Puchar Polski: Finisz trzydniowego maratonu, dla kogo trofeum?

Od lat jak mantrę zawodnicy powtarzają, że puchary rządzą się swoimi prawami. Faworytem jest ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, ale PGE Skra Bełchatów zrobi wszystko, żeby sprawić niespodziankę.

W finałowym turnieju Pucharu Polski wystąpiło osiem ekip: sześć najlepszych z PlusLigi i dwie I-ligowe. Już po losowaniu można było typować, że w finale zagra ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, ale trudniejsze okazało się wskazanie ich przeciwnika. Do zakończenia imprezy pozostał jeden mecz, ale już przed ostatnią potyczką można powiedzieć, że poziom sportowy mógł zadowolić kibiców.

Kędzierzynianie we Wrocławiu w meczu otwarcia rozgromili Jastrzębski Węgiel, pokazując formę w zagrywce, ale także po raz kolejny świetne zgranie poszczególnych zawodników z Benjaminem Toniuttim. W tym starciu statuetkę dla najlepszego gracza zgarnął Dawid Konarski.

Nieco trudniejsze zadanie podopiecznych Ferdinando De Giorgiego czekało w sobotę, kiedy mierzyli się z obrońcami tytułu, Lotosem Trefl Gdańsk. Ekipa z Trójmiasta starała się postawić trudne warunki. Pojedyncze zrywy nie wystarczyły jednak na świetnie dysponowanych kędzierzynian.

PGE Skra Bełchatów w ćwierćfinale trafiła na SMS PZPS Spała, który zaprezentował się bardzo dobrze, ale łatwe błędy, które mogły wynikać z braku doświadczenia gry na tym poziomie, pogrążyły młodych zawodników. Drużyna Miguela Falaski zagrała poprawnie i przede wszystkim konsekwentnie, nie pozwalając przeciwnikom na złapanie wiatru w żagle.

Pojedynek z Asseco Resovią Rzeszów elektryzował kibiców, bo potyczki obu tych ekip zasłużyły już na miano klasyku. Trudno było wskazać faworyta, ale w ostatnim miesiącu lepsze wyniki osiągała drużyna z Podkarpacia. Wydawało się, że po pierwszym dość łatwym secie, rzeszowianie nie pozostawią złudzeń PGE Skrze. Brązowi medaliści poprzedniego sezonu stanęli jednak na wysokości zadania, wskoczyli na wyższy poziom i zakończyli mecz w czterech setach. - Zagraliśmy dobrze, agresywnie oraz pełni pozytywnej energii. Po pierwszym przegranym i bardzo złym secie w naszym wykonaniu, kontrolowaliśmy przebieg pozostałych partii. W niektórych momentach przydarzyło nam się kilka pomyłek, jednak nie wpłynęły one na końcowy rezultat - skomentował Srećko Lisinac.

W tym sezonie obie ekipy mierzyły się już ze sobą, w Bełchatowie lepsi okazali się goście, choć dopiero po pięciu setach. W szeregach gospodarzy brakowało jednak dwóch środkowych: Lisinaca i Wrony (wrócił po kontuzji, ale nie był jeszcze gotowy do gry). Teraz w PGE Skrze wszyscy są zdrowi, więc finałowe starcie powinno być jeszcze ciekawsze.

- Nie zakładaliśmy z jakim przeciwnikiem przyjdzie nam się zmierzyć. Plan jest jeden: tylko zwycięstwo - zapewnił Kevin Tillie.

ZAKSA Kędzierzyn-Koźle - PGE Skra Bełchatów / niedziela 7.02.2016, godz. 14:45 

Komentarze (6)
avatar
Hanibal Lecter
9.02.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ocho, płaczki kResowskie się odezwały Czytaj całość
avatar
Mania
7.02.2016
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Fauny finał się trafił. Od lat w siatkówce kibicuje właśnie Skrze i Zaksie i dlatego trudno mi wskazać zwycięzcę.Dlatego.... niech gra lepszy tego dnia.! Wszak to tylko mecz o prestiż jak jak Czytaj całość
Skra Beł
7.02.2016
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Haha. Ciekawe co by zrobił Nowakowski. Środkowi meczów nie wygrywają. Co najwyżej by nie było problemów z limitem. A jak słyszę, że z Schoepsem by wygrał Rzeszów podczas gdy Niemiec by nie wsz Czytaj całość
avatar
szakal44
7.02.2016
Zgłoś do moderacji
1
2
Odpowiedz
Ocho, płaczki kResowskie się odezwały 
Volley
7.02.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Z Nowakowskim i Schopsem wynik odwrotny