Puchar CEV: Liczy się osiągnięcie celu - relacja z meczu Tauron Banimex MKS Dąbrowa Górnicza - Dynamo Romprest Bukareszt

Środowe spotkanie w hali "Centrum" skończyło się dopiero w pięciu setach, ale ostatecznie polski zespół spokojnie triumfował nad rywalem z Rumunii i zameldował się w kolejnej rundzie Pucharu CEV

- Na pewno czeka nas kolejny trudny mecz. Mam nadzieję, że zagramy swoją siatkówkę i zagramy dobrze - mówiła przed rewanżowym spotkaniem z Dynamem Romprest Bukareszt libero dąbrowskiej ekipy Krystyna Strasz. Czwarty zespół minionego sezonu Orlen Ligi miał nadzieję na kontynuowanie zwycięskiej passy po ligowych triumfach nad zespołami z Rzeszowa i Bielska-Białej oraz na przypieczętowanie awansu do dalszej rundy Pucharu CEV. Pierwszy mecz, rozgrywany w Bukareszcie, zakończył się po myśli polskiej ekipy mimo absencji rozgrywającej Ozge Kirdar Cemberci.

[ad=rectangle]
Gospodynie zaczęły spotkanie dość nerwowo, brakowało im spokojnego rytmu gry i opanowania w defensywie, natomiast zespół Dynama dołożył do ofiarnych obron sporo boiskowego sprytu, objawiającego się w kiwkach rozgrywającej Trombitas i środkowej Badei (6:8). Przyjezdnym udało się powiększyć przewagę na drugiej przerwie technicznej, w czym spory udział miała Hiszpanka Milagros Collar, pewna zarówno na lewym skrzydle, jak i w polu serwisowym, ale i błędy niepewnych Zagłębianek. Nie pomagały ani przerwy na żądanie Juana Manuela Serramalery ani dokonywane przez niego zmiany, Tauron MKS przez większość partii walczył z własnymi słabościami, a dopiero w następnej kolejności z rywalem. Zaś drużyna z Rumunii, mimo chwilowego przestoju podczas piłki setowej, spokojnie wypunktowała MKS dzięki skrzydłowym.

Początek kolejnej partii, na nieszczęście dla kibiców MKS-u, był analogiczny do poprzedniej partii: gospodynie traciły punkty przez własne błędy i niezborność w rozegraniu akcji, a popisowe akcje rozgrywały Collar i Aneta Germanowa. Coś drgnęło w grze gospodyń po pojedynczym bloku Eleonory Dziękiewicz i dwóch asach serwisowych Cemberci, wtedy zespół uwierzył, że stać go na przełamanie oporu rywala. Swoja zrobiła także Dominika Sobolska, której punktowe bloki pozwoliły na powiększenie dystansu punktowego (16:11). Dzięki serii punktów Tamary Kaliszuk tym razem to dąbrowianki dyktowały warunki gry i zmuszały Dynamo do karygodnych błędów, jak ataki po... złej stronie antenki (25:18).

Pewnymi punktami w szeregach obu ekip były atakujące, natomiast przewaga jednej lub drugiej drużyny wynikała z błędów zawodniczek na pozostałych pozycjach. Już tradycyjnie przyjezdne prowadziły dwoma punktami podczas pierwszej przerwy, ale wtedy, tak jak w drugim secie, do głosu doszła para Kaliszuk-Sobolska. Pierwsza z nich bezbłędnie omijała blok Rumunek, natomiast polsko-belgijska środkowa zbierała zasłużone oklaski za refleks i zdecydowanie w grze na siatce. Trener Branko Gajić co chwila zmieniał przyjmujące, by zaradzić problemowi fatalnego odbioru zagrywki w swojej ekipie, natomiast Tamara Kaliszuk, bezdyskusyjna gwiazda partii, robiła swoje. Jej zagrywki przybliżyły polski zespół do zwycięstwa, a udany atak z obiegnięcia Dziękiewicz oznaczał, że Zagłębianki po dwóch wygranych setach mogły już grać bez presji.

Być może to sprawiło, że ich tempo gry mocno wyhamowało, a Rumunkom nie trzeba było więcej do tego, by osiągnąć cztery punkty przewagi, wykorzystując błędy w przyjęciu Zakrewskajej i proste pomyłki reszty rywalek. Te zaś, podobnie jak w poprzednich setach, potrafiły zniwelować główne "armaty" rywala w okolicach 10. punktu: po raz kolejny wykazały się Kaliszuk i Sobolska, ale nie można nie wspomnieć o udanych akcjach i serwisach Giny Mancuso. Prawidłowo funkcjonujący atak Taurona MKS-u zdecydowanie przeważał nad rozregulowanymi w odbiorze skrzydłowymi z Rumunii, jednak gdy Dynamo uruchomiło blok Collar i Badei, pewne prowadzenie zmieniło się w remis 21:21. To własnie umiejętna gra na siatce okazała się kluczowa w tym fragmencie spotkania. Rumunki doprowadziły do piątego seta dzięki Lianie-Gabrieli Badei i jej czujności w bloku.

Jednak ostatni set należał już tylko do zespołu Serramalery. Ogromna przewaga na zagrywce i brak pewności siebie przyjezdnych sprawiły, że od pewnego momentu mecz przypominał grę w kota i myszkę. Jedynym gorszym wspomnieniem dla polskiej ekipy z tej partii jest fatalnie wyglądający uraz kolana Zakrewskajej, jakiego nabawiła się ona podczas przypadkowego zderzenia z Katarzyną Urban. Niemniej cel, czyli awans, został osiągnięty.

Tauron Banimex MKS Dąbrowa Górnicza - Dynamo Romprest Bukareszt 3:2 (19:25, 25:18, 25:15, 22:25, 15:4)

Tauron MKS: Dziękiewicz, Cemberci, Kaliszyk, Zakrewskaja, Mancuso, Sobolska, Urban (libero) oraz Łukaszewska, Piekarczyk, Strasz (libero)

Dynamo: Collar, Trombitas, Germanowa, Anisowa, Badea, Marcovici, Manu (libero) oraz Kapelovies, Cerbuneanu, Motroc, Marin

Pierwszy mecz: 3:1 dla Tauronu MKS, awans polskiej ekipy.

Komentarze (1)
avatar
Jarek
26.11.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ciężki mecz, do oglądania z trybun :)