PGE Skra Bełchatów w dobrym stylu uporała się z Jastrzębskim Węglem w półfinale, wygrywając trzy kolejne mecze: w tie-breaku oraz dwukrotnie w trzech setach. Po roku przerwy, kiedy bełchatowianie zajęli piąte miejsce w PlusLidze, ponownie wystąpią w finale. - Jeżeli zagramy poprawnie w każdym elemencie gry to jesteśmy w stanie wygrać z każdym przeciwnikiem w Polsce - powiedział Paweł Zatorski.
Ostatecznie PGE Skra musiała czekać na swojego rywala do czwartku, będąc pewna awansu już w niedzielę. - Jaka była moja reakcja po zwycięstwie rzeszowian? Że gramy na wyjeździe w jaskini lwa. Musimy być gotowi na bardzo trudne mecze w Rzeszowie. Wiemy jak ciężko tam się gra, przegraliśmy w tym sezonie 3:0 na terenie rywala. Teraz jednak czujemy się silniejsi i nawiążemy walkę - przyznał bełchatowski libero. W styczniowym meczu zabrakło Nicolasa Uriarte, który kilkanaście dni wcześniej miał zabieg kolana. To był jeden z najsłabszych meczów PGE Skry w sezonie zasadniczym.
Ostatecznie Asseco Resovia Rzeszów i PGE Skra Bełchatów były po dwóch rundach najlepszymi zespołami w kraju i wiele wskazywało na taki właśnie skład finału. Mistrzowie Polski mieli jednak ciężką przeprawę w półfinale z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Dwukrotnie przegrali na Podpromiu, tracąc przy tym Oliega Achrema, który nabawił się kontuzji. Rzeszowianie byli o krok od odpadnięcia w Kędzierzynie-Koźlu, bowiem gospodarze prowadzili 2:0 w setach i mieli przewagę w trzeciej partii. Podopieczni Andrzej Kowal podnieśli się z kolan ponownie są pewni medalu, którego kolor najpóźniej poznamy na początku maja.
Pierwsze dwa spotkania zostaną rozegrane 22 i 23 kwietnia, a następnie rywalizacja przeniesie się do Bełchatowa. - Wolelibyśmy zacząć u siebie, ale widać też po rywalizacji ZAKSY z Resovią, że hala gospodarza nie ma tak naprawdę znaczenia. Szykujemy się na trudne mecze, ale mimo to, że gramy na wyjeździe mam nadzieję, że wygramy - zakończył Zatorski.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!