Łuczniczka - AZS Częstochowa: Rozwiązać problemy w ataku

W Bydgoszczy spotkają się zespoły, które łącznie wygrały trzy spotkania, a ich gra na siatce pozostawia wiele do życzenia. W tabeli gospodarze z sześcioma oczkami plasują się na 11. miejscu i o dwa punkty wyprzedzają ostatnich częstochowian.

Po ostatniej kolejce więcej powodów do zadowolenia mają jednak siatkarze spod Jasnej Góry. Dopiero w ósmym spotkaniu podopieczni Michała Bąkiewicza zapisali na swoim koncie premierowe zwycięstwo w sezonie 2015/2016. W czterech setach częstochowianie okazali się lepsi od MKS-u Będzin. Akademicy pierwszy triumf zawdzięczają skutecznej grze w ataku i bloku. Na skrzydłach dobrze poradzili sobie Bartłomiej Lipiński i wracający po kontuzji Matej Patak.

Efektywność w ataku nie była mocną stroną bydgoszczan w starciu z Jastrzębskim Węglem. Podopieczni Piotra Makowskiego podobnie jak ich najbliżsi rywale przegrali z pomarańczowymi 0:3. Kluczowa dla losów meczu okazała się druga partia widowiska, którą siatkarze Łuczniczki przegrali po walce na przewagi. W Jastrzębiu-Zdroju po raz kolejny uwidocznił się największy problem bydgoszczan w tym sezonie - skuteczność w ataku.

Ten element w postawie zespołu z województwa kujawsko-pomorskiego zaczął szwankować od samej inauguracji ligi, gdy kontuzji doznały dwa filary drużyny na siatce, Jakub Jarosz i Wojciech Ferens. Pierwszy z wymienionych wrócił do gry. Z Jastrzębskim Węglem atakujący reprezentacji Polski skończył 9 ataków na 21 prób. Jeszcze słabiej spisał się Kevin Klinkenberg. Po świetnym początku w nowym zespole Belg, który został zatrudniony w miejsce kontuzjowanego Ferensa, znacznie obniżył loty. W trzech ostatnich spotkaniach jego skuteczność na siatce nie przekroczyła 40 procent.

Dwaj wyżej wymienieni siatkarze powinni być liderami bydgoskiego zespołu w ofensywie. Trudno bowiem wymagać od graczy bardziej defensywnych Michała Ruciaka i Dawida Murka, by napędzali grę drużyny w ataku. Zawodnikom Łuczniczki lider jest potrzebny niemal od zaraz. Te same słowa można wypowiedzieć pod adresem AZS-u Częstochowa. Mimo zwycięstwa z będzinianami akademikom także brakuje wyrazistego lidera. Taką tezę bronią statystyki najlepiej punktujących w lidze. Z obu zespołów najwyżej... na 15. miejscu plasuje się Bartosz Krzysiek, który do tej pory uzbierał 105 punktów.

To właśnie w byłym atakującym Effectora Kielce bydgoszczanie mogą upatrywać swoich szans na zwycięstwo. W Jastrzębiu Zdroju Jarosz pokazał, że jest jeszcze daleki od swojej optymalnej dyspozycji. Tymczasem Krzysiek wszedł na boisko w trzecim secie, skończył 3 z 4 posłanych do niego piłek i zgłosił akcent do powrotu do wyjściowego składu.

Środowy pojedynek w Łuczniczce będzie 31 starciem obu drużyn w PlusLidze. Minimalnie lepszy bilans bezpośrednich spotkań mają bydgoszczanie (16-14). W poprzednim sezonie w fazie zasadniczej Wojciech Jurkiewicz i jego koledzy dwukrotnie okazali się lepsi od rywali. Po raz czwarty w tym sezonie podstawowym libero bydgoskiej drużyny będzie Tomasz Bonisławski. Michał Żurek przechodzi bowiem rehabilitację po zabiegu na przepuklinę.

- Po zwycięstwie z MKS-em Będzin na pewno będziemy bardziej otwarci. Jednak nie ma łatwiejszych przeciwników. Z każdym trzeba się bić, by wyszarpać seta, dwa czy zwycięstwo w meczu - stwierdził Michał Bąkiewicz. Czy bardziej pewnych siebie akademików zobaczymy już w środę?

Łuczniczka Bydgoszcz - AZS Częstochowa / 9.12.2015r. (środa) godz. 18:00

Komentarze (0)