Przed aktualnymi rozgrywkami było jasne, że trener Asseco Resovii Rzeszów będzie miał kłopot bogactwa na pozycji przyjmującego. Do Oliega Achrema i Paula Lotmana, którzy zdobyli już dwa mistrzowskie tytuły w Polsce dołączyli Peter Veres i Nikołaj Penczew. Doświadczenie z poprzednich lat mówiło, że jeden z czwórki przyjmujących nie będzie miał zbyt dużo szans do gry. Tak było w poprzednim sezonie, kiedy praktycznie "zamrożony" w kwadracie dla rezerwowych był Rafał Buszek. Dwa lata temu w takiej samej sytuacji znajdował się Mateusz Mika, który teraz bardzo dobrze radzi sobie we francuskim Montpellier Volley. Bułgarski gracz ma z nimi dużo wspólnego. Cała trójka jest stosunkowo młoda i najważniejsze mecze w karierze jeszcze przed nimi.
"Niki" do tej pory w PlusLidze miał okazję zagrać tylko 7 spotkań, w których wchodził nie tylko do przyjęcia i na zagrywkę. Zdobył w nich 52 punkty. Jego najlepszy występ to 10. kolejka i starcie z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle na Podpromiu, kiedy Bułgar został wybrany MVP pojedynku. Było to jednak... 27 listopada ubiegłego roku. Od tego czasu z małymi wyjątkami, szkoleniowiec rzeszowian konsekwentnie stawia na Achrema, Veresa i Lotmana. Ten ostatni oprócz niezłych spotkań dwukrotnie z AZS-em Częstochowa, nie zalicza tego sezonu do udanych.
Bułgarowi "przeszkodziła" też kontuzja Krzysztofa Ignaczaka, bo musiał go zastępować w najważniejszym momencie sezonu - w starciach Ligi Mistrzów z Jastrzębskim Węglem. Wtedy było kilka momentów, kiedy Penczew na boisku mógł pomóc. - Niki jest przyszłością naszego klubu. To jest pierwszy sezon, gdzie gra o dużą stawkę i chcemy go stopniowo wprowadzać. W kolejnym sezonie będzie grał zdecydowanie więcej. Mam nadzieję, że swoją dobrą dyspozycją na treningu również pomoże zespołowi. Niestety w siatkówkę gra sześciu, a nie dwunastu, czy trzynastu zawodników, których mamy. Z drugiej strony w najważniejszej części rozgrywek nie możemy notorycznie zmieniać graczy, bo każdy który jest na parkiecie potrzebuje stabilizacji, pewności i cierpliwości ze strony trenera i te zmiany nie mogą być częste. Penczew miał mało okazji do pokazania się, ale przed nami najważniejsza część sezonu. Mam nadzieję, że dostanie szansę i ją wykorzysta, tak jak robił to do tej pory - mówi w rozmowie z naszym portalem Andrzej Kowal.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!