Podopieczni Miguela Falaski pokonali Inżynierów z Warszawy 3:0, choć w pierwszym i trzecim secie rywale sprawili im sporo kłopotów. Bełchatowianie mieli to na uwadze, gdyż w poprzedniej serii spotkań drużyna prowadzona przez Jakuba Bednaruka urwała punkt Lotosowi Treflowi Gdańsk.
- W każdym meczu może wydarzyć się coś innego. Nie mogę powiedzieć, że się baliśmy, bo my się nigdy nie boimy, ale liczyliśmy się z tym, że ten mecz może mieć podobny przebieg. Ważne było to, że nie przegraliśmy tej pierwszej partii, bo później losy meczu mogłyby się potoczyć naprawdę różnie. W kolejnych setach pilnowaliśmy już tego, co mieliśmy zrobić i zgarnęliśmy trzy bardzo ważne przy tym systemie gier punkty - powiedział po spotkaniu Facundo Conte.
Reprezentant Argentyny jest w tym sezonie mocno eksploatowany. Mimo tego od kilku tygodni utrzymuje wysoką dyspozycję, choć nie ukrywa, że powoli zaczyna mu doskwierać zmęczenie.
- Czy jestem zmęczony? Ja teraz ciągle jestem zmęczony. Gramy co trzy dni, więc czasem już nie mam nawet siły na chodzenie. Robimy razem ze sztabem wszystko, by jak najmniej to odczuwać. Mamy trochę problemów zdrowotnych w zespole, więc ta przerwa przypadnie w bardzo dobrym dla nas momencie - przyznał przyjmujący PGE Skry Bełchatów.
W związku z tym nasz rozmówca nie może doczekać się miesięcznego rozbratu z PlusLigą. Wraz z Nicolasem Uriarte jest w znakomitej sytuacji, gdyż Argentyna wywalczyła awans na igrzyska olimpijskie w Rio w kontynentalnym turnieju kwalifikacyjnym, który rozgrywany był w październiku.
- Świetnie się ułożyło, bo dzięki temu możemy razem z Nicolasem złapać oddech. Ze względu na intensywność kalendarza w tym sezonie jeszcze bardziej docenimy tę przerwę i to, że udało nam się wywalczyć kwalifikację olimpijską wcześniej - podsumował Conte.
Zanim jednak obaj siatkarze będą mogli odpocząć, czekają ich wraz z zespołem dwa wyjazdowe pojedynki. Już we wtorek w Roeselare PGE Skra zmierzy się z tamtejszym Knack, a w sobotę bełchatowianie zmierzą się z Cerrad Czarnymi Radom.