Spotkanie rozpoczęło się od błędu wrocławianek w polu zagrywki, a po obu stronach widoczne było napięcie spowodowane stawką spotkania. Od pierwszych piłek widać było agresywną taktykę wrocławianek, polegającą przede wszystkim na kierowaniu zagrywek w Anitę Chojnacką. Siatkarka ta dość przeciętnie radziła sobie w przyjęciu, a w konsekwencji Magdalena Godos musiała ratować się grą mniej kombinacyjną w oparciu o skrzydła. Na pierwszą przerwę techniczną wrocławianki schodziły z prowadzeniem 8:7, ale kaliszanki nie zamierzały składać broni. Ciężar gry tradycyjnie spoczywał na Annie Woźniakowskiej, ale niestety kiedy ta zawodniczka popełniła błąd, atakując w aut, a w kolejnej akcji Anita Chojnacka dość nonszalancko wyrzuciła piłkę w aut z drugiej linii, wrocławianki prowadziły już 15:11. Skuteczny blok Zuzanny Efimienko w kolejnej akcji zapewnił gospodyniom pięciopunktowe prowadzenie na drugiej przerwie technicznej.
Przewaga wrocławianek konsekwentnie została utrzymana w kolejnym fragmencie gry, głównie przez dobrą grę pasywnym blokiem w wykonaniu gospodyń, które w ten sposób znacznie wyhamowały siłę ataku kaliszanek i doprowadziły do stanu 20:15. Takiej przewagi nie chciały i nie zmarnowały podopieczne trenera Błaszczyka, chociaż drobna nerwowość wkradła się w ich szeregi, kiedy w polu zagrywki stanęła wracająca po kontuzji Ewelina Toborek. Decydujące jednak okazało się doświadczenie Bogumiły Barańskiej, która oparła piłkę o blok w ataku, a seta, skutecznym blokiem na Annie Woźniakowskiej, przypieczętowała Zuzanna Efimienko.
Kaliszanki podrażnione brakiem zwycięstwa w pierwszej partii rozpoczęły od agresywnego ataku, głównie przy udziale Anny Woźniakowskiej. Należy jednak powiedzieć, że wrocławianki kilkoma prostymi błędami sprezentowały zespołowi gości dwa punkty co doprowadziło do stanu 4:7 dla zespołu z Kalisza. Wtedy jednak kaliszankom przydarzył się przestój - w polu zagrywki stanęła Marta Czerwińska, która trudną zagrywką nękała w przyjęciu głównie Anitę Chojnacką. Właśnie błędy w tym elemencie gry powodowały brak wyprowadzenia kombinacyjnego ataku, co gospodynie konsekwentnie wykorzystywały, głównie za pomocą skutecznie grającej Zuzanny Efimienko i Aleksandry Kruk - 13:7 dla Gwardii. Kiedy wydawało się, że wrocławianki spokojnie „dowiozą” przewagę do końca seta, w ich szeregi wkradła się dekoncentracja i po sprytnym ataku Magdaleny Wawrzyniak oraz autowym zbiciu Katarzyny Mroczkowskiej,przewaga gospodyń stopniała, a na tablicy widniał już wynik 22:21 dla Wrocławia. Przestój w ekipie miejscowej nie trwał długo i w kolejnej akcji doskonale zachowała się Zuzanna Efimienko, która wykorzystała w ataku blok przeciwniczek, a w kolejnej akcji sprawę wyjaśniła z drugiej linii Katarzyna Mroczkowska.
Obserwując spotkania w wykonaniu kaliszanek, można było odnieść wrażenie, że to mistrzynie trzeciego seta. W porównaniu do ustawienia pierwotnego, na parkiecie od początku seta mogliśmy ujrzeć Ewelinę Toborek, a po przekątnej z rozgrywającą zagrała Dominika Sieradzan. Ten manewr znacznie wzmocnił siłę ataku kaliskiej ekipy, bowiem do ataku sygnał dała Woźniakowska, a dzielnie wsparła ją Anita Chojnacka i Dominika Sieradzan - 1:5. Wrocławianki nie potrafiły przeciwstawić się dobrym zagrywkom kaliszanek, a te z kolei bezlitośnie wykorzystywały w kontrataku nieporozumienia po stronie wrocławianek. Po spektakularnym bloku Sylwii Wojcieskiej na liderce wrocławskiego zespołu Mroczkowskiej, przewaga kaliszanek wzrosła już do siedmiu punktów - 12:19. To właśnie skrzydłowa wrocławianek nie wystrzegła się w ostatnich akcjach dwóch prostych błędów w ataku, a w ostatniej akcji tego seta „czapę” pod nogi otrzymała środkowa wrocławskiej ekipy - Zuzanna Efimienko. Set zakończył się miażdżącą wygraną kaliskiego zespołu 13:25.
