Tym razem PGE Skra Bełchatów nie może kalkulować, bowiem w pierwszym meczu Sir Safety Perugia wygrała po tie-breaku. Polski zespół, by awansować do Berlina, potrzebuje po prostu zwycięstwa. Wynik 3:0 lub 3:1 na korzyść bełchatowian daje automatyczny awans, 3:2 to już konieczność walki w złotym secie. Każdy inny rezultat oznacza odpadnięcie z Ligi Mistrzów.
[ad=rectangle]
O ile sam mecz i wynik osiągnięty w Perugii był dobry, o tyle same problemy żółto-czarnych, można nawet nazwać abstrakcyjnymi. Facundo Conte nie miał ze sobą meczowej koszulki, więc jeszcze zanim rozpoczęło się spotkanie, musiał zejść z parkietu i z pomocą kolegów naklejał numerek i nazwisko. Sytuacja na tyle rozkojarzyła resztę zespołu, że premierowa odsłona potoczyła się błyskawicznie. Z czasem było już lepiej, kiedy argentyński przyjmujący wrócił na parkiet, ale po wyrównanej końcówce lepsi okazali się Włosi.
- Szkoda, że los trochę nas nie oszczędzał w tej podróży do Włoch. Perypetie na początku meczu, które nie powinny mieć miejsca. Musieliśmy jednak jakoś kombinować. Kto wie jakby się to potoczyło, gdybyśmy nie mieli tych problemów. Zdobyliśmy jednak dwa cenne sety - podsumował spotkanie Andrzej Wrona.
Okazało się, że limit pecha nie został wyczerpany. Autobus, którym wracali bełchatowianie zepsuł się, a przez oczekiwanie na nowy środek transportu, spóźnili się na samolot. Część drużyny poleciała przez Rygę, a część przez Frankfurt. Ostatecznie zmęczenie dało się we znaki podczas meczu półfinałowego w polskiej lidze.
Podopieczni Nikoli Grbicia mieli w lidze włoskiej w miniony weekend stosunkowo łatwe zadanie, bowiem mierzyli się z czerwoną latarnią ligi - Revivre Milano. Rywal nie był wymagający, ale w dwóch setach siatkarze Sir Safety Perugii musieli grać na przewagi. Ostatecznie najlepiej punktującym zawodnikiem meczu okazał się Aleksandar Atanasijević. Tradycyjnie to właśnie Serb jest najgroźniejszy w swoim zespole.
W pierwszej potyczce bełchatowianie nie radzili sobie z zagrywkami Christiana Fromma, ale też słabo zagrał Ferdinand Tille, w którego najczęściej celował reprezentacyjny kolega. Bełchatowianie są faworytami tego spotkania, ale Włosi pokazali już, że są nieobliczalni i tak naprawdę wszystko jest możliwe.
- Jesteśmy zmęczeni, mieliśmy swoje problemy i trochę pecha w ostatnim czasie. Jesteśmy gotowi walczyć o nasze marzenie, o awans do turnieju finałowego w Berlinie. Wierzę w moją drużynę i pracę wykonaną w tym sezonie. Możemy to zrobić - zapewnił Miguel Falasca. Bełchatowian znów wspierać z trybun będzie około 12 tysięcy kibiców zgromadzonych w łódzkiej Atlas Arenie.
PGE Skra Bełchatów - Sir Safety Perugia / środa 11.03.2015, godz. 18:00
Być może Winiarski dzisiaj zagra w razie kłopotów,ta Czytaj całość