Zanim siatkarze PGE Skry Bełchatów i VfB Friedrichshafen wyszli na parkiet, szefowie obu zespołów podpisali umowę partnerską, na mocy której kluby będą ze sobą współpracować. Na początku w zakresie szkolenia młodzieży, działań marketingowych, a także pracy nad dobrym wizerunkiem siatkówki w mediach.
Bełchatowianie ostatecznie zwyciężyli w tie breaku, ale styl, szczególnie przegranych setów, pozostawiał wiele do życzenia. Najwięcej punktów wywalczył Mariusz Wlazły (18), ale czterokrotnie jego ataki zostały zablokowane. Nieźle spisał się Samuel Tuia, który pojawił się w wyjściowej szóstce. Francuz zainkasował 13 oczek, ale notując 36 procent skuteczności w ataku. Na środku najlepszy był Karol Kłos, któremu policzono cztery bloki punktowe. W sumie Skra zdobyła 36 punktów po błędach rywali, z czego aż osiem punktów niemiecka drużyna oddała w ten sposób w tie breaku.
Trener niemieckiej ekipy nie mógł być zadowolony z końcowego wyniku, ale stwierdził, że było to dobre widowisko. - Trzeba przyznać, że Skra to bardzo silny zespół i z tego rodzaju przeciwnikiem nie można sobie pozwolić na tyle błędów, ile my popełniliśmy - powiedział Stelian Moculescu.
Miguel Falasca mógł mieć obawy co do końcowego wyniku, szczególnie po trzeciej partii, najsłabszej w wykonaniu swoich podopiecznych. - Przede wszystkim był to trudny mecz. Przeciwnicy zagrywali naprawdę mocno, a my nie pokazaliśmy swojej najlepszej siatkówki tego wieczoru. Szczególnie w polu zagrywki popełniliśmy dużo błędów. Jestem szczęśliwy, że ostatecznie udało nam się wygrać - skomentował szkoleniowiec bełchatowskiej drużyny.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
Oby ta najwy Czytaj całość