- Czy cieszy mnie dodatkowo fakt, że pokonaliśmy mój były zespół, który nie przedłużył ze mną kontraktu, sam już nie wiem. Bardzo chciałem wygrać ze Skrą, ale teraz jestem bardzo szczęśliwy, że wreszcie wróciłem na boisko i jeszcze pomogłem zespołowi wygrać ciężki mecz. To było niewiarygodne - mówił po piątkowym szlagierze, w którym jego zespół przegrywał już 0:2, jednak nie poddał się i ostatecznie zdołał przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Duża w tym zasługa właśnie Lewisa, który dał w tym meczu kapitalną zmianę i wniósł wiele ożywienia w poczynania swojej drużyny. Żywiołowo reagował po każdej udanej akcji, co chwile mobilizował kolegów do jeszcze lepszej gry. - Powiedzieliśmy sobie dużo mocnych słów, potem trzeba było przenieść wszystko na boisko. Udało się, pokazaliśmy prawdziwy charakter - dodał. Rzeczywiście zespół ZAKSY przeszedł w piątkowym spotkaniu prawdziwą metamorfozę. Wszystkie zmiany dokonane przez Krzysztofa Stelmacha przyniosły zamierzony skutek i przełożyły się na poprawę gry zespołu. Bardzo dobre zawody rozegrał Grzegorz Pilarz, wybrany MVP spotkania.
- Dan ma charakter wojownika, który nigdy nie rezygnuje i nie patrzy na drugą stronę siatki. Nie ma dla niego znaczenia, kto tam stoi i jaki jest wynik. Zawsze walczy na maksa. Świetny gość - mówi o koledze z zespołu kapitan ZAKSY, Robert Szczerbaniuk. 33-letni przyjmujący zapewnia, że nie zamierza spocząć na laurach po jednym udanym meczu i w kolejnych spotkaniach również będzie chciał pokazać się z jak najlepszej strony. Już niedługo rozgrywki PlusLigi wkroczą w fazę play-off i wtedy zacznie się prawdziwa walka. - Każde zwycięstwo mnie uszczęśliwi. Ale wygrana w finale nad Skrą byłaby najwspanialszym ukoronowaniem tego sezonu - zakończył sympatyczny Kanadyjczyk.