Apetyty jastrzębskich kibiców zapewne zostały rozbudzone, po sensacyjnej wygranej z mistrzem Polski, Asseco Resovią Rzeszów. Jednakże, podopieczni Marka Lebedewa musieli twardo stąpać po ziemi, bo siatkarze Lotosu Trefla Gdańsk chcieli się zrehabilitować, za ostatnie słabsze spotkania z PGE Skrą Bełchatów i włoską Modeną.
Początek spotkania był bardzo wyrównany po obu stronach siatki. Do pierwszej przerwy technicznej, ani gospodarze, ani przyjezdni nie potrafili odskoczyć na więcej niż punkt. Jednak, po przerwie, skutecznymi zagrywkami popisał się Maciej Muzaj, który dał trzypunktowe prowadzenie swojej drużynie (13:10). Ponadto, w ataku Lotosu Trefla Gdańsk myli się Murphy Troy. Po drugiej przerwie technicznej, Jastrzębski Węgiel wypracował sobie przewagę, której nie oddał do końca seta, wygrywając go 25:20.
Z wielkim animuszem rozpoczęli gospodarze drugą partię, odskakując na trzy oczka (6:3). Jednak, przed pierwszą przerwą techniczną, Wojciech Grzyb zaskoczył podopiecznych Marka Lebedewa asami serwisowymi, dzięki czemu przyjezdni wyrównali stan partii (7:7). Jednak jastrzębianie poszli za ciosem i ponownie odzyskali przewagę i na drugiej przerwie technicznej, prowadzili już czterema oczkami. Ponadto, wiele błędów w ataku popełniali w tym fragmencie seta, podopieczni Andrei Anastasiego. Do końca partii, jastrzębianie nie oddali swojego prowadzenia i spokojnie dowieźli wynik seta do końca, prowadząc już 2:0.
Jeżeli gdańszczanie myśleli o wywiezieniu, choć punktu z Jastrzębia, musieli zacząć grać w partii trzeciej. Niezwykle zmotywowani goście, rozpoczęli trzeciego seta od prowadzenia 0:4. Swojej przewagi nie powiększyli, ale na pierwszej przerwie technicznej prowadzili 5:8. Niezwykle skuteczny Maciej Muzaj we wcześniejszych partiach, zaczął być zatrzymywany na siatce przez siatkarzy Lotosu, którzy byli bardzo konsekwentni w swoich działaniach. Jastrzębska publika próbowała dodać wiary w zwycięstwo swoim ulubieńcom, co przerodziło się w dwa asy serwisowe atakującego gospodarzy. Jednakże, to podopieczni Anastasiego prowadzili czterema punktami na drugiej przerwie technicznej. Swoją konsekwencją, nie oddali tego prowadzenia do końca partii, przedłużając swoje szanse na wywalczenie punktów (18:25).
Rozpoczęcie partii czwartej było bliźniaczo podobne do tego, co zobaczyli kibice w secie trzecim. Gdańszczanie świetnie rozpoczęli seta, skutecznie atakując i zatrzymując siatkarzy Jastrzębskiego Węgla na siatce. Mark Lebedew próbował ratować wynik, wprowadzając Patryk Strzeżek , Konrad Formela czy Jason De Rocco . Jednak, już na drugiej przerwie technicznej, przyjezdni wygrywali 8:16. Bezradni gospodarze w ataku, nie potrafili dogonić, dobrze grającej ekipy z Gdańska i kibice w Jastrzębiu, musieli obejrzeć kolejnego tie-breaka.
Od walki punkt za punkt rozpoczęła się decydująca partia spotkania. Niezwykle skuteczni byli Damian Schulz po stronie Lotosu i Maciej Muzaj po stronie gospodarzy. Po zepsutej zagrywce atakującego Jastrzębskiego Węgla, obie drużyny zamieniły się stronami. W następnej akcji, podopieczni Andrei Anastasiego wyszli na dwupunktowe prowadzenie, po bloku na Muzaju. Do końca, spotkanie trzymało w napięciu, ale dwie ostatnie zagrywki zepsuli kolejno Michał Masny i Aleksander Szafranowicz. Atakiem blok-aut mecz kończy Mateusz Mika.
Jastrzębski Węgiel - Lotos Trefl Gdańsk 2:3 (25:20, 25:20, 18:25, 20:25, 12:15)
Jastrzębski Węgiel: Muzaj, Masny, Boruch, Lankvelt, Sobala, Szafranowicz, Popiwczak (libero), Strzeżek, De Rocco
Lotos Trefl Gdańsk: Grzyb, Falaschi, Troy, Ratajczak, Hebda, Mika, Gacek (libero), Stępień, Schulz, Schwarz
MVP: Damian Schulz (Lotos)