Częstochowianie mogli pokusić się o zdobycz punktową w starciu z aktualnymi wicemistrzami kraju. Podopieczni Marka Kardosa przegrywali już 0:2 w setach, ale po dziesięciominutowej przerwie znaleźli receptę na kędzierzynian i trzeciego seta wygrali zdecydowanie 25:19. Pozytywny impuls i sygnał do walki dał Wojciech Kaźmierczak, którego kąśliwy serwis siał postrach w szeregach kędzierzyńskiego zespołu. Akademicy czwartego seta również rozpoczęli z wysokiego "C", ale końcówka należała już do ekipy Sebastiana Świderskiego.
- Wydaje mi się, że zabrakło troszeczkę konsekwencji. Podejmowaliśmy ryzyko w każdym elemencie na początku i w środkowej fazie każdego z setów. Trzeba było to podtrzymać do samego końca, bo nie mieliśmy nic do stracenia. Trzeba było walczyć. ZAKSA musiała pokazać swoje największe atuty, aby wygrać to spotkanie. Schodzimy z boiska pokonani, ale na pewno walczyliśmy o każdą piłkę. W każdym secie zostawiliśmy wiele serca na boisku. Następny mecz czeka nas w środę i też będziemy chcieli zaprezentować się jak najlepiej - zapewnia środkowy częstochowskiej ekipy.
Kaźmierczak zauważa, że kluczową różnicą dzielącą oba zespoły była skłonność do podejmowania ryzyka w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła niezależnie od wyniku. Szczególnie widoczne było to w polu serwisowym, gdzie gracze ZAKSY nie zwalniali ręki, a prym w tym elemencie wiódł Dick Kooy. Holenderski przyjmujący wyprowadził kędzierzynian z ogromnych opresji, gdy na początku czwartej partii częstochowianie prowadzili 5:0.
- Na zagrywce pojawił się Dick Kooy i niesamowicie "odpalił" w tym elemencie. W zasadzie, to głównie jego zasługa, że kędzierzynianie uratowali tego seta - chwalił Holendera środkowy AZS-u. - Być może tym różnią się nasze zespoły, że kędzierzynianie ryzyko podejmują cały czas i to im się opłaca. My w końcówce baliśmy się tego ryzyka. Może obawialiśmy, że możemy wygrać tego seta. Mamy jeszcze trzy mecze do rozegrania i będziemy chcieli zaprezentować się z jak najlepszej strony.
Akademicy pożegnali się już z marzeniami o grze w rundzie play-off i w ostatnich trzech kolejkach rundy zasadniczej pozostała im jedynie walka o honor i zachowanie twarzy. W środę częstochowianie udadzą się do Bełchatowa na pojedynek z PGE Skrą. - Na pewno będziemy chcieli walczyć do samego końca sezonu i pokazać, że potrafimy grać w siatkówkę, bo na pewno tak jest. A co z tego wyjdzie, to zobaczymy. My na pewno nie odpuścimy i będziemy się starać do ostatniego meczu - zapewnia 31-letni zawodnik.
Gorycz niepowodzeń w rozgrywkach ligowych częstochowianie mogą osłodzić sobie w Pucharze Polski. Po wyeliminowaniu MKS-u Banimex Będzin i Transferu Bydgoszcz, Akademicy zameldowali się w finałowym turnieju, gdzie w połowie marca w ćwierćfinale zmierzą się z Asseco Resovią Rzeszów. - Puchar Polski rządzi się swoimi prawami. To jest jeden mecz i można przejść dalej. Można grać na fantazji. Nie jesteśmy faworytem, dlatego pojedziemy tam i zagramy na zupełnym luzie, ale na pewno z myślą o tym, żeby ten mecz wygrać, bo takie będziemy mieć nastawienie. Tak podchodzimy do każdego meczu. Spróbujemy tam ugrać jak najwięcej - puentuje Wojciech Kaźmierczak.
[b]Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
[/b]