Łuczniczka Bydgoszcz i Cerrad Czarni Radom na inaugurację rozgrywek PlusLigi zanotowali porażki. Gospodarze polegli w starciu z Indykpolem AZS Olsztyn, natomiast goście na własnym parkiecie musieli uznać wyższość ZAKSY Kędzierzyn-Koźle. Sobotnie starcie było więc dla obu ekip okazją do przełamania się.
Miejscowi rozpoczęli spotkanie bardzo nerwowo. Niedokładność w grze ofensywnej sprawiła, że trener Piotr Makowski przy stanie 2:6 zmuszony był poprosić o przerwę. Niestety dla bydgoszczan, to nie wytrąciło z rytmu dobrze dysponowanych Czarnych, którzy bezbłędnie wykorzystywali wszelkie okazje do kontrataku. Szkoleniowiec Łuczniczki, poddenerwowany grą swoich podopiecznych o kolejną przerwę na żądanie poprosił już przy wyniku 3:11, z nadzieją na to, że jego gracze w końcu się obudzą. Uwagi trenera ponownie nie przyniosły efektu, choć nieco bardziej widoczny w ataku stał się Łukasz Wiese. W pojedynkę nie był jednak w stanie zniwelować ogromnej różnicy dzielącej oba zespoły. Tym bardziej, że Lukas Kampa mógł dowolnie rozdysponowywać piłki w ataku. Skrzydłowi Cerrad Czarnych Radom imponowali bowiem skutecznością. Miejscowi punktować zaczęli dopiero w końcówce, jednak na odrabianie strat zabrakło czasu.
Przed drugą partią, opiekun gospodarzy postanowił dokonać roszad w ustawieniu. Miejsce Bartosza Krzyśka w ataku zajął Łukasz Wiese, a na placu gry od początku pojawił się Dawid Murek. To zdecydowanie poprawiło jakość gry bydgoszczan. Udane ataki Artura Szalpuka i szczelny blok przyjezdnych sprawiły, że Cerrad Czarni Radom przejęli inicjatywę, odskakując na bezpieczny dystans (13:6). Obrazu gry nie zmieniła zmiana Murilo Radke na Nikodema Wolańskiego, ani powrót na boisko Bartosza Krzyśka. Zespół Łuczniczki nie był w stanie zatrzymać szalejących na skrzydle Bartłomieja Bołądzia i Artura Szalpuka. Piotr Makowski widząc niemoc swojego zespołu w końcówce postanowił dać szansę debiutu w PlusLidze Janowi Lesiukowi. Młody przyjmujący nie będzie mógł tego historycznego momentu wspominać zbyt dobrze, bowiem ekipa znad Brdy została zdemolowana przez rywali, przegrywając ostatecznie 11:25.
Przed trzecim setem Piotr Makowski dokonał kolejnej zmiany w wyjściowym ustawieniu, posyłając do boju Wojciecha Jurkiewicza w miejsce słabo spisującego się Jana Nowakowskiego. Zespół Łuczniczki w sobotnie popołudnie był jednak zdecydowanie gorzej dysponowany od przyjezdnych, którzy tuż przed pierwszą przerwą techniczną przejęli inicjatywę, wypracowując sobie cztery punkty przewagi (11:7). Miejscowi mieli ogromne problemy z kończącym atakiem. Często mylił się Łukasz Wiese, odpowiedzialny za kończenie akcji. W końcówce spore problemy swoją zagrywką sprawił gospodarzom Wojciech Żaliński, powiększając różnicę do 10 punktów (24:14). To praktycznie rozstrzygnęło losy meczu, który udanym atakiem zakończył Bartłomiej Bołądź. Końcowe rozstrzygnięcie, sympatycy bydgoskiej drużyny skomentowali ... gwiazdami.
Łuczniczka Bydgoszcz - Cerrad Czarni Radom 0:3 (17:25, 11:25, 15:25)
Łuczniczka: Wiese, Ruciak, Krzysiek, Kosok, Radke, Nowakowski, Żurek (libero) oraz Murek, Wolański, Lesiuk, Jurkiewicz
Cerrad Czarni: Bołądź, Kampa, Grzechnik, Żaliński, Pliński, Szalpuk, Majstrović (libero) oraz La Cavera, Szczurek
MVP: Lukas Kampa (Cerrad Czarni Radom)