W ramach 13. kolejki PlusLiga podopieczni Raul Lozano przegrali 2:3 z Cuprum Lubin. Była to ich czwarta porażka z rzędu, jednak trzeba podkreślić, że niewiele brakowało, by wygrali 3:1.
Neven Majstorović podkreślił, że zwłaszcza w meczu z Jastrzębskim Węglem było widać, że kadrowicze nie są w optymalnej dyspozycji. - Dało się zauważyć, że ja, Wojtek Żaliński i Lukas Kampa graliśmy z reprezentacją, więc nie trenowaliśmy z drużyną. Poza tym, byliśmy trochę zmęczeni po turnieju w Berlinie. Potrzebujemy czasu, by wrócić do optymalnej dyspozycji, jaką prezentowaliśmy w pierwszej części sezonu. Teraz walczyliśmy ze ścisłą czołówką, a po meczu z ZAKSĄ znów mamy ekipy, które są w naszym zasięgu. Mamy dobre szanse na to, by powrócić na zwycięską ścieżkę - ocenił libero Wojskowych.
W spotkaniu z Miedziowymi 26-letni zawodnik po raz pierwszy od długiego czasu rozegrał cały mecz. Do tej pory argentyński szkoleniowiec stosował zmiany: na przyjęciu grał Majstorović, do obrony wchodził Adam Kowalski. - Mecz w pierwszej kolejce z ZAKSĄ rozpoczął Adam, a ja pojawiłem się na boisku chyba w czwartym secie, moim zadaniem była obrona. Później przez kilka meczów grałem tylko ja, bo Adam był chory. Chyba po meczu z Asseco Resovią zaczęliśmy się zmieniać - przypomniał.
Czy to treningi z reprezentacją Serbii spowodowały, że Majstorović poczuł się pewniej w obronie? - Nie, trener podjął taką decyzję, żebym grał przez cały mecz. Zarówno ja, jak i Adam jesteśmy tu po to, by robić to, co szkoleniowiec nam powie. Może trochę pomogła mi kadra, ale myślę, że nie miało to decydującego wpływu. Po prostu zaprezentowałem się lepiej na treningach - odpowiedział nasz rozmówca.
W starciu z Cuprum 26-latek tylko 17 razy dogrywał piłkę, notując przy tym 47-procentowy wskaźnik przyjęcia. - Faktycznie nie byłem zbyt zapracowany, ale taką decyzję podjęli siatkarze z Lubina i nie zagrywali we mnie - skomentował. Zawodnik często chciał pomóc przyjmującym i zostawiał niemalże pół boiska niekrytego. Kilka razy lubinianie to zauważyli i zagrywali dokładnie w niebronione pole. - Pomaganie kolegom to moja praca i skoro nie serwowali we mnie, przesuwałem się w strefę Wojtka czy Artura Szalpuka. Chciałem ich wyręczyć, żeby mieli lepszą sytuację do ataku - wytłumaczył.
W sobotę Cerrad Czarni meczem z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle zainaugurują rundę rewanżową. W pierwszym spotkaniu Wojskowi byli bliscy zwycięstwa 3:1, ale przy stanie 16:13 w polu serwisowym zameldowali się Grzegorz Bociek, a później Rafał Buszek i odwrócili losy rywalizacji. Czy radomianie liczą na rewanż? - Mam taką nadzieję! ZAKSA to obecnie najlepsza drużyna w lidze, ale jesteśmy w stanie stoczyć z nimi zaciętą walkę. Jeśli zagramy tak, jak w pierwszym meczu w Radomiu, mamy szanse - zaznaczył Neven Majstorović.
W ćwierćfinale Pucharu Polski, który zostanie rozegrany w dniach 5-7 lutego we Wrocławiu, Cerrad Czarni Radom zagrają z Lotosem Treflem Gdańsk. Co reprezentant Serbii sądzi o rywalu? - Trochę szkoda, że nie udało się utrzymać czwartego miejsca w lidze, przez co nie byliśmy rozstawieni. Ale w Pucharze, jeśli chcesz zagrać w półfinale, musisz wygrać z każdym, Lotos Trefl Gdańsk to na pewno wymagający rywal. Słyszałem plotki, że może nie zagrać Mateusz Mika, ale równie dobrze może to być zasłona trenera. Musimy zaprezentować naszą najlepszą dyspozycję, aby wygrać - skomentował siatkarz.