Atomówkowy boom, czyli sezon trzech finałów - podsumowanie sezonu 2014/2015 w wykonaniu PGE Atomu Trefla Sopot

Po wielu przebytych kilometrach w licznych podróżach, znacznej liczbie rozegranych spotkań i nieprawdopodobnych zwrotach akcji, Atomówki kolejny rok mogą zaliczyć do udanych.

W tym artykule dowiesz się o:

Przed rozpoczęciem sezonu było wiadome, że PGE Atom Trefl Sopot będzie chciał wywalczyć kolejne medale i powiększyć swoją kolekcję trofeów. Zakontraktowanie Lorenzo Micellego oraz sprowadzenie takich zawodniczek, jak między innymi: Katarzyna Zaroślińska, Brittnee Cooper czy Agata Durajczyk miało pomóc Atomówkom w pisaniu dalszego, i jak się okazało pełnego sukcesów, ciągu historii klubu.
[ad=rectangle]
Przed sezonem

Po zakończonym na trzecim miejscu sezonie 2013/2014 w zespole dwukrotnych mistrzyń Polski przyszedł czas na niemałą rewolucję kadrową. Jeszcze przed rozpoczęciem zmagań o brąz z drużyną rozstał się trener Teun Buijs. Tymczasowym szkoleniowcem został Tomasz Wasilkowski, który po zakończeniu rozgrywek przeniósł się jednak do Taurona Banimexu MKS Dąbrowa Górnicza. W połowie maja klub z Sopotu ogłosił, iż misję prowadzenia drużyny powierza Lorenzo Micellemu. Blisko 45-letni Włoch przeszedł do PGE Atomu Trefla z Eczacibasi Vitra Stambuł, z którym sięgał po mistrzostwo Turcji oraz krajowe puchary.

Zmiana opiekuna była wstępem do przebudowy zespołu. W letnim okienku transferowym z sopocką drużyną rozstały się dwie rozgrywające: młoda Natalia Gajewska i Serbka Bojana Radulović pełniące role zmienniczek Izabeli Bełcik. W kolejnym sezonie wsparcie doświadczonej rozgrywającej miała zapewnić Anna Kaczmar, która przeniosła się do Sopotu z Dąbrowy Górniczej. Podobny kierunek obrała jej koleżanka z drużyny, Katarzyna Zaroślińska. Reprezentantka Polski przychodziła do sopockiego teamu jako najlepiej punktująca zawodniczka Orlen Ligi i miała za zadanie wzmocnić siłę ofensywną brązowych medalistek. Zaroślińska zastąpiła na prawym skrzydle Judith Pietersen, która nie zachwyciła swoim pobytem nad polskim morzem.

Również na pozostałych pozycjach pojawiły się nowe nazwiska, które miały pomóc w osiągnięciu kolejnych sukcesów. Spore zmiany zaszły wśród przyjmujących. Po roku spędzonym w Trójmieście na zmianę otoczenia zdecydowały się Kimberly Hill oraz Brizitka Molnar. Amerykanka znalazła zatrudnienie we włoskim Igor Gorgonzola Novara, natomiast reprezentantka Serbii skorzystała z oferty z ligi chińskiej. Na kontynuację kariery w PGE Atomie Treflu Sopot zdecydowały się natomiast Klaudia Kaczorowska i Charlotte Leys. Na lewym ataku wspierać je miały nowe nabytki trenera Micellego: Deja McClendon oraz Jana Matiasovska. Obie siatkarki przeniosły się do sopockiego kurortu z Azerbejdżanu. W szerokim składzie Atomówek znalazło się również miejsce dla młodej, perspektywicznej przyjmującej, Magdaleny Damaske.

