Zawsze, w każdej rywalizacji i każdej lidze, mecz dwóch pierwszych drużyny w tabeli jest przedstawiany jako wielki hit. W 15. kolejce PlusLigi też szykuje się takie wydarzenie. W kędzierzyńskiej hali "Azoty", w piątek o godzinie 18.00 gospodarze rozpoczną mecz na szczycie z PGE Skrą Bełchatów.
- Ostatnie bilety sprzedaliśmy już we wtorek o godzinie 9.00 rano. Nie mamy już żadnego wolnego miejsca w hali - informuje dyrektor ZAKSY, Wanda Pietrzyk. Odkąd nasz zespół przeniósł się do nowej hali, nie było jeszcze takiej sytuacji, a telefony dzwonią bez przerwy - dodaje prezes kędzierzyńskiego klubu, który postanowił do każdego biletu dodać tym razem klubowy szalik. - Czy to pomoże zawodnikom? Na pewno. Własna hala, doping kibiców, to zawsze ich podbudowuje- uważa Kazimierz Pietrzyk, który wierzy w Krzysztofa Stelmacha i swoją drużynę. - To prawda, że w dwóch ostatnich meczach zagrali, mówiąc oględnie, niezbyt dobrze, ale w piątek na pewno nie zlekceważą Skry i jak mówi nasze hasło, zagrają... na maxa -śmieje się Pietrzyk, ale tak jak szkoleniowcy, i zawodnicy, wie, że mecz będzie piekielnie trudny. - Wygraliśmy w Bełchatowie, ale trzeba pamiętać, że Skra występowała wtedy, bez Mariusza Wlazłego, Jane Haikkinena i Stephene Antigi, a to przecież trzon zespołu, zawodnicy klasy światowej - analizuje prezes ZAKSY.
Teraz w Kędzierzynie zagrają wszyscy trzej, ale póki co, mistrz Polski nie "rozjeżdża" kolejnych przeciwników, jak przepowiadali przed sezonem fachowcy, lecz i tak prowadzi w tabeli. Ostatnio nie dał żadnych szans Resovii Rzeszów i pewnie liczy na podobny przebieg meczu w Kędzierzynie. Wygrana z ZAKSĄ pozwoliłaby bełchatowianom powiększyć przewagę na bezpośrednim rywalem i trudno byłoby komukolwiek dogonić przed play off podopiecznych trenera Daniela Castellaniego.
- My chcemy zachować drugie miejsce, żeby jednak to się stało, musimy w ostatnich pięciu kolejkach zdobyć siedem punktów. Będziemy ich szukać w każdym meczu, nawet ze Skrą - deklaruje Pietrzyk, który jeszcze kilka miesięcy temu nie chciał się zgodzić, na przejście Bartosza Kurka do Bełchatowa, twierdząc, że młody przyjmujący powinien wywiązać się z kontraktu. Gdyby został, nie mielibyśmy pewnie Trence`a Martina - przypuszcza prezes. I kto wie czy ZAKSA nie byłaby słabsza. Doświadczony Kanadyjczyk gra bardzo dobrze, a młody Kurek postawił na swoim, lecz na parkiecie, podobnie jak Kuba Jarosz, nie pojawia się zbyt często. Obaj byli zawodnicy kędzierzyńskiego klubu, pokażą się w hali "Azoty", ale raczej postoją w "kwadracie".
Za to na boisku pojawi się na pewno Mariusz Wlazły. - Nie grał z nami w poprzednim meczu, a nikomu nie muszę przypominać, że tan facet potrafi sam przesądzić o losach spotkania - chwali atakującego mistrzów Polski Marcin Mierzejewski, który najbardziej będzie narażony na ataki "Szampona". Przypominają one bardzo często ciężki artyleryjski ostrzał. Jak takie ataki, czy zagrywki podbijać? Trzeba tak ustawić ręce, by trafiła w nie piłka. Dużo w tym przypadku, ale może oni będą trafiali nie w parkiet, a właśnie w te nasze ręce - żartuje Mierzejewski. - Żeby nawiązać równą walkę, ze Skrą musimy po pierwsze ryzykować i trafiać mocną zagrywką, a po drugie, bardzo dobrze bronić w polu. I to jest głównie moja rola. O chorobie już zapomniałem, więc na pewno dam z siebie wszystko, by pomóc drużynie - deklaruje libero ZAKSY.
Czy jednak gospodarze poradzą sobie z rywalem, który z jednej strony razi piekielnie mocną zagrywką, a z drugiej potrafi zaskoczyć sprytnym serwisem stacjonarnym? (Antiga lub Pliński) - Trenujemy przyjęcie korzystając z dwóch maszyn, a trener ostatnio ustawiał naprawdę duże szybkości. Można powiedzieć na… maxa - twierdzi "Mierzej" i od razu dodaje, że maszyna, to nie żywy człowiek. - Piłki lecą jednak trochę inaczej.
W Bełchatowie kibice byli świadkami ogromnie zażartego, trwającego dwie i pół godziny spotkania. Teraz w Kędzierzynie-Koźlu może być podobnie. - Nie mamy nic przeciwko temu, by nasi kibice byli teraz świadkami "powtórki z rozrywki" - żartują gospodarze, ale zadają sobie sprawę, że równie dobrze mogą wygrać 3:2, jak przegrać 0:3. Nie grajcie u bukmacherów! Nasza liga jest w tym roku tak nieprzewidywalna, że trudno o pewniaki - śmieje się drugi trener ZAKSY, Andrzej Kubacki.
Jego zdaniem punkty można teraz zdobyć, albo stracić w każdym meczu. - Czy rywalem jest Skra, czy warszawska Politechnika, albo Jadar Radom, w rundzie zasadniczej za zwycięstwo dolicza się ich tyle samo. Zawsze jednak sukces w potyczce z mistrzem Polski dodaje zawodnikom wiary w siebie, więc zrobimy wszystko, by zwyciężyć. A, jak to zwykle bywa, ostatecznie marzenia obu drużyn zweryfikuje boisko - kończy Kubacki.