Jacek Pasiński: Z Muresan mecz wyglądałby zupełnie inaczej

Ekipa Budowlanych Łódź rozegrała dobry mecz przeciwko Tauronowi MKS-owi Dąbrowa Górnicza, ale łodzianki musiały uznać wyższość rywalek. Budowlane przez niemal całe spotkanie grały osłabione brakiem kontuzjowanej Daiany Muresan.

Dla Budowlanych Łódź był to drugi z rzędu mecz przegrany w pięciu setach. Przed tygodniem łodzianki uległy we własnej hali 2:3 Impelowi Wrocław. Również w Dąbrowie Górniczej Budowlane zdobyły punkt, a w pięciu setach uległy również PGE Atomowi Treflowi Sopot. Te wyniki mogą napawać optymizmem łódzki zespół, ale pozostaje niedosyt, gdyż Budowlane miały szanse na to, by dopisać w tych meczach do swojego konta więcej niż trzy "oczka".

Początek meczu z Tauronem MKS-em Dąbrowa Górnicza nie ułożył się po myśli łodzianek. Już na początku spotkania kontuzji doznała Daiana Muresan, która niefortunnie wylądowała po bloku i skręciła nogę. - Nieszczęśliwy zbieg okoliczności pozwolił na to, że dąbrowianki grały dzisiaj "na sielance". My nawet przez pięć minut nie graliśmy w takim ustawieniu, w jakim byliśmy zmuszeni kończyć ten mecz. Śmiem twierdzić, że to spotkanie wyglądałoby zupełnie inaczej, gdybyśmy grali z Muresan, która skręciła nogę - stwierdził trener Budowlanych, Jacek Pasiński.

Muresan była podstawową atakującą łódzkiego zespołu i to na niej opierała się gra Budowlanych. Jednak bez Rumunki przyjezdne stać było na nawiązanie skutecznej walki z rywalkami. Po trzech setach łodzianki prowadziły, ale w dwóch ostatnich partiach nie potrafiły przerwać dominacji Taurona MKS-u Dąbrowa Górnicza. Zagłębiowski zespół zdołał odwrócić losy rywalizacji i odniósł ósme zwycięstwo w sezonie.

W dwóch ostatnich partiach łodzianki miały problemy z przyjęciem zagrywki rywalek. - Nie powiem, że cieszymy się z jednego punktu. Na pewno nie jest to tragedia, ale równie dobrze można było wygrać ten mecz. Kluczem było przyjęcie zagrywki, gdzie Hancock nas trochę rozstrzelała. Nie podjęliśmy w tym elemencie walki. Będziemy pracować, idziemy do przodu, głowa do góry. Świat się nie kończy - powiedział Pasiński.

W starciu z Impelem Wrocław łodzianki były blisko sprawienia niespodzianki. Również w Dąbrowie Górniczej łodzianki stoczyły wyrównaną batalię. - Apetyty apetytami. Chcemy wygrywać, grać ładną siatkówkę. Trochę nam krzyżuje plany kontuzja Muresan, bo niestety budżety klubów z Dąbrowy Górniczej, Wrocławia, Sopotu czy Polic naście razy nas przewyższają. Zebraliśmy fajną grupę dziewczyn, które chcą grać i pokazać się. One zostawiają kawał serca na boisku. Przykre jest to, że przegraliśmy, ale zdobyliśmy jeden punkt - przyznał szkoleniowiec Budowlanych Łódź.

Źródło artykułu: