W czterosetowym spotkaniu zawodnicy Cerrad Czarnych Radom i Indykpolu AZS-u Olsztyn popełnili łącznie aż 62 błędy. Wojskowi oddali rywalom 27 "oczek". - Jedna i druga strona nie ustrzegła się pomyłek. My tych błędów popełniliśmy mniej i dlatego mogliśmy cieszyć się ze zwycięstwa - ocenia Bartłomiej Bołądź.
[ad=rectangle]
Podopieczni Roberta Prygla wygrali 3:1, ale niewiele brakowało, by o losach spotkania decydował tie-break. W czwartej odsłonie prowadzili bowiem 24:21, ale nadzieje ekipy z Warmii i Mazur przedłużył Bartosz Bednorz, który zaskoczył rywala udanym serwisem. - Brakowało nam trochę skuteczniejszego przyjęcia w czwartym secie, bo w końcówce Bartek Bednorz sprawił nam problemy swoją zagrywką. Najważniejsze jest to, że wygraliśmy i skupiamy się teraz na rewanżowym starciu - zapowiada młody atakujący.
Radomianie dzięki zwycięstwu są bliżej zajęcia 9. miejsca w rozgrywkach PlusLigi, jednak Bartłomiej Bołądź przypomina, że już raz Wojskowym brakowało tylko dwóch setów. - Cieszymy się z tego, że wywieźliśmy z Olsztyna 3 punkty, ale sezon już pokazał, że to wcale nie jest duża zaliczka. Pierwszy mecz w Warszawie również wygraliśmy 3:1, a w rewanżu było szybkie 4:0 - mówi.
20-latek w ostatnim czasie częściej pojawia się na boisku. W meczu z olsztynianami pokazał się z dobrej strony, zapisał na swoim koncie 15 punktów, w tym 2 z zagrywki. - Bardzo się cieszę z tego, że trener w ostatnim czasie daje mi więcej szans na grę. Wcześniej Mikko prezentował się naprawdę dobrze, na początku ja częściej pojawiałem się na boisku. Można powiedzieć, że sezon mamy pół na pół. Bardzo się cieszę, że się uzupełniamy, że jak jednemu nie idzie, to drugi potrafi go zastąpić. A nagroda MVP to taki miły dodatek do dobrej gry - dodaje atakujący.