Zagadnienie jest bardzo skomplikowane, bo nawet zdefiniowanie określenia "dobry trener" jest trudne. Czy to jest ten, który zdobywa trofea czy ten, z którym chcą pracować wszyscy zawodnicy? Wszyscy znamy przypadki trenerów, którzy mają na koncie liczne medale, ale za swoje metody pracy i charakter są powszechnie znienawidzeni i mało kto chce z nimi współpracować. Są również szkoleniowcy, którzy trofeów nie zdobywają, bo stoją im na przeszkodzie warunki obiektywne czyli niski budżet klubu albo kraj niezbyt obfitujący w siatkarskie talenty. Bo nawet najwybitniejszy trener nie zdobędzie medalu mistrzostw świata ani nawet kontynentu z - nic nikomu nie ujmując - reprezentacją Finlandii lub Cypru, tak samo Ligi Mistrzów z którymkolwiek z polskich AZS-ów.
Myślę, że najtrafniejsza definicją dobrego trenera jest taka, że to szkoleniowiec, który umie wydobyć pełnię możliwości ze swoich zawodników, czasem nawet zaskakującą ich samych oraz przy którym podopieczni dokonują wyraźnego progresu. A jako drużyna grają lepiej, niż wszyscy zakładali przed sezonem i osiągają wyniki lepsze od planowanych lub co najmniej takie same.
Potwierdza to jeden z najwybitniejszych szkoleniowców ostatniego półwiecza, Julio Velasco: - Uważam, że koncentrowanie się na trofeach i myślenie o nich jest szkodliwe dla pracy szkoleniowca. Gdybym, pracując z zespołem, kierował się chęcią zdobycia tego brakującego mi złota na igrzyskach, to przekładałbym na zespół swoje indywidualne potrzeby i zachcianki, a tego trener nie powinien robić. Drużyny nie buduje się po to, żeby spełniała osobiste oczekiwania trenera. To nie oni pracują czy grają dla mnie, to ja pracuję dla nich. I nie ma znaczenia czego ja chcę tylko czego oni chcą. Każdy dobry szkoleniowiec powinien o tym pamiętać: jestem po to, żeby pomóc tym chłopakom w staniu się lepszymi siatkarzami i lepszym zespołem. Zwłaszcza, kiedy ma się do czynienia z młodymi zawodnikami, to rolą trenera jest dać z siebie jak najwięcej, ze swojego doświadczenia i wiedzy, żeby im pomóc w rozwoju. A cele powinny być dostosowane do możliwości drużyny, a nie moje własne - mówi stanowczo Argentyńczyk.
A co jest potrzebne, żeby być kimś takim? Jak bardzo jest to trudne pytanie, pokazuje fakt, że niewiele jest na ten temat pozycji w literaturze sportowej. A te, które są, zajmują się zwykle jednym tylko aspektem pracy szkoleniowca, a nie obejmują wyzwań tego zawodu całościowo.
- Gdybym umiał odpowiedzieć na to pytanie, to napisałabym książkę, która zostałby bestsellerem na całym świecie - mówi Vital Heynen, belgijski trener, który doprowadził reprezentację Niemiec do brązowego medalu mistrzostw świata. Przed rozpoczęciem turnieju ich szanse na podium oceniano na 1:25. - Nikt nie zna tej odpowiedzi. Mogę mówić tylko za siebie, a nie wiem, czy ja jestem dobrym trenerem. Kiedy zaczynałem pracę w tym zawodzie, to byłem pewien, że nie zdołam się z tego utrzymać, a tymczasem minęło 10 lat i jakoś to idzie. To już jest pewien sukces, bo jest wielu, którzy nie przetrwali w tej pracy - dodaje. Jego zdaniem kluczowy warunek to autentyczność, bo udając kogoś innego nigdy nie osiągnie się sukcesu jako trener. - Każdy, niezależnie od osobowości, może być dobrym szkoleniowcem. Ale musi być liderem takim, jakim jest człowiekiem. Zawodnicy od razu wyczuwają wszelki fałsz. A druga ważna rzecz to nieustanne uczenie się, szukanie przyczyn porażek, poprawianie swoich pomysłów i systemów. Zawsze coś można zrobić lepiej, nauczyć się czegoś od kogoś innego. Trzeba cały czas wyciągać wnioski i dostosowywać swoją pracę do zespołu.
