Radomianie w drugiej kolejce PlusLigi ponownie zdobyli komplet punktów, jednak ze swojego występu nie mogą być w stu procentach zadowoleni. Przeciwko beniaminkowi, ekipie MKS-u Banimex Będzin, nie pokazali niczego szczególnego. - Cieszymy się z tych trzech "oczek", bo mecz nie należał do najłatwiejszych. Nie zagraliśmy jakiegoś rewelacyjnego spotkania, przed kolejnymi na pewno musimy poprawić swoją grę - podkreśla Robert Prygiel. Będzinianie pokazali się z dobrej strony, ale w końcówkach zabrakło im doświadczenia. - Banimex wysoko postawił nam poprzeczkę, przez półtora seta rywale grali rewelacyjnie w ataku. Skuteczność skrzydłowych była imponująca, gdyby ją utrzymali, to byłoby nam bardzo trudno - nie ma wątpliwości opiekun Cerrad Czarnych.
[ad=rectangle]
W poczynaniach siatkarzy z województwa mazowieckiego jest jeszcze sporo niedokładności, widoczny jest zwłaszcza brak zgrania Lukasa Kampy z niektórymi z zawodników. - Na boisku jeszcze nie wszyscy dobrze rozumieją się z Lukasem, ale czas będzie działał na naszą korzyść. Myślę, że relacja wystawa - atak będzie zupełnie inna już za miesiąc - twierdzi szkoleniowiec. W meczu z drużyną z Będzina niemiecki rozgrywający miał dodatkowo utrudnione zadanie. Atakujący Bartłomiej Bołądź rozegrał bowiem słabsze spotkanie. Zdobył dziewięć punktów, w tym pięć atakiem (zaledwie 31 procent skuteczności). - Lukas w meczu z MKS-em miał ograniczone pole manewru, bo graliśmy praktycznie bez atakującego - analizuje trener Czarnych.
Robert Prygiel jest jednak przekonany, że Bartłomiej Bołądź już w środę, przeciwko drużynie Lotosu Trefla Gdańsk, zaprezentuje się o wiele lepiej. Jego zdaniem słabsze spotkanie to bardzo dobre doświadczenie. - Bartek zanotował słabszy występ, ale dla chłopaka w jego wieku taki mecz to jakby miesiąc treningów. Kubeł zimnej wody, który z pewnością go wiele nauczy. Nie obawiam się o niego, bo takie jest prawo młodości, każdy kiedyś przeżywał huśtawkę formy - przekonuje opiekun Czarnych.
Choć pojedynek z będzinianami nie był w wykonaniu radomskiej ekipy najlepszy, to Robert Prygiel nie zapomniał o słowach uznania dla swoich podopiecznych. Zdaniem szkoleniowca jego zawodnicy wykonali założenia taktyczne, dotyczące serwisu. - Jestem bardzo zadowolony z tego, jak chłopcy wykonywali zagrywkę kierunkową. W zeszłym sezonie aż tak dobrze nam to nie wychodziło. Teraz zadaniem było serwowanie w Miłosza Hebdę. Zrealizowanie tych założeń pokazuje, że drużyna się rozwija, że mamy zawodników dobrych technicznie, którzy potrafią wykonać to, czego się od nich oczekuje - ocenia.