Jastrzębski Węgiel udanie rozpoczął nowy rok (relacja)

Przerwa świąteczno-noworoczna o wiele lepiej wpłynęła na drużynę Jastrzębskiego Węgla. Zawodnicy trenera Roberto Santilliego, mimo że dostali tydzień wolnego, zaprezentowali skuteczną grę i bez żadnego problemu zwyciężyli Jadar Radom 3:0. Dla śląskiego zespołu była to 7. wygrana w obecnych rozgrywkach.

Jastrzębski Węgiel - Jadar Radom 3:0 (25:19, 25:17, 25:13)

Jastrzębski Węgiel: Nico Freriks, Wojciech Jurkiewicz, Adam Nowik, Guillaume Samica, Benjamin Hardy, Robert Prygiel, Paweł Rusek (libero) oraz Marcin Grygiel, Grzegorz Łomacz, Sebastian Pęcherz.

Jadar Radom: Jarosław Maciończyk, Arkadiusz Terlecki, Grzegorz Kosok, Marcin Kocik, Maciej Pawliński, Wojciech Żaliński, Adrian Stańczak (libero) oraz Mendez Hernandez Sirinais, Marcin Owczarski, Maikel Moreno Salas, Damian Domonik, Konrad Małecki.

MVP: Guillaume Samica

Sędziowie: Jacek Hojka i Katarzyna Sokół

Tuż przed świętami Bożego Narodzenia radomianie sprawili ogromną sensację, pokonując we własnej hali AZS Olsztyn. Z kolei kilka dni po świątecznym odpoczynku zaprezentowali wysoką formę podczas turnieju w Kielcach. W sobotnie popołudnie siatkarze z Mazowsza byli jednak cieniem drużyny, która jeszcze przed kilkoma dniami spisywała się bardzo dobrze.

Początkowa faza inauguracyjnego seta nie zapowiadała późniejszego pogromu. Dobre przyjęcie w szeregach Jadaru pozwalało rozgrywającemu gości Jarosławowi Maciończykowi na kombinacyjne rozegranie. Wyrównana walka trwała jednak tylko do stanu 8:8. Wówczas na zagrywce stanął Benjamin Hardy a jego lekkie serwisy dość niespodziewanie zaczęły siać spustoszenie w szeregach gości. Katastrofalnie spisywał się przede wszystkim Adrian Stańczak, który pełniąc funkcję libero, powinien być ostoją w tym elemencie gry. Tymczasem były gracz Płomienia Sosnowiec raz za razem popełniał kardynalne błędy, co skutecznie wykorzystywali gospodarze, którzy szybko powiększyli przewagę. Po mocnych zagrywkach Roberta Prygla jastrzębianie prowadzili nawet 17:11 i było jasne, że pierwsza partia padnie łupem graczy trenera Santilliego. W końcówce szkoleniowiec radomian Jan Such desygnował do gry jednego z Kubańczyków, lecz obraz gry nie uległ zmianie.

Z dużo większym animuszem Jadar przystąpił do drugiej partii. Z minuty na minutę rozkręcał się Wojciech Żaliński, który był zdecydowanie najjaśniejszą postacią wśród przyjezdnych. Na pierwszej przerwie technicznej radomianie prowadzili 8:5 a gdyby nie zepsute zagrywki, wynik byłby jeszcze bardziej okazały. Niestety dla gości, wszelkie marzenia o korzystnym rezultacie ponownie rozwiała katastrofalna postawa w przyjęciu zagrywki. Tym razem Nico Freriks nękał zagrywką Stańczaka oraz pozostałych zawodników z Radomia. Such co chwila spoglądał do kwadratu dla rezerwowych, aby znaleźć tam odpowiedniego gracza, który wzmocniłby odbiór serwisu. Do gry wszedł więc doświadczony Konrad Małecki, lecz w pierwszej akcji zepsuł przyjęcie a po chwili został zatrzymany na bloku. Seria niepowodzeń w szeregach gości trwała aż do końca seta, który trwał zaledwie 20 minut.

Obraz gry nie uległ zmianie w ostatniej odsłonie. Lekkie floty w wykonaniu jastrzębian wciąż były barierą nie do przeskoczenia dla radomian. - Podejdźcie bliżej w tym przyjęciu - podpowiadał swoim graczom Such. Efektów nie było jednak widać. Dodatkowo, coraz lepiej w drużynie z Szerokiej zaczął funkcjonować blok. O jego sile przekonali się między innymi Grzegorz Kosok oraz Żaliński. Po dwóch efektownych "czapach" zrobiło się 10:2 dla gospodarzy, co definitywnie zakończyło emocje w tym meczu. Rozluźnieni jastrzębianie zaczęli popisywać się urozmaiconymi atakami (Samica, Prygiel) a Benjamin Hardy zaprezentował nawet rzadko spotykaną na tym poziomie rozgrywek, zagrywkę z miejsca. W samej końcówce na parkiecie pojawił się Sebastian Pęcherz, dla którego był to debiut przed jastrzębską publicznością w tym sezonie. Młody przyjmujący jeszcze niedawno reprezentował barwy klubu z Radomia a w końcówce jego dwie udane akcje pozwoliły gospodarzom zwyciężyć bez straty seta.

Komentarze (0)