Podobnego zdania jest John Speraw, który od 4 lat trenuje reprezentację USA i już wygrał z nią Ligę Światową oraz Puchar Świata, zostając tym samym jednym z faworytów do medalu olimpijskiego. - Nikt nie rodzi się dobrym trenerem, bo w tym zawodzie jest masę różnych dróg do sukcesu. Ludzie o zupełnie odmiennych osobowościach mogą być tak samo skuteczni w roli szkoleniowców. Najważniejsze to znać i rozumieć siebie samego, każdy trener ma swoje siły i słabości i przenosi je na drużynę. Nikt nie jest doskonały. Jakość przywództwa zależy od tego, jak sobie dany człowiek radzi ze swoimi słabościami i wpływa na jego ostateczny sukces lub jego brak - ocenia Amerykanin. Podkreśla również rolę nauczyciela w początkowym okresie pracy w zawodzie. - Bardzo ważne jest, żeby szukać najlepszych wzorów w tym zawodzie i starać się z nimi przebywać. Kiedy byłem początkującym trenerem, to moim mentorem był Al Scates, najbardziej utytułowany szkoleniowiec w historii amerykańskiej siatkówki. To był prawdziwy zwycięzca i od niego uczyłem się, jak przygotować dobry program, prowadzić mecze i wygrywać. On miał ogromny wpływ na mój rozwój zawodowy i wiele mu zawdzięczam. Każdy trener powinien szukać swojego mentora.
[nextpage]Tak samo uważa Mauro Berruto, który ostatnio w nieprzyjemnych okolicznościach rozstał się z reprezentacją Włoch, ale wcześniej osiągnął sporo sukcesów w swojej pracy. - Każdemu początkującemu szkoleniowcowi poradzę to samo: ucz się od najlepszych. Znajdź wybitnego trenera z sukcesami i nie spuszczaj z niego wzroku. Obserwuj go, analizuj jego działania, pytaj go o wszystko, chłoń każdy detal. Odważ się zapytać, czy możesz być jego asystentem, może dostaniesz taką szansę, a to jest ważniejsze niż dziesiątki przeczytanych książek i instruktaży - mówi Włoch, który zaznacza również inną istotną rzecz. - Dobry trener ciągle się rozwija, w tym stara się szukać różnych podejść i odmiennych punktów widzenia. Przeprowadza się, podróżuje i pracuje w różnych kulturach, różnych kategoriach i różnych krajach. W moim przypadku ogromnym atutem było to, że prowadziłem kluby i reprezentacje w kilku krajach, nauczyłem się w ten sposób bardzo dużo. Również plusem był fakt, że przeszedłem przez różne zawody (statystyk, drugi trener i pierwszy trener) w ligach o różnym stopniu trudności. Zbieranie własnego doświadczenia jest bardzo ważne w tym zawodzie.
Jego rodak, także utytułowany Andrea Anastasi, uważa, że sprawa jest o wiele prostsza, choć, tak jak wszyscy, podkreśla wagę ciągłej nauki i rozwoju. - Moim zdaniem najważniejsze to umieć być liderem grupy. Z pewnymi cechami potrzebnymi do tego można się urodzić, ale trzeba się uczyć i zdobywać doświadczenie, żeby być dobrym i skutecznym przywódcą. Jaki musi być dobry lider? Odpowiedzialny, ale także sprawiedliwy w swoich decyzjach, konsekwentny, empatyczny, dobrze zorganizowany, a czasem zabawny. Każdy musi próbować i na bazie własnych doświadczeń zbudować indywidualny styl. Nie potrzeba do tego talentu, ale trzeba pracować i nieustannie się uczyć, jak być przywódcą - ocenia były szkoleniowiec Biało-Czerwonych.
