Grzegorz Łomacz: Tak naprawdę nie wiem co się z nami stało

W bieżących rozgrywkach Roberto Santilli dość rzadko korzysta z usług Grzegorza Łomacza. Włoski szkoleniowiec ma pełne zaufanie do Nico Freriksa, który często spisuje się co najwyżej przeciętnie. W piątkowym spotkaniu przeciwko Asseco Resovii Rzeszów na parkiecie pojawił się także Grzegorz Łomacz. Niestety dla fanów śląskiego zespołu, nawet młody rozgrywający nie był w stanie odmienić losów meczu.

- Cieszę się, że w końcu wyszedłem na boisko. Długo nie grałem i nie miałem szans żeby dłużej pobyć na boisku. Teraz ją dostałem i cieszę się, że chociaż tyle pograłem - mówił po meczu Grzegorz Łomacz, drugi rozgrywający Jastrzębskiego Węgla. Najmłodszy gracz śląskiego zespołu zmienił przeciętnie spisującego się Nico Freriksa na początku czwartego seta, kiedy tablicy wyników widniał rezultat 10:3 dla Resovii. Jego wejście nie odmieniło obrazu gry jastrzębian, choć należy podkreślić asa serwisowego przy stanie 19:14 dla gości.

Łomacz przyznał, że siatkarze z Podkarpacia byli zdecydowanie lepsi od śląskiej drużyny. - Przewaga Resovii była dzisiaj naprawdę duża. Źle nam się grało od początku czwartego seta. Staraliśmy się gonić, ale niestety nie udało się - mówił. Młody rozgrywający nie potrafił znaleźć odpowiedzi na przyczynę tak słabej gry Jastrzębskiego Węgla. - Tak naprawdę nie wiem co się z nami stało. Resovia po prostu była lepsza. Wejście Krzyśka Gierczyńskiego bardzo im pomogło. Także Oivanen pokazał się z dobrej strony. Byli lepsi w każdym elemencie, szczególnie w końcówkach - dodał.

Już w środę podopieczni Roberto Santilliego zmierzą się z portugalskim AJ Fonte Bastardo, w ramach Pucharu Challenge. Póki co, najbliższy rywal pozostaje jedną wielką tajemnicą. Łomacz przyznał, że tak naprawdę nic nie wie o portugalskim zespole. - Jeszcze się nie przygotowaliśmy do tego meczu. My jako zawodnicy na razie nic o nich nie wiemy. Trzeba zapytać naszego skauta czy ma jakieś materiały - zakończył.

Komentarze (0)