MKS Banimex Będzin nie tylko wykorzystał roszady kadrowe i słabszą dyspozycję PGE Skry Bełchatów, ale przede wszystkim zagrał na tyle dobre spotkanie, by móc odnieść zwycięstwo w bełchatowskiej hali Energia. Po raz ostatni z mistrzami Polski przed ich publicznością zwyciężył Effector Kielce na początku marca.
[ad=rectangle]
- Ogromnie cieszymy się z wygranej na tak trudnym terenie, szczególnie, że ostatnie nasze wyniki nie zachwycały. Osobiście też cieszy mnie to, że potrafiliśmy zagrać równe spotkanie bez przestojów. Na pewno taki mecz doda nam dużo pewności siebie, bo ostatnio nasze morale trochę padły, więc to zwycięstwo powinno nam dodać trochę wiary - powiedział po meczu Maciej Pawliński, kapitan zespołu.
Bardzo szczęśliwy po takim spotkaniu był także szkoleniowiec beniaminka. - Marzyliśmy o tym, żeby wygrać jeszcze jeden mecz w PlusLidze i tak było w praktycznie każdej kolejce, każdym meczu. Nie potrafiliśmy zachować chłodnej głowy i zimnej krwi, szczególnie w końcówkach, do których często doprowadzaliśmy, ale praktycznie żadnej nie potrafiliśmy wygrać. Było widać, że ten zespół powoli zaczyna mieć problem, nie z treningiem, ale żeby wykorzystywać te sytuacje, które się nadarzały, żeby wygrywać poszczególne sety. Faktycznie te końcówki liczyliśmy i bardzo dużo było przegranych, a tylko dwie wygrane, przełamujące. To naprawdę buduje zespół - zapewnił Damian Dacewicz.
Trener MKS-u zdawał sobie jednak sprawę z sytuacji, w jakiej wystąpiła PGE Skra. Wolne dostało dwóch kluczowych zawodników, a jeden na niedługo przed meczem został wykluczony z gry z powodu kontuzji. - Nie spodziewaliśmy się, że będzie w tym meczu łatwo, bo naprawdę trudno się gra na terenie mistrza Polski, z drużyną tak utytułowaną, w której gra tylu świetnych zawodników i po takich wynikach. To naprawdę dla nas jest duża sprawa i niespodzianka, bo Skra walczyła tu o jakiś rekord, mega rezultat, a tu przyszedł mecz troszeczkę słabszy, bo na pewno taki mecz Bełchatów zagrał - przyznał Dacewicz.
- Z naszej strony było widać wolę walki, ambicje i pokazanie tego, że my w każdym spotkaniu walczymy, tylko nie wszystko do końca nam tak wychodzi, ale trochę wcześniej przełamywaliśmy się. Nie było takich momentów, że doprowadzaliśmy do końcówek i wtedy moglibyśmy tracić kontrolę i pewność. Jednak udawało nam się wypracowywać przewagę i staraliśmy się kontrolować ją do samego końca, żeby nie puścić serii, żeby przeciwnik nie odrabiał punktów seriami, a na pewno takie możliwości Bełchatów miał. Udało nam się zrobić wszystko, żeby do takich sytuacji nie dopuścić, cieszymy się ze zwycięstwa za trzy punkty, bo takich pojedynczych zwycięstw szukamy od początku sezonu. To dla nas jest po prostu siatkarskie święto, bo mecz wygrany i to za trzy oczka - zakończył szczęśliwy trener drużyny z Będzina.
MVP spotkania został Miłosz Hebda, który w przeszłości był zawodnikiem bełchatowskiej Skry. Przed MKS-em potyczki we własnej hali z Cerrad Czarnymi Radom i Asseco Resovią Rzeszów.