Aleksandra Wójcik to absolwentka sosnowieckiego SMS-u. Spore nadzieje, związane z jej talentem, wiąże nie tylko klub z Legionowa, ale także polska reprezentacja. Jak dotąd jednak, 20-letnia zawodniczka obserwuje większość meczów swojej drużyny z wysokości kwadratu dla rezerwowych.
Tym razem trener Maciej Kosmol postanowił dać jej więcej czasu na boisku, co Wójcik skrzętnie wykorzystała. Po spotkaniu odebrała nie tylko nagrodę z rąk komisarza zawodów, ale także mnóstwo gratulacji ze strony koleżanek, działaczy i kibiców. - Oczywiście, jest to dla mnie ogromne wyróżnienie. Bardzo się cieszę, że mogłam wejść na parkiet i pomóc drużynie; cieszy mnie zwycięstwo za trzy punkty, a ta nagroda to jedynie taka wisienka na torcie, miły dodatek - skomentowała skromnie. - Wcześniej było kilka spotkań, w których trener obdarzył mnie większym zaufaniem, ale dotąd z moją postawą bywało różnie. Przeciwko bydgoszczankom ta zmiana się sprawdziła, pokazałam się z niezłej strony i mam nadzieję, że w przyszłości będzie podobnie - dodała.
Statystki młodej przyjmującej z meczu z Pałacem nie powalają wprawdzie na kolana, ale trzeba przyznać, że jej wejście na boisko w drugiej partii nieco ożywiło grę Legionovii. Postawa Anny Sołodkowicz, którą zastąpiła Wójcik, pozostawiała wiele do życzenia. Brakowało jej zdecydowania w ataku, a w przyjęciu prezentowała się
bardzo słabo. Czego, jak czego, ale jej zmienniczce pewności siebie nie można było odmówić. Taka postawa zasługuje na pochwałę, tym bardziej, że Wójcik nie miała dotąd wielu okazji, by grać u boku swoich dwóch rozgrywających. - Z każdym spotkaniem jesteśmy coraz lepiej zgrane, choć może nie zawsze to widać. Na treningach dajemy z siebie sto procent, dlatego wierzę, że mimo rychłego końca rundy zasadniczej uda nam się powalczyć o jak najwyższe miejsce w lidze i awansujemy do play-off - powiedziała.
W ostatnich dwóch kolejkach czeka jednak Legionovię nie lada przeprawa. Starcia z Chemikiem Police i Atomem Treflem Sopot do łatwych należeć nie będą. - Nie ma co ukrywać, to są potentaci. Wiemy, kto będzie faworytem, ale my do tych spotkań podejdziemy bardzo poważnie. Brakuje nam punktów, więc każde oczko, które uda się gdzieś urwać, każdy set wywalczony w tych spotkaniach, będzie dla nas na wagę złota. Zawsze wychodzimy na boisko po to, by wygrać i tym razem to się nie zmieni - stwierdziła Wójcik.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!
W końcu fazy zasadniczej Orlen Ligi, Siódemka będzie jednak musiała cały czas oglądać się za siebie, bo w tabeli depcze jej po piętach PGNiG Nafta Piła. Zdaje się, że nie wszystko jest w rękach siatkarek z Legionowa. [i]- Wierzymy do końca, dlatego
tak ważny był dla nas mecz z Pałacem i wygrana za trzy punkty. Jeżeli teraz wszystko ułoży się po naszej myśli i załapiemy się do "ósemki", to pokażemy jeszcze na co nas stać, bo jestem przekonana, że mamy dużo w zapasie - [/i]powiedziała przyjmująca.
Młodej siatkarce trzeba przyznać rację, bo siła drużyny na papierze prezentuje się naprawdę imponująco. Cóż z tego, skoro boisko ujawnia inne problemy zespołu. - My same często nie wiemy, dlaczego nie jesteśmy w stanie wykorzystać całego potencjału, który w nas drzemie - oceniła Ola Wójcik. - Mamy świadomość, że on gdzieś tam jest, ale nie potrafimy wytłumaczyć, co jest powodem naszych kłopotów.
Czyżby była to zbyt duża presja? - Wiemy, jakie są oczekiwania ze strony klubu i zarządu i być może siedzi nam to gdzieś z tyłu głowy. Ale jednocześnie mamy też od nich pełne wsparcie i za to jesteśmy wdzięczne - zakończyła.