Patryk Czarnowski: Mecz z Olsztynem mega ważny

Gdy tydzień temu Jastrzębski Węgiel pokonał Skrę Bełchatów, wydawało się że zespół nabierze mocy mentalnej i będąc na fali, rozjedzie kolejnych przeciwników - Olympiakos Pireus w Pucharze CEV i AZS Częstochowę w Pluslidze. Niestety, pewność siebie wyparowała, podobnie jak dobra forma i duch walki. - Nie wiem co się dzieje, ale mam nadzieję, że to szybko minie - wierzy Patryk Czarnowski.

Miał być Final Four Pucharu CEV, a skończyło się na porażce w pierwszej rundzie. Rywal był wprawdzie wymagający, ale zdecydowanie do ogrania. W meczu wyjazdowym w Atenach jastrzębianie, po wyrównanej walce przegrali z Olympiakosem Pireus 2:3. Wszystko miało się więc rozstrzygnąć na lodowisku Jastor. - Do pojedynku przystąpiliśmy ze świadomością, że możemy wyeliminować Olympiakos. Tymczasem presja, która na nas ciążyła, pokrzyżowała nasze szyki i kompletnie nas sparaliżowała - przyznał Patryk Czarnowski.

W Atenach siatkarze Roberto Santillego przegrali, bo popełnili zbyt dużo błędów własnych i w rewanżu mieli się skupić przede wszystkim na ich wyeliminowaniu. - Dlatego wstrzymywaliśmy rękę w ataku i na zagrywce. To nie był dobry pomysł - ocenił jastrzębski środkowy dodając, że dopiero ostra reprymenda szkoleniowca, po drugim przegranym secie sprowadziła zespół na ziemię. - Wygraliśmy koleją partię, ale na więcej chyba nie starczyło sił.

Szansa na udział w Final Four dalej istnieje, tyle że w znacznie mniej prestiżowym Challenge Cup. Żeby jednak awansować do najlepszej czwórki, najprawdopodobniej trzeba będzie wyeliminować Sisley Treviso. - W poprzednim sezonie graliśmy z Sisleyem i udowodniliśmy, że jest to zespół do pokonania - przypomniał Czarnowski.

Może też się zdarzyć, że na drodze Jastrzębskiego Węgla stanie...AZS UWM Olsztyn. - Bilans spotkań z Olsztynem mamy niekorzystny. W poprzednim sezonie przegraliśmy z nimi medal i teraz chcemy się zrewanżować. Mam jednak nadzieję, że nastąpi to wcześniej, niż w walce o FF Challenge Cup - zakomunikował zawodnik, który notabene jest wychowankiem olsztyńskiego klubu.

Być może rewanż nastąpi już w najbliższą sobotę. W ramach 6. kolejki PlusLigi Jastrzębski Węgiel zagra na wyjeździe z Akademikami z Warmii i Mazur. Zespoły sąsiadują ze sobą w tabeli i wygrana któremuś z nich pozwoli zbliżyć się do lidera. Jastrzębianom, dodatkowo pomoże zrehabilitować się za wcześniejsze porażki i odzyskać wiarę w sens ciężkiej pracy na treningach. - Harowaliśmy bardzo mocno i wierzymy, że efekt w końcu przyjdzie. Na treningach wszystko było w najlepszym porządku. Forma nie wskazywała najmniejszych problemów. Tyle tylko, że nijak nie przełożyła się na ostatnie spotkania - mówił po niedzielnej porażce zrezygnowany Patryk Czarnowski.

Co się zatem dzieje, że podczas meczów gra słabo się klei, błędy sypią się jak z rękawa, a przestoje paraliżują poczynania drużyny? - Być może po zwycięstwie w Bełchatowie poczuliśmy się zbyt mocni i pewni swego. Potem przegraliśmy ważny mecz pucharowy z Olympiakosem i ta porażka siedzi nam ciągle w głowach.

Konfrontacja z Domexem Tytan AZS Częstochowa miał odbudować zespół mentalnie, ale i tym razem coś zawiodło. Być może taktyka. Zespół dostał dyspozycje, by zagrywać na Zbyszka Bartmana, który w poprzednich meczach AZSu był kopalnią punktów dla rywali. - Założenia sprawdziły się częściowo, bo przez większą część meczu Zbyszek przyjmował nie najgorzej - zauważył Czarnowski.

Ciągle też wyraźnie szwankuje współpraca z holenderskim rozgrywającym, który w spotkaniu z częstochowską młodzieżą zagrał przeciętnie i nie silił się na jakąkolwiek wirtuozerię. - Rywale nie mieli kłopotów z czytaniem intencji naszego rozgrywającego i bardzo dobrze zagrali blokiem. My z kolei nie kończyliśmy kontr - analizował zawodnik, który do siebie pretensji mieć nie powinien, bo na dziewięć piłek otrzymanych od Freriksa skończył osiem. - Szkoda, że tak mało graliśmy środkiem - żałował po meczu podkreślając, że ten element jest szczególnie wałkowany na treningach. - Często nawet zostajemy z Nico Freriksem dłużej, żeby doszlifować szczegóły - zdradził.

W sobotę Jastrzębski Węgiel dostanie kolejną szansę, by udowodnić swoją wartość. Na trudnym, olsztyńskim terenie zmierzy się z prześladowanym przeciwnościami losu, ale całkiem dobrze radzącym sobie w lidze AZSem Olsztyn. - Przed nami nie ma już łatwych meczów, więc nie ma co się zastanawiać i kombinować - trzeba się sprężyć i wznieść na wyżyny swoich możliwości - apeluje środkowy z Jastrzębia. -Jeśli mecz z Częstochową był dla nas bardzo ważny, to ten z Olsztynem będzie kluczowy.

Komentarze (0)