Sentymentalna podróż Michała Bąkiewicza - zapowiedź meczu PGE Skra Bełchatów - AZS Częstochowa

Mistrz Polski w 24. kolejce PlusLigi gościć będzie dwunastą drużynę w tabeli. Na "spacerek" faworyta wcale się jednak nie zanosi.

Bełchatowianie do najbliższego spotkania ligowego podejdą w znakomitych nastrojach. W przeciągu kilku dni wygrali oni bowiem dwa bardzo istotne dla układu tabeli mecze, z piątym w wstawce Transferem Bydgoszcz oraz to jeszcze ważniejsze, w Gdańsku, z trzecim w lidze Lotosem Treflem. Co ważne, we wspomnianych starciach z rywalami z czołówki nie stracili nawet punktu. Dzięki temu wciąż plasują się na pozycji lidera, a do końca sezonu zasadniczego coraz bliżej.
[ad=rectangle]
I właśnie ten ostatni fakt stawia w sobotę Miguela Falaskę w dość trudnym położeniu. Szkoleniowiec, który na przestrzeni ostatnich miesięcy nie bał się rotować składem, oszczędzając najważniejsze ogniwa na naprawdę ważne mecze, teraz na taki komfort, mimo gry ze znacznie niżej notowanym rywalem, nie do końca może sobie pozwolić. AZS Częstochowa od czasu zmiany trenera prezentuje się bowiem naprawdę dobrze.

To o tyle problematyczna sytuacja, że PGE Skra Bełchatów, chcąc wygrać pierwszą fazę zmagań o mistrzostwo Polski i trafić na teoretycznie najsłabszego rywala w play-off nie może pozwolić sobie na stratę punktów, zwłaszcza że wciąż czeka ją wyjazd do Rzeszowa, a warto pamiętać, że Asseco Resovia zgromadziła dotychczas w tabeli taką samą liczbę oczek i mocno depcze liderowi po piętach. Utrudnienie polega w tej sytuacji na tym, że zaraz po meczu z AZS-em, bełchatowianie wyruszają do Włoch na zapowiadający się bardzo ciężko mecz Ligi Mistrzów z Cucine Lube Banca Marche Treia.

Michał Bąkiewicz grał kilka lat w jednym zespole z Miguelem Falaską. Jak teraz poradzi sobie z byłym kolegą z boiska w konfrontacji trenerskiej?
Michał Bąkiewicz grał kilka lat w jednym zespole z Miguelem Falaską. Jak teraz poradzi sobie z byłym kolegą z boiska w konfrontacji trenerskiej?

Częstochowianie tanio skóry na pewno nie sprzedadzą. Odkąd trenerem zespołu został Michał Bąkiewicz, a skład wzmocnił doświadczony Guillaume Samica, z dostarczyciela punktów Akademicy stali się ich dzielnymi "ciułaczami". Sprawili już nawet wielką sensację, ogrywając na wyjeździe Lotos Trefl. Ostatnie ligowe spotkanie, u siebie z Cuprum Lubin, ekipa z województwa śląskiego jednak wyraźnie przegrała. - W czwartym secie rozbroiła nas zagrywka. Później trudno gra się ze stratą pięciu punktów. Rywale postawili wszystko na jedną kartę, nie chcieli dłużej grać. Dobrze zagrywali, po rogach, mocno. To jest siatkówka, jeden zawodnik potrafi się wstrzelić i zmienia oblicza seta - przyznał po meczu kapitan zespołu, Bartosz Janeczek.

Czasu na poprawę gry w przyjęciu drużyna z Częstochowy zbyt dużo nie miała, a w powszechnej opinii ekspertów i wielu zawodników drużyn przeciwnych najlepiej zagrywającym zespołem w kraju jest właśnie PGE Skra... Boleśnie przekonali się zresztą o tym bydgoszczanie, którzy przed tygodniem przegrali w Hali "Energia" 0:3, w trzech krótkich setach do 16, 16 i 15. Najbliższy rywal mistrza przed przyjazdem na jego teren ma więc prawo być pełnym obaw.

Sentymentalną podróż w sobotę odbędzie na pewno Bąkiewicz. Tegoroczny trener-debiutant sporą część kariery zawodniczej spędził właśnie w Bełchatowie, gdzie należał do ulubieńców kibiców. W ostatnich tygodniach bardzo ciepło, wręcz z honorami, przez włodarzy klubu (i oczywiście kibiców) witani byli siatkarze mający na występy w przeszłości w PGE Skrze: Daniel Pliński, Paweł Woicki i Konstantin Cupkovic. Czy taki sam zaszczyt spotka byłego reprezentacyjnego przyjmującego, wicemistrza świata z 2006 roku?

PGE Skra Bełchatów - AZS Częstochowa / sobota, 07.02.2015 r., godz. 15:00

Komentarze (0)