Po siedmiu kolejkach Wojciech Żaliński przoduje w klasyfikacji PlusLigi na najlepszego zawodnika na pozycji przyjmującego (na końcową ocenę wpływa nie tylko procent dogrania, ale również skuteczność w ataku czy punkty zdobyte blokiem i zagrywką).
W meczu z Effectorem Kielce zawodnik Cerrad Czarnych Radom ponownie był kluczowym ogniwem na boisku. Zapisał na swoim koncie 19 "oczek", z czego 1 blokiem i 3 zagrywką. W ataku zanotował 65-procentową skuteczność (15/23), popełnił przy tym tylko jeden błąd i ani razu nie został zablokowany. W przyjęciu spisał się równie dobrze (57/35 proc.).
Z każdym meczem 27-latek potwierdza więc słuszność powołania do reprezentacji Polski przez Stephane'a Antigę. Co na to sam zainteresowany? - Bardzo się cieszę z opinii, że swoją grą potwierdzam decyzję szkoleniowca. Byłem zachwycony, gdy dowiedziałem się, że jestem w składzie. To jest marzenie każdego sportowca. Gdy zaczynasz trenować, myślisz o tym, żeby znaleźć się w reprezentacji. Marzenia się spełniają, ale chciałbym jeszcze zadebiutować w tej kadrze, bo póki co na byciu w szerokim składzie się kończyło - przypomniał przyjmujący.
Jak Wojciech Żaliński widzi swoje szanse na wyjazd do Berlina na kwalifikacje do do Rio de Janeiro? - Mam świadomość tego, że to nie będzie najlepszy moment na ogrywanie, bo czekają nas kwalifikacje do igrzysk olimpijskich. Turniej w Berlinie nie będzie okazją do zbierania doświadczenia czy szkolenia młodych, tylko osiągnięcia wyniku i wywalczeniu awansu. Mam bardzo małe szanse, żeby do Berlina pojechać. Jednak w ogóle o tym nie myślę, odrzucam gdzieś na bok. W tym momencie koncentruję się na Czarnych. Ostatnio wychodzi mi to w miarę dobrze, moim kolegom jeszcze lepiej i na tym się chce skupić - przyznał wychowanek STS-u Skarżysko-Kamienna.
Cerrad Czarni Radom nie przestają zadziwiać i dzięki swojej dobrej grze są liderem rozgrywek. O 1 punkt wyprzedzają Skrę Bełchatów. - Czujemy się świetnie! Nie pamiętam, kiedy w Radomiu ostatnio był lider. Owszem, w tym sezonie byliśmy już na pierwszym miejscu, ale to dosłownie jakiś epizod, parę minut. W zeszłym roku chyba po drugiej kolejce mogliśmy się cieszyć z pierwszego miejsca, chyba na dzień czy dwa. Natomiast być liderem po siedmiu kolejkach jest zdecydowanie trudniej - zaznaczył nasz rozmówca.
Podopieczni Raula Lozano wiedzą, że to dopiero początek drogi po dobry wynik w tym sezonie. - Umówmy się, pierwsze miejsce po siedmiu kolejkach wiele nie znaczy. Mamy przed sobą do rozegrania jeszcze wiele spotkań. Daj Boże zdrowie, to może się utrzymamy na tym miejscu dłużej, ale to jest sprawa drugorzędna. Wspaniale się czuję jako zawodnik miasta lidera, ale absolutnie się tym nie podpalam - zaznaczył przyjmujący.
Na pierwsze miejsce w lidze Wojskowi "wskoczyli" po pokonaniu Effectora Kielce 3:1. W ubiegłych sezonach ekipa z województwa świętokrzyskiego nie należała do najwygodniejszych przeciwników dla Cerrad Czarnych. Czy w związku z tym przed poniedziałkowym meczem radomianie musieli się dodatkowo mobilizować? - Nie chcę wyjść na bufona, ale nie obawialiśmy się tego meczu. Potwierdziliśmy już kilka razy w tym sezonie klasę, grając z niżej notowanymi zespołami. Dlatego chyba nikt nie miał wątpliwości co do naszej gry. Wdarły się nerwy, przegraliśmy drugiego seta, ale nie straciliśmy punktów. Na chwilę obecną jesteśmy drużyną, która umie radzić sobie z problemami - uzupełnił Wojciech Żaliński.