Trener Andrzej Kowal uważa jednak, że same umiejętności przywódcze nie wystarczą i odpowiedź jest znacznie bardziej skomplikowana. - Wymieniłbym cztery główne cechy. Po pierwsze kompetencje w zarządzaniu, bo trener to przywódca grupy, a grupa to nic innego jak jednostki, które w pierwszej kolejności zadowalają się spełnieniem indywidualnych potrzeb. Kompetencje w zarządzaniu ma ten, kto potrafi połączyć indywidualne potrzeby jednostki z realizacją celów całej grupy. Ważne są umiejętności nauczyciela, bo sterowanie treningiem to proces pedagogiczny. Klucz to poziom wiedzy z zakresu elementów technicznych i techniczno-taktycznych oraz zasada systematyczności i indywidualizacji. Systematyczność jest cechą każdego skutecznego działania. Trener musi mieć także wiedzę fizjologa, bo przygotowanie formy sportowej opiera się na naukowych podstawach fizjologii sportu. Posiadanie wiadomości o sprawności energetycznej i mięśniowej podnosi poziom umiejętności motorycznych. Kolejna ważna cecha to mądrość psychologa. Wiedza psychologiczna o jednostce ma wielkie znaczenie w dążeniu do uzyskiwania wybitnych wyników sportowych. Trzeba mieć informacje z zakresu motywacji i pobudzenia, a zwłaszcza połączenia motywacji wewnętrznej z aspektami motywacji zewnętrznej. A dodatkowo, chcąc osiągnąć wybitny poziom w rywalizacji sportowej należy mieć kilka kolejnych cech takich jak: pracowitość, entuzjazm, lojalność a także opanowanie i cierpliwość - wylicza trzykrotny zdobywca tytułu mistrza Polski z Asseco Resovią Rzeszów.
Jak widać, nie ma jednej prostej drogi w tym zawodzie i jasnych wskazówek. Każdy młody, rozpoczynający pracę, szkoleniowiec musi sam sobie odpowiedzieć na wiele pytań i znaleźć własny sposób na sukces. - Co jest najważniejsze, aby być dobrym trenerem? Poszukuję odpowiedzi na to pytanie codziennie, co drugi dzień zaprzeczam sam sobie, a co pół roku zupełnie zmieniam koncepcję - przyznaje tylko na wpół żartobliwie jeden z nich, Jakub Bednaruk. - Ciągle szukam nowych rozwiązań i każdego dnia dowiaduję się czegoś nowego. Jak idzie o cechy trenera, to na pewno ważne jest, żeby był on intelektualnie co najmniej na poziomie zawodników, inaczej będzie mu bardzo trudno. Musi mieć dystans i poczucie humoru, bo przebywanie w tej samej grupie ludzi wiele godzin dziennie i wspólne przeżywanie mocnych emocji generuje różne napięcia. Trzeba umieć się dogadywać z różnymi ludźmi i powodować, żeby oni cię słuchali. Ale ty sam też musisz umieć ich słuchać. W ogóle trzeba lubić ludzi do tej roboty, inaczej się nie wytrzyma. Mam wiele radości z tego, że codziennie spotykam moich chłopaków i razem się rozwijamy. Trzeba też kochać ten zawód, bo on się nie kończy o 16, to jest 24 godziny na dobę i bez pasji nie da rady - mówi trener AZS Politechniki Warszawskiej.
Można się też zastanowić, jaki jest wpływ samych zawodników na sytuację i efekty. Czasem drużyna sprawia wrażenie, jak by grała świetnie sama z siebie, niesiona jakimiś własnymi potrzebami i motywacją graczy, a czasem zespół wygląda, jak by grał przeciwko swojemu szkoleniowcowi. I nie zawsze jest to wina lub zasługa działań trenera, zwłaszcza, że na jego podopiecznych ma wpływ także ogromna ilość niezależnych od niego rzeczy, jak sytuacja rodzinna czy skłonności do nałogów.
Nie ma jednej recepty na osiągnięcie sukcesu jako trener, nie ma nawet jednej definicji tego sukcesu. A jednak niektórzy zdobywają szczyty, a inni spadają na dno. A czasem są to nawet ci sami, którzy doskonale radzą sobie w jednych okolicznościach, a fatalnie w innych.