39-letni Hugh McCutcheon, po zdobyciu złota na Olimpiadzie w Pekinie przestał być anonimową postacią w amerykańskim światku sportowym, a jego sukces doceniły władze Anaheim - miasta, które amerykański sztab szkoleniowy wybrał jako swoją bazę. Kilka dni temu Izba Handlowa Anaheim przyznała McCutcheonowi prestiżowy tytuł Człowieka Roku 2008. - To prawdziwy zaszczyt - mówił podczas uroczystości wręczenia nagrody w hotelu Disnayland nowozelandzki selekcjoner, dziękując władzom za wsparcie i zaufanie.
Sukces sportowy szybko przełożył się na oferty pracy z różnych części globu, również z Polski. Najdłużej z nową propozycją kontraktu zwlekali... Amerykanie. Kiedy jednak McCutcheon głośno zaczął się zastanawiać nad złożeniem swojej oferty w Polskim Związku Piłki Siatkowej, obudzili się rodacy Balla i Stanle'ya i zaprosili mistrza olimpijskiego na rozmowy. - Dostałem propozycję przedłużenie kontraktu z reprezentacją Stanów Zjednoczonych i na razie ją rozważam. Dopiero rozpoczęliśmy rozmowy, więc o szczegółach trudno mówić - informuje Hugh McCutcheon.
Wcale nie oznacza to jednak, że wycofał się z pomysłu współpracy z polską kadrą. Pytany o to, czym może pokonać swoich konkurentów w wyścigu po fotel selekcjonera polskiej reprezentacji - Steliana Moculescu, Ferdinando De Giorgi, Daniela Castellani i Wiktora Sidielnikowa - przyznał uczciwie, że niewiele o nich wie. - Mogę natomiast powiedzieć co ja, jako szkoleniowiec jestem w stanie zaoferować Polakom. Mogę nauczyć ich ciężkiej pracy i zaszczepić w nich prawdziwego ducha walki, czyli te cechy, które pomogły nam wygrać Olimpiadę w Pekinie - podkreślił.
Swoje zgłoszenia, wraz ze szczegółową strategią prowadzenie drużyny i wizją organizacji szkolenia polskiej kadry, kandydaci są zobowiązani przysłać do PZPS do końca listopada. - Na razie jeszcze nie przedłożyłem swojego projektu, ale nie wykluczam że to zrobię - zaznaczył McCutcheon.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)