za kulisami Pucharu Davisa. Jak działa Hawk-Eye?
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.