Ta odsłona należała zdecydowanie do najbardziej wyrównanych setów w całym pojedynku. Wrocławianki po druzgocącej porażce w trzeciej partii podeszły po raz kolejny z większą koncentracją. Dobrze grający zespół z Kalisza najwyraźniej „wchodził” w ten mecz, natomiast dalsza nieskuteczność wrocławianek groziła doprowadzeniem do piątej partii, która mogła mieć różny przebieg. Na parkiecie od początku seta pojawiła się Bogumiła Barańska, która skutecznie atakowała z bardzo przyspieszonych wystaw na lewe skrzydło. Ta broń okazała się skuteczna na kaliszanki, które swoje punkty traciły głównie przez niewymuszone błędy (podwójne odbicie Godos, autowy plas Chojnackiej). Po pierwszej przerwie technicznej po stronie wrocławskiej zarysowała się lekka przewaga, głównie po skutecznych zbiciach Barańskiej i Mroczkowskiej. Dwupunktowe prowadzenie wrocławianek po drugiej przerwie technicznej najwyraźniej zmotywowało gospodynie do szybszego rozstrzygnięcia tej partii na swoją korzyść. Po ataku w siatkę Sieradzan i dwóch atakach z prawego skrzydła Mroczkowskiej, prowadzenie Gwardii wzrosło już do pięciu punktów - 21:16. I kiedy nikt z kibiców nie zakładał innego rozstrzygnięcia niż szybkie zwycięstwo, wrocławianki postanowiły dodać adrenaliny miejscowej publiczności. Dwa błędy w ataku Katarzyny Mroczkowskiej oraz as serwisowy wprowadzonej na parkiet Katarzyny Wawrzyniak pozwoliły kaliszankom na zbliżenie się do stanu 24:23. W kaliskim obozie zaczęła tlić się nadzieja na wygranie tego seta, ale walkę na siatce w kolejnej akcji przegrała Ewelina Toborek, która niestety dość wyraźnie odczuwała jeszcze skutki przebytej kontuzji. Na tablicy widniał wynik 25:23, co oznaczało zywcięstwo wrocławianek w całym spotkaniu 3:1. Po stronie wrocławskiej rozległ się okrzyk radości, bowiem ta niezwykle istotna wygrana w perspektywie przegranej zespołu z Mielca pozwoliła gospodyniom prawdopodobnie osiągnąć cel tego sezonu - utrzymani się w czołowej "ósemce" Plusligi Kobiet.
Spotkanie momentami mogło się podobać - szczególnie w strefie obronnej na uwagę zasłużyły interwencje Aleksandry Krzos oraz Marty Kuehn-Jarek. Kluczem do zwycięstwa było zdecydowanie przyjęcie zagrywki, które przez pierwsze dwa sety po kaliskiej stronie pozostawiało wiele do życzenia - niemiłosiernie nękana w przyjęciu Anita Chojnacka nie radziła sobie dobrze w tym elemencie. Niestety, gołym okiem widać było nienajlepszą dyspozycję środkowej Eweliny Toborek, która po każdej akcji na twarzy demonstrowała grymas bólu po niedawno przebytej kontuzji. Swoją drogą to chyba również pytanie głównie do władz i działaczy klubu, jak można dopuścić do sytuacji kadrowej, w której trener jest zmuszony desygnować na parkiet zawodniczkę kontuzjowaną, której w razie urazu może grozić poważniejszy uraz dramatyczny w skutkach. Wrocławianki po tym zwycięstwie na pewno mogą spać spokojniej, a w perspektywie ewentualnej wygranej z rozbitą ostatnio ekipą z Mielca mogą przypieczętować swój byt w siatkarskiej elicie już na kolejny sezon. Kaliszanki punktów będę musiały szukać w innych spotkaniach, ale ich sytuacja w ligowej tabeli nie jest godna pozazdroszczenia.