Jacek Nawrocki ma do 2016 roku spokój - rozmowa z Pawłem Papke, prezesem Polskiego Związku Piłki Siatkowej

Sternik PZPS cieszy się, że już w Baku selekcjoner reprezentacji Polski potwierdził słuszność decyzji o wybraniu go na stanowisko opiekuna kadry narodowej.

W tym artykule dowiesz się o:

Prowadzone przez debiutującego w roli opiekuna seniorskiej kadry na dużej imprezie Jacka Nawrockiego Biało-Czerwone zapewniły sobie w czwartek awans do wielkiego finału I Igrzysk Europejskich. Już w weekend, w starciu z reprezentacją Turcji, Polki powalczą o złoto turnieju. O komentarz do wydarzeń w Baku serwis SportoweFakty.pl poprosił zaraz po zwycięstwie nad Serbią prezesa PZPS Pawła Papke.
[ad=rectangle]
Marcin Olczyk: Proszę podzielić się z nami pierwszymi wrażeniami po półfinałowym zwycięstwie reprezentacji kobiet. Możemy już chyba mówić o sukcesie tej drużyny?

Paweł Papke: Jak zawsze, nasze panie przysporzyły nam wielki dreszczyk emocji. Zwycięzców się jednak nie osądza. Jest wspaniały sukces drużyny i to jest najważniejsze. Gratulacje dla zespołu i trenera. Rozmawiałem już zresztą z Jackiem Nawrockim i z panią kapitan. Pozwoliłem sobie złożyć gratulacje i życzenia. Wynik już jest fenomenalny, a przed nami kolejny mecz i wierzymy, że również skończy się pozytywnie.

Praca Jacka Nawrockiego przynosi oczekiwane efekty?

- Oczywiście. Te dotychczasowe rezultaty potwierdzają tylko słuszność naszego wyboru i mianowania Jacka Nawrockiego selekcjonerem. To jest odpowiedni człowiek na tym stanowisku. Mamy już teraz pewność, że przekonał do siebie wszystkie najlepsze nasze siatkarki - czy starsze, czy te młodsze. Wszyscy wierzymy w ten zespół i w tę grupę ludzi.

Czy przed tym turniej pan, czy zarząd PZPS, postawiliście przed zespołem albo selekcjonerem jakiś cel minimum?

- Nie, żadnych takich założeń nie było. Tak jak komunikowaliśmy to przy podpisaniu kontraktu, okolicznością do weryfikacji będą dopiero igrzyska olimpijskie. Trener ma więc spokojną pracę na najbliższe dwa sezony reprezentacyjne. Dopiero przecież zaczął. Tym bardziej niezmiernie się cieszę z tego sukcesu w Baku, który pokazuje on, że dokonaliśmy słusznego wyboru i daje nadzieję, że żeńska siatkówka będzie dociągała do tej męskiej. Naszym marzeniem są bowiem dwie bardzo mocne reprezentacje, które w każdym turnieju biją się o strefę medalową.

Paweł Papke wierzy w odrodzenie reprezentacji Polski. Pomóc ma w tym między innymi powrót do kadry Anny Werblińskiej
Paweł Papke wierzy w odrodzenie reprezentacji Polski. Pomóc ma w tym między innymi powrót do kadry Anny Werblińskiej

W okresie, gdy Związek poszukiwał trenera kadry, słychać było głosy, że pierwsza weryfikacja pracy selekcjonera nastąpi na koniec tego roku, kiedy wiadomo będzie czy reprezentacja Polski wciąż jest w grze o igrzyska olimpijskie. Z pana słów wynika, że nie będzie to jednak miało znaczenia dla dalszych losów selekcjonera.

- Tak jak mówiłem wcześniej, weryfikacja nastąpi po sezonie olimpijskim w 2016 roku. Trener więc nie musiał sobie w żaden sposób kupować dodatkowego czasu, choć wynik w Baku już potwierdza słuszność jego wyboru.

Czyli o ewentualnych zmianach w przypadku braku awansu na olimpiadę nie ma mowy?

- Nie, takiego tematu nie ma. Związek podpisał z trenerem Nawrockim czteroletni kontrakt, ale z założeniem weryfikacji w 2016 roku, po zakończeniu sezonu reprezentacyjnego.