Klub z Sopotu musiał poradzić sobie z odejściem kluczowej zawodniczki, Julii Szeluchiny. Ukrainka z powodu przedłużającej się kontuzji kolana, zdecydowała się na zawieszenie kariery sportowej. W miejsce doświadczonej środkowej zakontraktowano Maję Tokarską, która po dwóch latach przerwy ponownie przywdziała barwy sopockiego teamu. Kolejnym wzmocnieniem na środku siatki została Brittnee Cooper. W związku z takimi decyzjami transferowymi, trener Micelli w sezonie 2014/2015 miał do dyspozycji, aż cztery wartościowe środkowe, gdyż na przedłużenie współpracy z klubem zdecydowały się także Zuzanna Efimienko oraz Justyna Łukasik. W ekipie z Trójmiasta pojawiła się również zbierająca coraz lepsze opinie ekspertów, Agata Durajczyk. Wychowanka Gedanii Gdańsk zastąpiła na pozycji libero Mariolę Zenik. 33-letnia zawodniczka po dwuletniej przygodzie z atomową drużyną, zdecydowała się na przenosiny do Chemika Police.

Kompletując skład Atomówek, Lorenzo Micelli stawiał przede wszystkim na grę ofensywną oraz zespołowość. - Filozofia gry jest dla mnie bardzo ważna. Dzięki niej wiadomo, w jaki sposób budować drużynę. Stawiam na zespołowość tej ekipy i atak. Z tą myślą razem z prezesem klubu decydowaliśmy o transferach siatkarek. Zostały te, które chciały w dalszym ciągu grać w Sopocie i razem z nami budować zespół według tego pomysłu. Jeśli chodzi o nowe twarze, jakie pojawią się w klubie, to jestem bardzo zadowolony z tych wyborów - mówił przed startem rozgrywek utytułowany Włoch.

Cele Atomówek na sezon 2014/2015 były jasno sprecyzowane. Drużyna, która od swojego debiutu na parkietach Orlen Ligi nie schodziła z podium, ponownie miała włączyć się w walkę o krajowe trofea. Włodarze klubu nie zapominali o europejskich rozgrywkach, gdzie również celowali w jak najwyższe laury. - O celach trzeba mówić tak, jak poprzednio. Chcemy wejść do finałów Pucharu Polski i ligi. W ubiegłym sezonie doszliśmy do Top 12 Ligi Mistrzyń. W przyszłym sezonie klub nie zagra w tych rozgrywkach. To zła informacja, ale zamienia się ona na fakt, że będziemy grali w Pucharze CEV. To dyscyplina numer 2 w Polsce po piłce nożnej. Siatkówka damska jest też w czołówce i frekwencja na meczach rośnie. Chcemy walczyć o to, by chodziło jak najwięcej osób na nasze mecze - mówił prezes klubu, Roman Szczepan Kniter.

Radość sopocianek po wywalczeniu Pucharu Polski była ogromna
Radość sopocianek po wywalczeniu Pucharu Polski była ogromna

Wzloty i upadki

Atomówki miniony sezon na pewno zapamiętają bardzo dobrze. Duża waleczność i konsekwencja w grze umożliwiły im występy w finałach aż trzech rozgrywek. A wszystko zaczęło się od dobrego startu w Orlen Lidze. Tu, po rundzie zasadniczej, PGE Atom Trefl Sopot zajmował drugą pozycję, mając na koncie dziewiętnaście wygranych i trzy przegrane spotkania. - W naszej drużynie na przestrzeni rundy zasadniczej zmieniło się wiele od strony taktycznej, czasem też technicznej. Dla mnie nie ma czegoś takiego jak drużyna, która jest w stanie bić wszystkie pozostałe w lidze - zawsze jest jakiś jeden dzień, kiedy coś nie wyjdzie, kiedy nastawienie będzie inne, straci się koncentrację. Na tę chwilę mogę powiedzieć, że nasza praca przybliża nas do Chemika, choć wygrana z nimi jest wciąż dla nas dużym wyzwaniem. Runda zasadnicza była dla nas rozgrzewką i przygotowaniem, a to oznacza, że jesteśmy gotowi, by ruszyć w dalszą drogę po najwyższe cele - tak określił pierwszy etap przygody z sopockim teamem trener Lorenzo Micelli.

Pierwszym dużym wzlotem dla nadmorskiego zespołu na pewno był wygrany, bardzo zacięty, pięciosetowy bój z Chemikiem Police o Puchar Polski. Atomówki pierwszy raz w historii klubu sięgnęły po to trofeum, w znacznej mierze dzięki skutecznej Katarzynie Zaroślińskiej, dobrej zmianie Amerykanki Falyn Fonoimoany i koncertowej grze, pod koniec piątej partii, kapitan zespołu - Izabeli Bełcik.

Niesione tym triumfem, podopieczne włoskiego szkoleniowca zrobiły wszystko, aby zwojować także europejskie rozgrywki. W Pucharze CEV trójmiejskie siatkarki doszły do finału, mając na swoim koncie siedem zwycięstw i jedną przegraną. Pomimo, iż pierwszy bój o złoto z rosyjskim Dynamo Krasnodar Atomówki przegrały dość szybko 0:3, to mecz w Ergo Arenie przepełniony był wielkimi emocjami. Gospodynie wygrały spotkanie rewanżowe, by jednak ulec drużynie reprezentowanej przez Tatianę Koszeliewą czy Lubow Szaszkową, w złotym secie 10:15. Pomimo tymczasowej goryczy przegranej, można śmiało powiedzieć, że srebrny krążek Pucharu CEV jest wielkim osiągnięciem polskiej ekipy znad morza.

Późniejsze ponowne boje z Chemikiem Police przyniosły Atomowi Trefl wicemistrzostwo kraju. To dało klarowny obraz, że złoty team, cały czas jest poza zasięgiem sopocianek. Wzlotem z pewnością jest awans z zeszłorocznego trzeciego miejsca w lidze na drugi stopień podium. Z drugiej strony, apetyty z pewnością były większe, zwłaszcza, że możliwości sopockiej drużyny pozwalały na wywalczenie lepszego wyniku.

Jedyne upadki wicemistrzyń Polski to bardziej wypadki przy pracy, czyli mecze podczas których Atomówki nie umiały utrzymać odpowiedniego poziomu koncentracji. O ile wpadka z Polskim Cukrem Muszynianką Muszyna w 8. kolejce rundy zasadniczej nie niosła za sobą żadnych konsekwencji, o tyle przedostatni mecz finałowy, po którym siatkarki Lorenzo Micellego zeszły z boiska już po trzech setach, może pozostać dla nich niemiłym wspomnieniem. Spadek z Ligi Mistrzyń, na rzecz srebra w Pucharze CEV także znacznie przemawia za zdobywczyniami krajowego pucharu, zwłaszcza, że jak się okazuje, rozstały się one z najwyższymi rangą europejskimi rozgrywkami tylko na jeden sezon.
[nextpage]Analiza

Atomówki tworzyły niezwykle zgrany i dopasowany, pod względem charakterologicznym, zespół. Siatkarki wielokrotnie podkreślały dobrą atmosferę, jaka panowała między zawodniczkami, sztabem szkoleniowym oraz prezesami. Nić porozumienia, jaką udało się nawiązać tym wszystkim osobom, została przekuta w siłę PGE Atomu Trefla. W decydujących momentach to właśnie wzajemne rozumienie się siatkarek decydowało o zwycięstwach.

Drugą niezwykle ważną cechą sopockiego klubu, był wyrównany skład. Na każdej pozycji trener Lorenzo Micelli miał do dyspozycji zawodniczki prezentujące równy poziom gry. Dzięki temu, gdy boiskowe wydarzenia nie układały się po myśli szkoleniowca, dokonywał on zmian, co potrafiło odmienić losy meczu. - Nie postrzegam swojego zespołu jako pierwsza szóstka i ławka rezerwowych. Ja po prostu mam dwie drużyny w jednej. Dziewczyny mają świadomość, że jeśli którejś z nich przytrafi się słabszy dzień, wejdzie za nią inna, a poziom gry zespołu nie spadnie - twierdził Włoch.

Bezapelacyjnie, zawodniczką, która w minionym sezonie najbardziej przysłużyła się ekipie z Trójmiasta była Katarzyna Zaroślińska. Gorzowianka w ataku stanowiła największe zagrożenie dla rywalek. Jej zbicia rozbijały nawet najwyższe i najbardziej szczelne bloki stawiając przeciwniczki w sytuacjach bez wyjścia. Poza potężnymi "bombami", jakie wielokrotnie prezentowała, siatkarka potrafiła także zaskoczyć blokujące delikatnymi kiwkami. Nie bała się również brać na siebie odpowiedzialności zdobywania punktów w trudnych momentach, co we wcześniejszych latach zarzucało jej wiele osób. "Smoku" udowodniła, że może być liderką zespołu. Świadczą o tym nie tylko jej zdobycze punktowe, a przecież została najlepiej punktującą Polką w historii Orlen Ligi z 526 "oczkami" na koncie, ale również skuteczna gra w obronie oraz trudne serwisy. Nic dziwnego, że włodarze klubu starali się zatrzymać tę siatkarkę na kolejny sezon... i odnieśli w tym sukces.

Kolejnymi wyróżniającymi się postaciami były z całą pewnością Brittnee Cooper oraz Agata Durajczyk. Środkowa stanowiła drugą siłę napędową gry Atomówek. Jej krótkie grane z Izabelą Bełcik niezwykle rzadko nie trafiały celu, a przecież środkowa, która tylko atakiem w ciągu całego sezonu zdobywa 215 punktów, to nieczęste zjawisko. Z kolei sprowadzenie do Atomu Trefla pochodzącej z Gdańska libero, było strzałem w dziesiątkę ze strony właścicieli drużyny. 25-latka nie tylko zapewniała komfort w przyjęciu, a przez to i na rozegraniu, ale również dokładała do tego widowiskowe i co ważniejsze, efektywne obrony. Jej szybkość oraz pewność w defensywie wielokrotnie dawały szanse jej koleżankom na wyprowadzanie kontrataków.

W ciągu sezonu kontrakty z sopockim klubem rozwiązały Milena Rosner i Jana Matiasovska. "Kapitanka" została zastąpiona przez młodą Klaudię Kulig, która miała okazję zaprezentować się w meczu 22. kolejki przeciwko PGNiG Nafta Piła, a w miejsce słowackiej przyjmującej do zespołu znad morza została sprowadzona Falyn Fonoimoana. Drugi z transferów okazał się bardzo ważny w kontekście bojów o różne trofea, jakie Atomówki toczyły w minionym sezonie. Amerykanka była jokerem, który w trudnych chwilach swoimi atakami potrafił tchnąć nowe siły w pozostałe zawodniczki. W finałowym starciu Pucharu Polski to jej wejście dało początek agresywniejszej i skuteczniejszej grze sopocianek, co przełożyło się na ich wygraną. W czwartym finałowym meczu o mistrzostwo kraju to również ona stworzyła nowe i trudne do powstrzymania zagrożenie dla policzanek.

Dla klubu z Sopotu zakończony sezon, jak wiadomo, był pełen walki na różnych frontach. Poza krajowymi rozgrywkami siatkarki brały przecież udział w Pucharze CEV. Po nierównej formie prezentowanej w pierwszej części sezonu, niewiele osób dawało szanse sopociankom na wywalczenie medalu w tej imprezie, i jak się okazało, niesłusznie! Pomimo takich sytuacji, jak przegrana z Imoco Conegliano lub trudne warunki gry, jakie zafundowali siatkarkom stambulscy kibice, Atomówki parły na przód. Zatrzymały się dopiero w finale, kiedy w złotym secie musiały uznać wyższość Dynama Krasnodar. Niewiele zabrakło, a to polski zespół miałby w posiadaniu puchar rozgrywek.

Do wyśmienitych rezultatów, jakie osiągnęły Atomówki cegiełkę dołożyła każda siatkarka. Rotacje składem, jakich dokonywał Lorenzo Micelli pozwoliły każdej zawodniczce na zaprezentowanie się. Nic więc dziwnego, że aż siedem z nich otrzymało powołania do reprezentacji Polski. Poza wspomnianymi już Katarzyną Zaroślińską i Agatą Durajczyk, uznanie w oczach trenera Jacka Nawrockiego znalazły jeszcze Zuzanna Efimienko, Maja Tokarska, Izabela Bełcik, Anna Miros oraz Klaudia Kaczorowska. Po pięciu latach gry w siatkarskiej ekstraklasie w sopockim klubie znalazło się pięć krążków mistrzostw Polski. Z pewnością w kolejnym sezonie Atomówki będą chciały do nich dołożyć kolejny, szósty medal.

Atomówki ze srebrnymi medalami mistrzostwa kraju, to był już piąty krążek wywalczony przez nie w tych rozgrywkach
Atomówki ze srebrnymi medalami mistrzostwa kraju, to był już piąty krążek wywalczony przez nie w tych rozgrywkach

Ważne słowa

Sopocianki przez cały sezon utrzymywały w drużynie dobrą atmosferę zarówno poza boiskiem. Zawodniczki wielokrotnie wspominały o tym, jak wspaniale razem im się pracuje ze sobą nawzajem, jak i z trenerem. - Musieliśmy ze sobą spędzać praktycznie każdy dzień. Codziennie się widywaliśmy, my jako zawodniczki, z trenerami, z innymi członkami klubu, z całym staffem, ogólnie mówiąc. Przy dłuższych wyjazdach dzień i noc byliśmy ze sobą. Zdarza się, że w drużynach jest tak, że nie każdy potrafi to wytrzymać. Ktoś się z kimś zaczyna kłócić, wiadomo nie każdy pasuje do siebie charakterem. U nas udało się to wszystko dopasować i jest mi przykro, że to już koniec, bo wiem jakie są realia klubów. Na pewno ktoś odejdzie, a ktoś zostanie. Z niektórymi dziewczynami będę się musiała rozstać na jakiś czas, bo pewnie nie będziemy dalej grały w jednym klubie i jest to przykre i smutne. Coś się kończy, ale z kolei za chwilę coś nowego się zacznie, co jest pocieszające - mówiła po zakończeniu rozgrywek Zuzanna Efimienko.

A jaki sekret miał szkoleniowiec, że od początku do końca udało mu się uzyskiwać aprobatę dla jego myśli szkoleniowych? - Najważniejsze jest to, żeby każda z moich zawodniczek czuła się tak samo ważna w projekcie, którego jesteśmy częścią. Mój zespół to każda zawodniczka. W moim systemie treningów robimy wiele indywidualnych sesji wideo, bo chcę osobiście spędzić czas z każdą dziewczyną. Każdy w zespole jest ważnym ogniwem i ma do wykonania konkretne zadanie. Najłatwiejsze w pracy z dziewczynami jest czysta nauka siatkówki, techniki i taktyki. Wszystko inne jest dużo bardziej skomplikowane. Ktoś powiedział, że kobiety mają około dziesięciu różnych osobowości. Nigdy nie wiem, która z nich pojawi się rano na treningu.

Po pięciu latach występów w siatkarskiej ekstraklasie, Atomówkom udało się po raz pierwszy odnieść zwycięstwo w finale Pucharu Polski, co wywołało nieopisanie wielką radość wśród zawodniczek. - Jest to mój pierwszy Puchar Polski w życiu, tym bardziej cieszę się z niego. Najwyraźniej spotkałam na swojej drodze właściwych ludzi, którzy pomogli mi w osiągnięciu tego sukcesu. Dziewczyny próbowały mnie tym turniejem trochę "odczarować" (śmiech), nawet wrzuciłam sobie liście laurowe do butów, by przyniosły szczęście. I tak się stało! - cieszyła się po wygranej Izabela Bełcik.

Zdobycie tak upragnionego trofeum nie spowodowało rozluźnienia sopocianek w kolejnych meczach, a wręcz odwrotnie, dodało im dodatkowej motywacji. - Znamy swoją wartość, bo ciężko nad nią pracujemy. Myślę, że następnego dnia po wywalczeniu Pucharu Polski obudziliśmy się wszyscy z takim samym nastawieniem i ambicjami, jakie mieliśmy od początku sezonu. Będziemy walczyć. Jeśli jeden medal czy to w reprezentacji, czy w klubie potrafi zmienić człowieka mentalnie, to chyba nie wszystko jest z nim w porządku - komentował włoski szkoleniowiec.

Co dalej?

Kilka spraw dotyczących składu zespołu na kolejny sezon jest już wiadomych. Przez następne dwa lata głównym dyrygentem gry Atomówek będzie Lorenzo Micelli, który już w kwietniu zdecydował się na przedłużenie kontraktu. - Jestem szczęśliwy, że będę miał nadal okazję budować ten klub. Długo rozmawialiśmy z prezesem i w tych rozmowach oceniliśmy wydarzenia i procesy, jakie zaszły w zespole. Wziąwszy pod uwagę to, jak wyglądała drużyna na początku sezonu, a jak wygląda teraz, zdobycie Pucharu Polski oraz występ w finale Pucharu CEV, który sytuuje nas wśród znaczących drużyn Europy, prezes zdecydował się mi zaufać, a ja przyjąłem warunki dalszej współpracy z tym zespołem - mówił tuż po podpisaniu nowej umowy szkoleniowiec.

Ważne kontrakty mają również Klaudia Kulig i Magdalena Damaske, które w minionym sezonie nie miały wielu okazji do gry ze względu na inne zobowiązania. Innymi wiadomymi w atomowej układance są Maja Tokarska, Zuzanna Efimienko oraz "Smoku". Do grona tych zawodniczek dołączyła niedawno Klaudia Kaczorowska. Siatkarki w nadchodzącym sezonie 2015/2016 będą występować w barwach sopockiego klubu chcąc powiększyć jego kolekcję trofeów. W kolejnych dniach będą pojawiać się nowe informacje dotyczące pozostałych ruchów transferowych.

Do tej pory poznaliśmy także nazwiska dwóch siatkarek, które opuszczają szeregi PGE Atomu Trefla. Charlotte Leys postanowiła kontynuować swoją sportową przygodę w Turcji i wraz z Galatasaray Daikin Stambuł walczyć o kolejne medale. Po pięciu niezwykle owocnych latach na zmianę otoczenia zdecydowała się Izabela Bełcik. Kreatorka gry sopocianek oraz zdobywczyni licznych medali nie ma jeszcze podpisanego nowego kontraktu z inną drużyną, ale mówi się, że malborczanka prawdopodobnie zasili ekipę z Polic. W jej miejsce do zespołu pięciokrotnych medalistek mistrzostw Polski została sprowadzona Danica Radenković. Serbka zaliczyła udany sezon w ekipie Bogdana Serwińskiego i teraz będzie miała okazję walczyć o najwyższe cele w innym polskim teamie.

Trochę liczb

Najstarsza i najmłodsza zawodniczka: Izabela Bełcik (35 lat) oraz Klaudia Kulig (18 lat)
Najwięcej rozegranych setów: Agata Durajczyk (119)
Najwięcej zdobytych punktów: Katarzyna Zaroślińska (526)
Najwięcej asów serwisowych: Klaudia Kaczorowska (53)
Najwięcej punktów zdobytych blokiem: Brittnee Cooper (76)
Najwięcej przyjętych piłek: Klaudia Kaczorowska (704)
Średnia frekwencja na trybunach: 1694 widzów

Opracowały: Karolina Biesik, Anna Fijołek, Marta Kośmicka

Komentarze (1)
avatar
gerth
31.05.2015
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Moim zdaniem klub powinien zatrzymać Izę jako druga równoważna rozgrywajaca z Radenkovic. To wazna pozycja a Iza jest nie tylko dobra zawodniczka ale i świetnym kapitanem i dobrym duchem druzyn Czytaj całość