Asseco Resovia Rzeszów pokonała BBTS Bielsko-Biała, choć gra rzeszowian to była sinusoida. W sobotnim meczu obie ekipy seriami najpierw traciły, a potem zdobywały punkty. - To jest dopiero druga kolejka PlusLigi, na tym etapie gra będzie falować. Widać to po tych zespołach, które nie trenowały ze sobą przed sezonem w pełnym składzie. Jesteśmy spokojni, teraz najważniejsze są punkty. Wszystko to, co robimy na treningach, z każdym kolejnym meczem będzie na plus dla nas - mówi Marcin Ogonowski.
[ad=rectangle]
Zaskoczeniem była za to dobra forma wicemistrzów Polski na zagrywce. Najwięcej krzywdy ekipie Piotra Gruszki w tym elemencie robili Rafał Buszek i Marko Ivović. - Nie było źle. Na sześć punktów zrobiliśmy trzynaście błędów. Mieliśmy za to wiele trudnych zagrywek. Odrzuciliśmy bielszczan od siatki, mieli przyjęcie na poziomie trzydziestu procent. Ten element nie był u nich dobry. Zagrywka spełniła swoje zadanie. W każdym meczu będziemy szukać presji na przeciwniku zagrywką - oznajmia asystent Andrzeja Kowala.
Zespół ze stolicy Podkarpacia rozegrał już jedno z trzech spotkań z rzędu w swojej hali. Seria kolejnych meczów na Podpromiu może okazać się zbawienna dla Resovii, która przed sezonem praktycznie w ogóle nie trenowała w pełnym składzie. - To dla nas bardzo dobre, że mamy trzy kolejki pod rząd u siebie. Możemy spokojnie trenować i przygotowywać się na kolejną część sezonu - kończy Ogonowski.