Paweł Zatorski: Nasze zwycięstwa pokazują niedowiarkom, iż potrafimy grać w siatkówkę

Po przegranym pierwszym spotkaniu Pucharu Polski z Siatkarzem Wieluń gładko 0:3 tylko najwięksi optymiści wierzyli w awans siatkarzy z Częstochowy do dalszej fazy turnieju. Ci jednak pokazali charakter - wielce zmotywowani wcześniejszą porażką odrobili bardzo duże straty i wciąż mogą jeszcze obronić tytuł zdobyty rok temu w Poznaniu. Podopieczni Radosława Panasa grają, można rzecz, na trzy fronty - ostatnio awansowali przecież do szesnastki Ligi Mistrzów, w sobotę czeka ich zaś trudny mecz z Asseco Resovią Rzeszów w PlusLidze oraz na "deser" pojedynek z silną Zaksą Kędzierzyn Koźle w Pucharze Polski. Jak deklaruje jednak Paweł Zatorski, zawodnicy spod Jasnej Góry Pucharu Polski nie zamierzają traktować ulgowo. - Chcemy w tych rozgrywkach powalczyć, aby puchar pozostał w Częstochowie - mówi młody libero.

Wygrana Domex Tytan AZSu Częstochowy w drugim pojedynku z Siatkarzem Wieluń, a tym samym odrobienie aż siedemnastu punktów, pozwoliła młodym siatkarzom uwierzyć w swoje siły. - Wiele osób spisało nas już na straty. My się w zasadzie do tego przyzwyczailiśmy, bo od początku sezonu wróżono nam blamaże w każdym meczu. Mam nadzieję, że każde nasze zwycięstwo pokazuje niedowiarkom, iż potrafimy grać w siatkówkę. Udowodniliśmy, że jak jest wiara w sukces to można i taką stratę odrobić - komentował Paweł Zatorski.

Decydujący wpływ na dalszy rozwój spotkania miał wygrany przez Częstochowę pierwszy set 25:13. - Ostro potraktowaliśmy od początku siatkarzy z Wielunia. Byliśmy bardzo zmotywowani. Przed meczem trener powiedział w szatni takie słowa, że nie będę ich powtarzał, ale mobilizacja była pełna. Dzięki temu uwierzyliśmy, że możemy awansować - stwierdził młody libero. Do pełni szczęścia brakuje siatkarzom Radosława Panasa tylko punktów w rozgrywkach polskiej ligi. Domex Tytan AZS Częstochowa plasuje się obecnie dopiero na siódmym miejscu. - Zbyt często mamy wahania formy. To naprawdę ciężki sezon, bo oprócz ligi mamy też Puchar polski i Ligę Mistrzów. Dodatkowe mecze i wyjazdy kosztują wiele sił, dlatego czasami brakuje nam świeżości - podsumował Paweł.

Źródło artykułu: