Spotkanie znakomicie rozpoczęło się dla gości z Częstochowy. Kapitalna zagrywka Michała Kaczyńskiego siała totalne spustoszenie w szeregach kielczan. Na pierwszej przerwie technicznej podopieczni Marka Kardosa prowadzili aż 8:1. Effekciarze mimo wyraźnych strat nie zamierzali odpuścić bez walki. Skuteczne ataki m.in. Bartosza Krzyśka pozwoliły wrócić do gry (8:11). Czujący presję zmobilizowanego przeciwnika Akademicy zaczęli popełniać błędy z których korzystał dobrze dysponowany Krzysiek (12:13).
[ad=rectangle]
Siatkarze AZS-u za sprawą podpowiedzi aktywnego przy linii trenera Kardosa i dobrej grze blokiem ponownie wypracowali sobie przewagę (14:18). Ich dobra gra i tym razem jednak trwała tylko chwilę, ponieważ atak po skosie Adriana Staszewskiego oraz dwa z rzędu punktowe bloki duetu Jędrzej Maćkowiak - Adrian Staszewski doprowadziły do remisu (18:18). W końcówce pierwszej partii nie brakowało ofiarnej gry w obronie. Więcej zimnej krwi zachowali goście, którzy ostatecznie wygrali do 23-ech.
Druga odsłona obiecująco zaczęła się dla gospodarzy, którzy dzięki prostym błędom rywala prowadzili 5:3. Chwilę później znów jednak dała o sobie znać siła częstochowskiej zagrywki. Dobra postawa Bartosza Janeczka w tym elemencie pozwoliła z nawiązką odrobić straty (6:8). Ta sama sztuka udała się również zawodnikom trenera Daszkiewicza. Bartosz Krzysiek wraz z dobrze wyglądającym blokiem i na tablicy wyników zrobiło się 10:10. Wymiana punkt za punkt zdominowała kolejne minuty środowej rywalizacji. Na ataki Staszewskiego odpowiadał Michał Kaczyński i to jego zespół cieszył się z prowadzenia na drugiej przerwie technicznej (15:16). Przy stanie 18:18 dwa błędy popełnili siatkarze spod Jasnej Góry - najpierw nie przyjmując zagrywki, a następnie psując atak - co pozwoliło kielczanom wyjść na dwupunktowe prowadzenie, lecz ich radość nie trwała długo (20:20). Kolejne minuty drugiego seta były niesamowicie emocjonujące. Znakomita walka po obu stronach siatki spowodowała, że końca gry tak naprawdę nie było widać (31:31). Siatkarska wojna nerwów padła łupem AZS-u, który wygrał 39:37 (!).
Wyczerpani morderczą rywalizacją w drugim secie siatkarze obu drużyn po krótkiej przerwie długo nie potrafili złapać odpowiedniego rytmu (6:6). Błąd Bartosza Janeczka oraz skuteczna krótka Jędrzeja Maćkowiaka dały gospodarzom dwa oczka przewagi (8:6). Walka, będąca nierozerwalnym elementem tego meczu, znów odegrała dużą rolę. Dobra postawa m.in. Rafała Szymury i ponownie kibice w chęcińskiej hali byli świadkami remisu (10:10). Po asie serwisowym Mateusza Przybyły i nieczystym odbiciu Bartosza Kaczmarka przyjezdni zbudowali delikatną przewagę (11:13). Kielczanie mieli problemy ze skończeniem swojej pierwszej akcji, co wykorzystali siatkarze AZS-u prowadzący na drugiej przerwie technicznej (14:16). Zmuszeni do postawienia wszystkiego na jedną kartkę gospodarze walczyli do ostatniej piłki. Swoje punkty zdobył m.in. wprowadzony na parkiet Rozalin Penczew, ale to goście mieli więcej argumentów po swojej stronie i ostatecznie sięgnęli po drugie z rzędu zwycięstwo bez straty seta (22:25)!
- 0:3 (23:25, 37:39, 22:25)
Effector Kielce: Maćkowiak, Janusz, Staszewski, Buchowski, Bieniek, Krzysiek, Kaczmarek (libero) oraz Jungiewicz, Pająk, Penczew.
AZS Częstochowa: Urdys, De Amo, Szymura, Kaczyński, Janeczek, Przybyła, Stańczak (libero) oraz Buczek, Napiórkowski, Khilko.
MVP: Miguel Angel De Amo