Niemka polskiego pochodzenia atakowała w Szczecinie aż 44 razy. Nie miała szalenie wysokiego procentu skuteczności, jednak w połączeniu z punktami zdobytymi zagrywką oraz blokiem, wystarczyło, by zostać najlepiej punktującą siatkarką meczu z Chemikiem Police. Z pomocą Małgorzaty Kożuch Pomi Casalmaggiore wygrało 3:1 i właśnie w Polsce świętowało awans z grupy Ligi Mistrzyń.
- Jeden zacięty mecz goni drugi. Przed rozpoczęciem walki w Lidze Mistrzyń spodziewałyśmy się tego, co dzieje się. Gramy mnóstwo spotkań, które rozstrzygają się po zaciętych czterech czy pięciu setach. Pojedynek z Chemikiem Police był ciężki i ważny zarazem. Zaliczamy się do drużyn na wysokim poziomie, więc radość ze zwycięstwa po wymagającym meczu była dodatkowa - powiedziała Małgorzata Kożuch.
Trudny moment dla mistrzyń Włoch nastał w połowie trzeciego seta. Pomi przegrało poprzedniego wysoko 12:25 i rozpoczęło źle następnego. Ograniczyło jednak błędy własne, zmusiło do pomyłek Chemika i odrobiło stratę z nawiązką. Od tego momentu przyjezdne dominowały.
- Odwrócenie losów tego seta było kluczem do zwycięstwa. Chwilę wcześniej potrzebna była u nas zmiana libero. Było więc nerwowo, ale mamy 13 dziewczyn, które są w stanie wejść na boisko i zagrać na bardzo wysokim poziomie. Czasem nie widać ich w rolach głównych, ale kiedy nadchodzi ten moment, to pokazują co potrafią - chwaliła Kożuch, którą z trybun wspierał ojciec mieszkający na stałe w Hamburgu.
Pomi jest już w fazie pucharowej Ligi Mistrzyń. Włoszki mogą jeszcze pomóc Chemikowi Police, pokonując Eczacibasi Stambuł. - Wtedy skończymy na pierwszym miejscu, co może nam mocno pomóc w dalszej drodze. Mocno skoncentrujemy się na meczu z Turczynkami i przygotujemy się właściwie.