Wróćmy w takim razie do wydarzeń w Azerbejdżanie. W finale nasze siatkarki na pewno zmierzą się zespołem, z którym grały już w fazie grupowej (rozmowa odbyła się przed zakończeniem drugiego półfinału - przyp. red.). Jakie ma pan przeczucia przed tym decydującym meczem?

- Każdy z możliwych w finale przeciwników jest w zasięgu naszego zespołu, zwłaszcza jeśli dziewczyny wyjdą tak zdeterminowane, jak do tej pory, z nastawieniem na osiągnięcie sukcesu. W tych meczach, które mają już za sobą, tak właśnie wyglądały. Widać to było po ich zachowaniu i po tym, jak się ze sobą komunikują. Oczywiście nie zawsze ta gra wygląda tak, jak byśmy chcieli. Zdarzają się uproszczenia czy niepotrzebne błędy, które przytrafiać się nie powinny, natomiast widać po gestach, zachowaniu, mimice, że dziewczyny bardzo chcą i to jest najważniejsze. Ambicja, wola walki i chęć zwycięstwa są w grach zespołowych tak samo ważne jak umiejętności techniczne czy taktyczne.

Katarzyna Skowrońska-Dolata, mimo zmiany pozycji, wydaje się być w reprezentacji niezbędna
Katarzyna Skowrońska-Dolata, mimo zmiany pozycji, wydaje się być w reprezentacji niezbędna

Rozumiem, że ma pan pełne zaufanie do trenera Nawrockiego? Zwłaszcza w fazie grupowej wielu obserwatorów zarzucało mu na przykład niechęć do zmian, co w meczach z Azerbejdżanem i Belgią skończyło się porażkami.

- Rozumiem, że dziennikarze, przedstawiciele mediów mają swoje prawa i chcieliby wywierać presję na trenera, co dało się już delikatnie wyczuć. Ja jeszcze raz potwierdzam: trener cieszy się naszym pełnym zaufaniem, tak jak zresztą wszyscy trenerzy reprezentacji Polski. Selekcjoner ma spokojną pracę i wszystko zależeć będzie od jego głowy i umiejętności. Widać już po pierwszym turnieju, że radzi sobie z integracją zespołu, a trzeba pamiętać, że dziewczyny przed tym turniejem miały na przygotowania tak naprawdę tylko dwa tygodnie. Niepełne zresztą, bo w międzyczasie odbyć musiały się chociażby sesje fotograficzne czy inne wydarzenia wynikające ze zobowiązań wobec naszych partnerów czy sponsorów. Drużynę udało się jednak w tym czasie zbudować. Dlatego zapewniam, że trener może spać spokojnie i skupiać się tylko i wyłącznie na pracy szkoleniowej.

Na zakończenie proszę jeszcze powiedzieć: jak podoba się panu gra Katarzyny Skowrońskiej-Dolaty na pozycji przyjmującej? Temat ten również budzi sporo kontrowersji i emocji.

- Kasia szuka swojego miejsca. Raz występuje na ataku, innym razem na przyjęciu. Z tego co wiem to i w klubie ma grać jako przyjmująca, choć nie znam szczegółowych planów trenera i prezesa Impela Wrocław. Na pewno Kasia cały czas się rozwija. Jest to niezwykle wszechstronna zawodniczka, która - przypominam - zaczynała jako środkowa. Później radziła sobie świetnie w roli atakującej, a teraz próbuje swoich sił na przyjęciu. Trzymam za nią kciuki. Wiadomo, że z atakiem czy blokiem nie ma problemu. Najbardziej martwimy się o jej przyjęcie zagrywki, ale zarówno libero, jak i pozostałe przyjmujące, bardzo mocno jej pomagają, robiąc wszystko, żeby ta drużyna była odpowiednio ułożona i zbilansowana. Na pewno jednak trener Nawrocki szuka też innych, młodych, zdolnych dziewczyn, które mogłyby Kasię zastępować i uzupełniać zespół.

Paweł Papke: Jacek Nawrocki miał jasny i precyzyjny plan

Źródło artykułu: