Siatkarze Asseco Resovii Rzeszów sięgnęli we wtorkowy wieczór po siódmy tytuł mistrzowski. W trzecim starciu finałowym pokonali Lotos Trefl Gdańsk. Trójmiejska drużyna pomimo stanu rywalizacji 0-2 i problemów z dotarciem do Rzeszowa postawiła wysoko poprzeczkę rywalom. Kluczowy dla przebiegu wtorkowej rywalizacji okazał się trzeci set. W nim przyjezdni nie wykorzystali dwóch piłek setowych i po walce na przewagi to rzeszowianie okazali się lepsi.
[ad=rectangle]
Andrzej Kowal od kilku lat stawia na wyrównany skład i zależy mu, aby w kadrze było 12-14 siatkarzy o podobnym potencjale. O tym, że jest to słuszne rozwiązanie po raz kolejny przekonaliśmy się w tym sezonie. Najpierw w drugim starciu o złoto rzeszowian do triumfu poprowadził Rafał Buszek, a we wtorek swoją cegiełkę do wiktorii dołożyli Lukas Tichacek i Dawid Konarski. - Dysponowanie tak szerokim składem ma znaczenie przede wszystkim przy dużej ilości spotkań. Dotyczy to zatem zespołów z Rzeszowa, Bełchatowa, Jastrzębia-Zdroju. Wówczas kiedy dochodzi gra w europejskich pucharach, ten kto ma bogatszą ławkę rezerwowych, ten ma większe szanse na sukces - stwierdził Ireneusz Mazur.
Złoto powędrowało do Rzeszowa, ale bez wątpienia największą rewelacją rozgrywek zostali podopieczni Andrei Anastasiego. Gdańszczanie stanęli na drugim stopniu podium mistrzostw Polski, wygrali krajowy puchar i zdobyli przepustkę do przyszłorocznej edycji Ligi Mistrzów. Schody zaczną się jednak od przyszłego sezonu. - Na pewno przed trójmiejską drużyną większa liczba spotkań do rozegrania. Chociażby z tego względu ważne będzie dobre rozkładanie sił zespołu. Pamiętajmy jednak, że kolejny sezon, ze względu na najprawdopodobniej inny system rozgrywania PlusLigi, będzie inny. Meczów będzie zdecydowanie mniej, obciążenia spadną, ale i tak rozgrywanie takiej ilości starć siódemką zawodników jest niemożliwe - zaznaczył były szkoleniowiec PGE Skry Bełchatów.
Po finałowej rywalizacji mężczyzn czas na kobiety. W piątek do batalii o złoto przystąpią Chemik Police i PGE Atom Trefl Sopot. Tytułu bronić będą policzanki, które dwa pierwsze spotkania batalii o złoto rozegrają w Azoty Arena. Kto jest faworytem tej rywalizacji według trenera? - Niewątpliwie faworytem finału są policzanki. Jednak postawa siatkarek PGE Atomu Trefla Sopot w Pucharze Polski i ich forma w ostatnich pojedynkach sprawia, że szanse się wyrównują. Mówiąc żargonem piłkarskim, nie powinien być to finał do jednej bramki. W mojej opinii czeka nas dużo walki i rywalizacja nie skończy się po trzech meczach - zakończył swoją wypowiedź Mazur.