Partia otwierająca spotkanie rozpoczęła się od męskich wymian obu atakujących, które szybko straciły na efektywności. Już przed pierwsza przerwą techniczną atomowe ataki Jochena Schoepsa oraz Murphy'ego Troya straciły swój blask w konfrontacji z blokiem rywala. W tym elemencie zdecydowanie lepiej radzili sobie goście, którzy bez problemu rozczytywali zamiary Fabiana Drzyzgi i choć bezpośrednio blokiem zdobyli zaledwie 3 punkty, to skutecznie utrudniali grę gospodarzom.
[ad=rectangle]
Wymiana punkt za punkt zakończyła się wraz z drugą przerwą techniczną, na którą po dwóch błędach własnych Mateusza Miki Resovia schodziła z dwoma oczkami przewagi. O przebiegu dalszych losów seta zadecydował zagraniczny duet przyjmujących wicemistrzów Polski - Marko Ivović oraz Nikołaj Penczew . Na szczególne wyróżnienie zasługuje drugi. Przy zagrywkach oraz kapitalnych kontrach Bułgara gospodarze wyszli na 6-punktową przewagę (20:14), co pozwoliło na bezproblemowe zakończenie partii korzystnym wynikiem (25:19).
W drugim secie szczęście zaczęło dopisywać graczom z Gdańska. Coraz lepiej wyglądała gra środkiem podopiecznych Andrei Anastasiego, która tak jak w pierwszej partii z reguły nie zawodziła, tak w drugiej stała się bezbłędna. Piłki rozgrywane przez Marco Falaschiego do Bartosza Gawryszewskiego pozwoliły na osiągnięcie najwyższej w secie przewagi Lotosu Trefl (11:7). Jednak szczęście bardzo szybko odwróciło się od gości, którzy przekonali się o wyzwaniu jakie niesie ze sobą utrzymanie przewagi w rzeszowskiej Hali Podpromie. Najpierw przy zagrywkach Piotra Nowakowskiego kolejno Nikołaja Penczewa, Pasy nie tyle odrobiły przewagę co odskoczyły na dwa punkty (18:16). Gorącą atmosferę w hali podgrzała niezrozumiała decyzja sprawiedliwych spotkania oraz szalejący przy linii bocznej włoski szkoleniowiec gości. Autowa zagrywka przyjmującego Mateusza Miki zamknęła wynik rywalizacji w drugim secie 22:25.
Efektywne otwarcie towarzyszyło kolejnej partii. Szczelnym podwójnym blokiem na na bułgarskiej sile w kontrze wicemistrzów Polski, Lotos Trefl Gdańsk otworzyli wynik czwartego seta. Zarówno młody Penczew jak i pozostali podkarpaccy zawodnicy stracili skuteczność w ataku, a ich domeną stała się fatalna gra w polu serwisowym, w której błąd gonił błąd. Z kolei po stronie gdańszczan świetnie spisującemu się Troyowi w kluczowych momentach zaczął pomagać kompletnie niewidoczny Sebastian Schwarz oraz Mateusz Mika. Mimo interwencji Kowala i wprowadzenia na plac boju Paula Lotmana, Lukasa Tichacka oraz Rafała Buszka rzeszowianie nie zdołali przeciwstawić się rozpędzającej gdańskiej ekipie 19:25.
Siatkarze Anastasiego będący jeszcze na fali ostatniego seta, mocno otworzyli zmagania kolejnej partii (8:5). Pasom udało się ostudzić zapał przyjezdnych dopiero po wejściu w pole serwisowe podobnie jak w drugiej odsłonie duetu Nowakowski - Penczew. A po skutecznym ataku na kontrze Schoepsa, wiceliderzy PlusLigi przejęli kontrolę nad wynikiem (16:15). Po powrocie z drugiej przerwy technicznej zaostrzyła się rywalizacja. Gdy wydawało się, że nieporozumienie u gospodarzy po oddanej za darmo piłce od Schwarza przełamie wicemistrzów (22:24), Resovia w fantastyczny sposób wróciła do gry, a losy spotkania na korzyść podopiecznych Andrzeja Kowala rozstrzygnął okrzyknięty bohaterem meczu - Nikołaj Penczew.
Asseco Resovia Rzeszów - Lotos Trefl Gdańsk 3:1 (25:19, 25:22, 19:25, 26:24)
Resovia: Nowakowski, Ivović, Schoeps, Drzyzga, Penczew, Dryja, Ignaczak (libero) oraz Tichacek, Buszek, Lotman, Perłowski, Holmes
Trefl: Grzyb, Falaschi, Schwarz, Gawryszewski, Mika, Troy, Gacek (libero) oraz Schulz, Stępień
MVP: Nikołaj Penczew