W piątym secie trzeciego półfinałowego starcia Tauronu Banimexu MKS Dąbrowa Górnicza z Chemikiem Police doszło do wydarzenia, które zmroziło krew w żyłach wszystkim sympatykom dąbrowskiej drużyny. Przy stanie 13:11 dla przyjezdnych Katarzyna Zaroślińska, podstawowa i jedyna atakująca MKS-u po wykonaniu ataku upadła na parkiet i długo się z niego nie podnosiła. Natychmiast podbiegli do niej członkowie sztabów medycznych obu ekip, a w hali "Centrum" zapadła głucha cisza. Wszyscy obserwatorzy spotkania doskonale wiedzieli, że kontuzja najważniejszej zawodniczki w ekipie Zagłębianek w tym okresie sezonu to najczarniejszy scenariusz, jaki można było sobie wyobrazić.
Gdyby do kontuzjowanej niemal od początku sezonu Natalii Guadalupe Brussy dołączyła "Smoku", zespół z Dębowego Miasta natychmiast straciłby wszelkie nadzieje na wyrównaną rywalizację w kolejnych spotkaniach. Zaroślińska od początku sezonu musi sobie radzić bez zmienniczki, ale póki co dobrze wypełniała swoje obowiązki: po fazie zasadniczej ligi zgromadziła najwięcej punktów ze wszystkich siatkarek ligi (296, średnia 16,4 punktu na mecz), a w play-offach była najskuteczniejszą zawodniczki w swojej drużynie. Utrata najważniejszej opcji w ataku byłaby dla MKS-u z Dąbrowy tragedią.
Zaroślińska po feralnym wypadku została zniesiona z parkietu, a sama zawodniczka miała łzy w oczach. Jak się okazało, atakująca skręciła kostkę: kontuzja wyglądała poważnie, ale pierwsze prognozy są dość optymistyczne. - Szkoda, że w końcówce Kasia narobiła sobie kłopotu, ale z tego, co wiem, jej uraz nie jest bardzo poważny. Mamy nadzieję, że już za tydzień będzie zdrowa - powiedziała na pomeczowej konferencji kapitan MKS-u . Członkowie sztabu szkoleniowego wicemistrza Polski potwierdzili te przewidywania, ale dokładniejsze informacje pojawią się w najbliższych dniach.