Przez długi czas radomianie byli największą rewelacją pierwszej części sezonu zasadniczego. Zwycięstwem 3:2 nad Asseco Resovią Rzeszów w 9. kolejce dodatkowo utwierdzili wszystkich w przekonaniu, że są w stanie mocno namieszać w czołówce. Od tego momentu (08.12) nie wygrali już jednak żadnego spotkania.
- Rzeczywiście przegraliśmy pięć meczów z rzędu. PGE Skra Bełchatów, Lotos Trefl Gdańsk i ZAKSA Kędzierzyn-Koźle są jednak zespołami lepszymi. Pozostałe dwie ekipy, z którymi polegliśmy, czyli Jastrzębski Węgiel oraz Cuprum Lubin, to ekipy na tym samym poziomie co my. W żadnym z tych pojedynków nie byliśmy zdecydowanym faworytem - wytłumaczył Raul Lozano.
Argentyński trener nie bał się także otwarcie przyznać, że jego drużyna ucierpiała po zakończeniu olimpijskiego turnieju kwalifikacyjnego w Berlinie.
- Moi zawodnicy, którzy rywalizowali w stolicy Niemiec, po powrocie nie byli gotowi do gry. U Lukasa Kampy, Nevena Majstorovicia i Wojciecha Żalińskiego pojawiły się kłopoty ze zdrowiem bądź kolanem, więc zespół nie był przygotowany do tego, by w starciach z Jastrzębskim i Cuprum zaprezentować optymalną dyspozycję - dodał 59-letni szkoleniowiec.
Zdaniem byłego selekcjonera reprezentacji Polski, trzecim powodem ostatnich niepowodzeń jest średnia wieku graczy, którymi dysponuje.
- Trzeba pamiętać, że w szeregach Cerrad Czarnych znajduje się aż siedmiu zawodników pomiędzy 20. a 22. rokiem życia. Zespół ten jest budowany na kolejne lata. Jestem zadowolony z postawy moich siatkarzy w obecnym sezonie, ale należy zdawać sobie sprawę, że tak młodej ekipie mogą przydarzać się porażki, zwłaszcza z mocnymi rywalami - spuentował Lozano.
Kolejną szansę na przełamanie złej serii drużyna z Radomia będzie miała 30 stycznia (sobota), kiedy to zagra u siebie z Łuczniczką Bydgoszcz (godz. 17:00).