Łodzianki przystępowały do sobotniego spotkania ponownie osłabione brakiem Daiany Muresan. Spora część zespołu miała z kolei za sobą problemy żołądkowe, które dopadły zespół jeszcze w Bielsku-Białej, przy okazji poprzedniej serii spotkań.
W pierwszego seta gospodynie weszły bardzo dobrze i już od początku wypracowały sobie kilka punktów przewagi. Bardzo aktywna w ataku była Ewelina Brzezińska, a łodzianki już na pierwszej przerwie technicznej miały pięć punktów przewagi, której pilnowały głównie blokiem. Rezultat zagrożony był tylko przez chwilę po drugiej przerwie technicznej, kiedy na zagrywkę po stronie przyjezdnych weszła Ewelina Polak i z 20:15 dla Budowlanych zrobiło się tylko 21:19. Jednak wtedy ponownie uaktywniła się Brzezińska, dzięki której łodzianki nie pozwoliły już rywalkom na zdobycie ani jednego punktu w tej partii.
Kolejną odsłonę siatkarki Budowlanych zaczęły jednak źle i szybko straciły kontakt z przeciwnikiem. Jacek Pasiński pierwszy czas wykorzystał już przy stanie 2:6, ale manewr ten nie przyniósł żadnego efektu. Przyjezdne, choć miały spore problemy w ataku (w całym drugim secie dały się zablokować aż sześciokrotnie) to jednak na tyle wzmocniły zagrywkę (w kluczowym momencie świetną serią popisała się Kingi Dybek) i poprawiły grę w przyjęciu oraz obronie, że nie pozwoliły łodziankom przejąć inicjatywy. Seta zakończyła bohaterka tej odsłony - Roksana Brzóska, skutecznym blokiem.
Taki obrót sprawy skutecznie wybudził gospodynie z letargu. Na starcie trzeciej części gry miejscowe siatkarki wygrały cztery kolejne akcje. Mocne otwarcie dało Budowlanym dużą przewagę psychologiczną, która pomogła zespołowi w kolejnych minutach ze spokojem kontrolować wydarzenia na parkiecie. Szybko stało się jasne, że przyjezdne nie będą miały w tym secie nic do powiedzenia. Ostatecznie zespół Dariusza Parkitnego został zdemolowany 25:13.
Ostrowianki nie zamierzały jednak składać broni i w czwartej partii szybko wróciły do gry (9:5, 13:8). Dopiero dobra seria na zagrywce Heike Beier zburzyła wewnętrzny spokój gości i zmusiła opiekuna KSZO do wzięcia czasu. Reakcja w odpowiednim czasie pozwoliła przyjezdnym zachować dobry rytm. Gdy Karolina Bednarek chwilę po drugiej przerwie technicznej zagrała asa (18:14) wydawało się, że łodzianki zbierać powinny już siły na tie-breaka.
Gospodynie nie dały jednak za wygraną i systematycznie zmniejszały stratę, by po świetnym serwisie powracającej po kontuzji Sylwii Pyci (w sobotę wchodziła tylko na zagrywkę) i widowiskowym bloku jej koleżanek doprowadzić do remisu 22:22. Na więcej walecznych, ale wciąż odczuwających problemy zdrowotne, łodzianek w tej partii stać już nie było. Decydujący punkt dla KSZO zdobyła zresztą... Martyna Grajber, psując zagrywkę.
Decydującą partię lepiej rozpoczęły przyjezdne, które już na etapie zagrywki potrafiły umiejętnie uprzykrzać życie Budowlanym. Po chwili dobrej gry Sandry Szczygioł i spółki sygnał do walki łodziankom serią udanych zagrań (blok, atak, zagrywka) dała Gabriela Polańska (6:7). Po zmianie stron swoją cegiełkę (a nawet dwie w krótkim odstępie czasu) dorzuciła skuteczna w ofensywie Beier i ekipa Pasińskiego wyszła wreszcie na prowadzenie (9:8).
Emocji nie brakowało do samego końca, a naprawdę gorąco zrobiło się, gdy arbiter nie dostrzegł, że po ataku jednej z łodzianek wychodzącą na aut piłkę dotknęła jeszcze Anna Korabiec. Ostatecznie, w najważniejszym momencie seta i meczu więcej zimnej krwi zachowały łodzianki, którym dwa ostatnie punkty podarowały po błędach własnych rywalki.
Budowlani Łódź - KSZO Ostrowiec 3:2 (25:20, 22:25, 25:13, 23:25, 19:17)
Budowlani: Polańska, Liniarska, Twardowska, Beier, Brzezińska Ewelina, Vincourova, Medyńska (libero) oraz Woźniczka Magdalena, Tobiasz, Grajber, Brzezińska Julia, Pycia.
KSZO: Brzóska, Bednarek, Ściurka, Szpak, Piotrowska, Szczygioł, Korabiec (libero) oraz Bulbak (libero), Mielczarek, Polak, Dybek.
MVP: Gabriela Polańska.